Od lat wiadomo było, że borykająca się z cyklicznymi problemami polska chemia potrzebuje konsolidacji i strategicznego inwestora. Właśnie w takiej kolejności. Bo na poszczególne nasze zakłady chemiczne (albo raczej zakładziki) żaden z inwestorów jakoś pokwapić się nie chciał. I od lat wiadomo było, że najbardziej naturalny, choć najmniej pożądany inwestor będzie pochodził zza naszej wschodniej granicy. I to nie bardzo dalekiej. Konsolidacja taka się dokonała. Po przejęciu Kędzierzyna i Polic, Tarnów, do którego z Krakowa jeszcze nie tak dawno jechało się 75 kilometrów przez trzy i pół godziny, z „zapyziałej" spółki, której groziła upadłość, stał się krajowym potentatem. Więc pojawił się inwestor. Wszyscy teoretycznie powinni się cieszyć. Przecież akcje spółek chemicznych oficjalnie przeznaczone są przez rząd do sprzedaży. 14 maja podczas Europejskiego Kongresu Ekonomicznego w Katowicach Ministerstwo Skarbu Państwa, ustami ministra Rafała Baniaka podtrzymywało zapowiedź ministra Pawła Tamborskiego z końca kwietnia, że „sonduje rynek pod kątem potencjalnych nabywców strategicznych dla spółek sektora chemicznego", „ma sygnały, że tacy chętni mogą się pojawić" i „do końca wakacji czeka na ogłoszenie wezwania". Ale gdy się wezwanie pojawiło, wszystkich zmroziło.
„Ruscy idą"! Może więc po prostu to nie „ten" inwestor? Jak są inni inwestorzy, to powinno nas czekać interesujące kontrwezwanie. Po wyższej, ma się rozumieć, cenie. No, chyba że ich jednak nie ma. Albo może są, ale bynajmniej nie po wyższej cenie?
Skarb Państwa, zarządzający funduszami i analitycy zgodnie twierdzą, że cena jest za niska. Może jest. Rzadko się zdarza, że w wezwaniu inwestor oferuje maksymalną cenę, jaką jest gotów zapłacić. Ale czy w tym przypadku chodzi tylko o cenę? I jakie możliwe są dalsze scenariusze?
16 maja, gdy GPW się „zwaliła", akcje ATT poszybowały w górę z 32,10 na 36,10, zatrzymując się na poziomie ogłoszonego właśnie w tym dniu wezwania – 36 zł. Cena oferty jest o 18,3 proc. wyższa od średniego kursu akcji Azotów przez ostatnie pół roku i o 12,1 proc. od kursu zamknięcia w dniu poprzedzającym wezwanie.
Jeśli Skarb Państwa na wezwanie nie odpowie, to będzie musiał zmienić strategię, zakładającą sprzedaż akcji Tarnowa. Tylko co na to minister finansów?