Co do tego, że II filar systemu emerytalnego w Polsce wymaga zmian i mógłby funkcjonować dużo lepiej, zgadzają się chyba wszyscy, ze statystycznymi przechodniami na ulicy włącznie. Miałem nadzieję usłyszeć, jakie zdanie i jaką wizję systemu mają różne strony, w szczególności ta, która jest autorem proponowanych zmian.
Niestety, usłyszeć się nie udało, bo debaty w sensie szerokim na temat systemu tak naprawdę nie było! Co prawda różni uczestnicy wspominali o konkretnych problemach, ale dyskusja skupiła się na ostatnim projekcie, gdyż jest on – jak się wydaje jego twórcom – jedynym elementem potrzebnej reformy i panaceum na wszystkie bolączki systemu.
Problemy z kosztami systemu – zwiększeniem stóp zwrotu OFE, kwestią formy i sposobu wypłaty emerytur z II filaru, a przede wszystkim koncepcją tej emerytury – można, jak się okazuje, rozwiązać w jeden, prosty sposób – zabierając składkę OFE i kierując ją do ZUS, przy okazji umożliwiając transfer części środków z OFE do ZUS. Czyli mówiąc wprost, likwidując powoli kapitałową część systemu.
Złe OFE nie dość, że mało zarabiają, to jeszcze w procesie tak zwanego inwestowania pobierają za to opłaty. W ZUS natomiast, jak wiadomo, osiągane są najwyższe stopy zwrotu, i to w dodatku nieobarczone ryzykiem (przynajmniej ryzykiem rynku kapitałowego), w procesie bardziej efektywnym od procesu inwestowania, zwanym waloryzacją. Szerszej dyskusji na temat tego, skąd się biorą środki w „procesie waloryzacji”, twórcy projektu ustawy już nie podejmowali, podobnie jak tematu, co będzie za ileś lat.
Biorąc pod uwagę nadchodzący niż demograficzny, powodujący, że w ramach pay-as-you-go coraz mniej pracujących będzie musiało finansować emerytury coraz większej liczby emerytów, wydawałoby się, że każdy obserwator tego rodzaju tendencji powinien zacząć się zastanawiać: co dalej. Jeśli jeden parametr rośnie, a drugi maleje, to kiedyś się w końcu spotkają i ich wykresy się przetną. Co wtedy? Problem ten został jednak szybko rozwiązany stwierdzeniem, że „problem demograficzny nie jest przedmiotem tej debaty”.