Co z konsumpcją?

Bieżące i wyprzedzające wskaźniki ufności konsumenckiej, syntetycznie opisujące tendencje w konsumpcji indywidualnej, utrzymują się na znacznie niższym poziomie niż przed rokiem

Aktualizacja: 12.02.2017 10:13 Publikacja: 19.03.2012 00:27

Tadeusz Chrościcki, ekonomista

Tadeusz Chrościcki, ekonomista

Foto: Archiwum

Głównym czynnikiem dynamizującym naszą gospodarkę w ostatnich latach była konsumpcja. W 2010 r. spożycie indywidualne wzrosło o 3,2 proc., a w 2011 r. o 3,1 proc. Zwraca jednak uwagę systematycznie słabnące tempo jego wzrostu w ubiegłym roku. W rezultacie, o ile w IV kwartale 2010 r. spożycie to było o 4,0 proc. większe niż przed rokiem, o tyle rok później już tylko o 2 proc. Przyczyną jest stagnacja wynagrodzeń i świadczeń społecznych oraz wysokie bezrobocie. Dynamikę konsumpcji hamują też silna presja inflacyjna, ograniczone zapotrzebowanie gospodarstw domowych na kredyty oraz pogarszające się nastroje konsumentów.

W 2011 r. przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw nominalnie zwiększyło się o 5,0 proc., a przeciętna emerytura i renta pracownicza o 5,2 proc. Satysfakcję pracowników i świadczeniobiorców osłabiła jednak bardzo wysoka inflacja. Jak wiadomo, w ubiegłym roku nie tylko nie udało się utrzymać wzrostu cen towarów i usług konsumpcyjnych na poziomie zbliżonym do celu inflacyjnego NBP, ale i średnie roczne tempo inflacji wyniosło 4,3 proc., co było najgorszym wynikiem od 1dziesięciu lat. Co prawda Ministerstwo Finansów uważa, że w 2012 r. są szanse na obniżenie stopy inflacji do 2,8 proc., lecz aktualne i przewidywane kształtowanie się cen paliw i artykułów żywnościowych na rynkach światowych, a produktów mięsnych na rynku krajowym, oraz nadal słaby złoty mogą być czynnikami zagrażającymi realizacji tych założeń.

Niepowodzeniem skończyła się też próba poprawy sytuacji na rynku pracy. Stopa rejestrowanego bezrobocia w końcu ubiegłego roku sięgnęła 12,5 proc., a więc nie tylko nie zmalała do założonej jednocyfrowej wielkości, ale była najwyższa od 2006 r. Autorzy tegorocznej ustawy budżetowej mają rację, że w bieżącym roku w najlepszym przypadku możemy liczyć na minimalne ograniczenie liczby osób poszukujących pracy i spadek stopy bezrobocia w końcu roku co najwyżej do 12,3 proc.

Systematycznie maleje zadłużenie gospodarstw domowych z tytułu kredytów konsumpcyjnych. Na skutek drożejącego i trudnodostępnego kredytu zadłużenie to w końcu stycznia tego roku było realnie o 6,8 proc. mniejsze niż rok wcześniej. Przyczyną ograniczania środków przez banki dla konsumentów jest pogarszający się portfel kredytowy, w którym dynamicznie wzrasta udział kredytów zagrożonych. W końcu 2011 r. kwota kredytów konsumpcyjnych z utratą wartości osiągnęła prawie 21 mld zł i w ciągu dwóch lat wzrosła o ponad 36 proc. Kredyty te stanowią już około 18 proc. ogólnej wartości kredytów konsumpcyjnych wobec 11,3 proc. przed dwoma laty.

Pogarszają się nastroje konsumentów. Bieżące i wyprzedzające wskaźniki ufności konsumenckiej, syntetycznie opisujące tendencje w konsumpcji indywidualnej, utrzymują się na znacznie niższym poziomie niż przed rokiem.

Osłabienie popytu konsumpcyjnego znalazło odzwierciedlenie w bardzo ograniczonym wzroście sprzedaży detalicznej, która w cenach stałych, we wszystkich jednostkach handlowych, była w 2011 r. tylko o 1,3 proc. większa niż w 2010 r. przy wyraźnym zwolnieniu obrotów w małych sklepach.

Wszystkie wyżej wymienione symptomy i uwarunkowania są złym prognostykiem dla przyszłej konsumpcji. W najbliższym czasie, szczególnie w drugim półroczu bieżącego roku, należy się spodziewać jej dalszego spowolnienia, a w ślad za tym osłabienia tempa wzrostu gospodarczego.

Felietony
Tantiemy – sztuka zarabiania na cudzej kreatywności
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Felietony
Najgorętsza dekada od wojny
Felietony
Ślimacze tempo transpozycji
Felietony
Deregulacja? To nie takie proste
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Felietony
Omnibus – zamrażanie czasu
Felietony
Fundusze mogą rozwiązać dylematy inwestorów