Przecena wyceny

Niedawna obniżka wyceny publicznego krajowego i zagranicznego długu japońskiego do A+ (pięć oczek poniżej maksimum) przez agencję Fitch skłania mnie do zamyślenia.

Aktualizacja: 18.02.2017 12:07 Publikacja: 28.05.2012 06:00

Maciej Krzak, Uczelnia Łazarskiego

Maciej Krzak, Uczelnia Łazarskiego

Foto: Archiwum

Bo jak to jest? Według ostatnich prognoz OECD dług publiczny Kraju Kwitnącej Wiśni ma osiągnąć 223 proc. PKB w 2013 r. po wzroście z 214 proc. w 2012 r. i jakoś nie słychać o gwałtownej ucieczce kapitału w związku z ryzykiem, że rząd japoński odmówi obsługi swojego zadłużenia. Fitch pisze, że Japonia wkracza na nieznane terytorium. Faktycznie, w czasach pokojowych żaden kraj nie miał tak wysokiego długu, ale w okresach wojen zdarzyło się to choćby Wielkiej Brytanii.

Dług narasta, bo Japonia notuje ciągle wysoki deficyt fiskalny; w 2011 r. wyniósł 10,1 proc. PKB według World Economic Outlook MFW z kwietnia i podobnie ma się ukształtować w 2012 r., a dopiero w 2013 r. MFW przewiduje jego spadek do 8,7 proc. w odróżnieniu zresztą od  OECD, która z kolei prognozuje jego wzrost do 9,5 proc. PKB z 8,9 proc. PKB w 2012 r. Zdania, jak widać, są podzielone pod tym względem, ale tak czy inaczej deficyt pozostanie bardzo wysoki. W dodatku rząd japoński w styczniu dał do zrozumienia, że jego plany zrównoważenia budżetu w roku fiskalnym 2020 (tak, to nie żart, dopiero wtedy to ma nastąpić) stają pod znakiem zapytania. Gdy porówna się te plany z mozołem rządów w Europie, to właściwie chce się tylko śmiać. Japonia w zrelaksowany, właściwy filozofiom Wschodu sposób podchodzi do swoich finansów publicznych. A jeszcze na domiar złego deficyt pierwotny, czyli po odliczeniu kosztów odsetek od publicznego zadłużenia równał się 8,9 proc. PKB w 2011 r., co oznacza, że to nie one wywołują niedobór w finansach publicznych, lecz finansowanie programów socjalnych, w tym emerytur.

Dzięki praktycznie zerowemu oprocentowaniu koszty obsługi japońskiego długu są znikome – zaledwie 1,2 proc. PKB. Grecję pogania się, żeby ograniczała szybciej deficyt, ale jej deficyt pierwotny wyniósł w 2011 r. zaledwie 1 proc. PKB przy całym niedoborze 9,2 proc. PKB. Porównanie obu miar deficytu wskazuje, jakiego dokonała wysiłku. Gdyby nie garb długu, miałaby zrównoważone finanse publiczne i to w stanie głębokiej recesji. A mimo to trzęsie rynkami finansowymi aż niemiło.

To skąd bierze się ta zagadka, że dochodowość 10-letniej japońskiej obligacji rządowej wynosi mniej więcej 0,82 proc. i prawie nie zareagowała na wysiłki agencji Fitch, aby zepsuć inwestorom apetyty. Dlaczego nie przekracza dochodowości obligacji greckich, skoro i dług publiczny, i deficyt finansów publicznych są w Japonii wyższe niż w Grecji, a wręcz przeciwnie – jest ona najniższa w krajach wysoko rozwiniętych?

Złożyło się na to parę przyczyn. Ogromną większość długu publicznego Japonii – ponad 93 proc. w 2011 r., przechowują w portfelach jej obywatele, a ci ufają rządowi, że będzie regulował zobowiązania na czas. W tej sytuacji cudzoziemcy byliby w stanie zachwiać rynkiem długu tylko chwilowo, gdyby zaczęli wycofywać się z rządowych obligacji. Japonia, podobnie jak USA, zadłuża się we własnej walucie i zawsze w krytycznej sytuacji mogłaby wyemitować jeny, aby spłacać zobowiązania. A że skończyłoby się to wielką inflacją? Wcale nie jest to pewne, a poza tym jest to inne zagadnienie, raczej czysto teoretyczne w kraju, który od dwudziestu lat częściej doświadcza deflacji niż inflacji i to w dodatku bardzo niskiej; od trzech lat indeks cen konsumpcji notuje spadki.

Jest lepszy sposób skasowania długu publicznego; ocenia się, że kraj ten ma duże możliwości opodatkowania obywateli, gdyby sytuacja w finansach publicznych stała się niestabilna. Według danych MFW relacja dochodów do PKB wynosiła 30,6 proc. w 2011 r. w porównaniu ze średnią ponad 36 proc. w 34 zaawansowanych gospodarkach. Kraj ten ma zatem spore możliwości opodatkowania swoich obywateli i zresztą zamierza to czynić. Podatek od sprzedaży (w Japonii nie ma VAT) ma zostać podwojony w dwóch etapach, aby zamortyzować negatywne skutki dla wzrostu gospodarczego: z 5 do 8 proc. w kwietniu 2014 r. i następnie do  10?proc. w październiku 2015 r. Obecna konstelacja polityczna sprawia jednak, że i te zamierzenia są niepewne. Zagraniczni inwestorzy się tym nie przejmują, bo Japonia ma jedne?z najwyższych rezerw walutowych w świecie (1,258 bln dolarów w IV kwartale 2011 r. według danych BIS), dysponuje zatem środkami, aby zaspokoić ewentualne roszczenia rzędu stu kilkudziesięciu miliardów dolarów.

Na koniec listy przytaczanych argumentów, dlaczego rynki finansowe nie traktują Japonii jak Grecji, warto przypomnieć jeszcze jeden. Podane wcześniej przerażające dane o relacji długu?publicznego do PKB dotyczyły długu brutto. Dług netto Kraju Kwitnącej Wiśni jest znacznie niższy, bo wynosił 126,6 proc. PKB w 2011 r. według danych MFW. W żadnym kraju ta różnica nie jest tak ogromna. To jest też bardzo wysoka kwota, ale jednak niższa od długu brutto. Lokuje już Japonię za Grecją (ponad 160 proc. PKB w 2011 r.), która praktycznie nie ma aktywów za granicą, bliżej Włoch i Portugalii. Rząd więc miałby z czego spłacać zagranicznych inwestorów, gdyby został do tego zmuszony.

Japonia nadal pozostaje największym kredytodawcą?na świecie i to zdaje się wystarczać inwestorom, aby traktować ją jako bezpieczną przystań w okresie zaburzeń na rynkach. Ciekawe, czy jest gdzieś granica?

Felietony
Wspólny manifest rynkowy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Felietony
Pora obudzić potencjał
Felietony
Kurs EUR/PLN na dłużej powinien pozostać w przedziale 4,25–4,40
Felietony
A jednak może się kręcić. I to jak!
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Felietony
Co i kiedy zmienia się w rozporządzeniu MAR?
Felietony
Dolar na fali, złoty w defensywie