Tylko po co?

Kilka tygodni temu minister finansów Jacek Rostowski strofował swoich kolegów z najbardziej rozwiniętych krajów. Mówił im, jakim błędem było wydanie olbrzymich pieniędzy, żeby ratować wzrost gospodarczy i że cena, którą przyjdzie zapłacić, będzie potężna.

Publikacja: 06.03.2010 01:47

Minister miał rację – choć może nieco na wyrost chwalił się swoimi osiągnięciami w tym zakresie.

No, ale hałas wokół polskiej polityki fiskalnej nieco już ucichł. Czas więc nadszedł na odpowiedź Narodowego Banku Polskiego. W ostatnim raporcie o inflacji pierwsze dwa wykresy, na które spojrzałem dotyczyły porównania aktualnej i poprzedniej ścieżki inflacji.

W zasadzie nie było tam żadnych rewelacji – nieco wyższy wzrost i inflacja w krótkim terminie, a w 2011 roku w sumie niewiele zmian. Jednak kilka stron wcześniej, można znaleźć wykres aktualnej projekcji inflacji z rozszerzonym horyzontem do 2012 roku. A tam już wielka niespodzianka, ponieważ inflacja niczym z procy pędzi ponad górne ograniczenie celu inflacyjnego.

Trudno powiedzieć, skąd taki wyskok akurat w 2012 roku, ale powody mogą być dwa. W makroekonomii bardzo istotną koncepcją jest produkt potencjalny. W skrócie jest to taki wzrost gospodarczy, z którego nie wynikają żadne większe nierównowagi. Wszystko byłoby bardzo pięknie, gdybyśmy mogli go wyliczyć. Było to już bardzo trudne przed kryzysem, a co dopiero teraz, kiedy zmienne makroekonomiczne – kolokwialnie mówiąc – kompletnie się rozjechały.

W tym duchu szef Narodowego Banku Cypru Athanasios Orphanides zasugerował, żeby w prognozach inflacji nie kierować się odchyleniami wzrostu od potencjału, tylko żeby zajmować się samym tempem wzrostu. Jeśli tak, to rzeczywiście przyspieszający wzrost w Polsce – nawet do niezbyt przecież wysokiego poziomu 3–4 proc., może doprowadzić do wzrostu projekcji inflacji.

Drugim czynnikiem jest złoty. Kolejny raz NBP założył, że złoty będzie się osłabiał. Uzasadnieniem tego miała być głównie pogarszająca się sytuacja finansów publicznych i związany z nią wzrost premii za ryzyko. Nie jest to kontrowersyjne ani tym bardziej heroiczne założenie. I rzeczywiście, kurs walutowy to główny czynnik wpływający na inflację w krajach takich jak Polska.

Jeśli ktoś pamięta pierwsze projekcje inflacji przedstawiane za czasów prezesury profesora Leszka Balcerowicza, to pamięta zapewne jak bardzo NBP starał się przekazać wszystkim, że projekcja to nie prognoza. Jednocześnie wielokrotnie podkreślano, że mechanizm oddziaływania polityki pieniężnej w Polsce trwa około sześciu kwartałów.

Tymczasem w ostatnich dniach usłyszeliśmy kilkoro członków Rady Polityki Pieniężnej, a także samego prezesa NBP, że należy już wkrótce zacząć podnosić stopy procentowe. I mówienie tutaj o drugiej połowie roku niewiele zmienia, bo przecież rynek już zaczął wyceniać podwyżki. Kilka miesięcy przed tym, jak inflacja spadnie poniżej celu...

Wygląda na to, że Rada Polityki Pieniężnej widzi zagrożenia inflacyjne. Trudno powiedzieć, z której strony. Ale może warto przypomnieć, że to właśnie komentarze członków RPP stały ostatnimi czasy za umocnieniem złotego. Zagraniczni inwestorzy od początku roku bardzo pozytywnie spoglądali w stronę polskiej waluty.

Obietnica wyższych stóp procentowych, przy ciągle niskiej inflacji, działa w tym kontekście jak płachta na byka. Tak jak wspomniałem wcześniej, nawet przy założeniu, że kurs złotego nie zmieni się w horyzoncie oddziaływania polityki pieniężnej, inflacja prawdopodobnie będzie niższa od założonej w projekcji. Gdyby się umocnił, to będzie dużo niższa.

Cała ta sytuacja przypomina nieco początek 2008 roku. Owszem, ryzyko jest o niebo niższe, ale możliwość doprowadzenia do przewartościowania złotego ogromna i – niepotrzebnie – pompowana przez Radę Polityki Pieniężnej.

Jeśli chcemy światu pokazać, jak wspaniale sobie poradziliśmy z kryzysem i jak bardzo jesteśmy warci stawiania nas za wzór, to proponuję, żeby rząd razem z Narodowym Bankiem Polskim przeprowadzili ofensywę w sprawie przyjęcia Polski do G20, która w tym przypadku musiałaby się nazywać G21.

I mówię to najzupełniej poważnie, mimo potężnego ryzyka, jakie widzę dla sytuacji fiskalnej.Znacząco nie odbiegamy bowiem od takich krajów, jak Argentyna, Indonezja, Meksyk, RPA czy Turcja, które to obecnie decydują o losach światowej gospodarki w ramach G20.

Felietony
Wspólny manifest rynkowy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Felietony
Pora obudzić potencjał
Felietony
Kurs EUR/PLN na dłużej powinien pozostać w przedziale 4,25–4,40
Felietony
A jednak może się kręcić. I to jak!
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Felietony
Co i kiedy zmienia się w rozporządzeniu MAR?
Felietony
Dolar na fali, złoty w defensywie