Choć większość prognoz wskazywała na nieuniknione spowolnienie tempa wzrostu, to wynik II kwartału był niższy od oczekiwań. Niemal pewne jest już, że w III i IV kwartale wzrost gospodarczy nadal będzie zwalniał, a to oznacza, że wiara w roczny wzrost PKB na poziomie 2,5 procent staje się powoli wyrazem optymizmu.
Najnowsze dane stanowią złą wiadomość dla pracujących oraz dla osób pracy poszukujących, bowiem wszystko wskazuje na to, że i tak zła sytuacja na rynku pracy będzie w nadchodzących miesiącach nadal się pogarszała. Symptomy osłabienia koniunktury są w ostatnich miesiącach wyraźnie widoczne na rynku pracy. W czerwcu i lipcu tradycyjny sezonowy spadek bezrobocia związany z pracami rolnymi i budowlanymi był w zasadzie niewidoczny, gdyż neutralizowało go mniejsze zatrudnienie w innych sektorach. Niewiele pomogło też Euro 2012, przy którym okresową pracę znalazło wiele młodych osób. Stopa bezrobocia w czerwcu była zaledwie o 0,3 punktu procentowego niższa niż w maju, podczas gdy w 2011 roku ta sama różnica wynosiła 0,6 punktu. Lipiec, w którym bezrobocie spadło o kolejne 0,1 punktu, także niewiele zmienił.
Należy podkreślić, że o ile do kwietnia bezrobocie było wyższe najwyżej o 0,1 punktu procentowego niż w tych samych miesiącach poprzedniego roku, to obecnie różnica ta wzrosła do 0,5 punktu. Gdyby taka różnica utrzymała się do końca roku, stopa bezrobocia w grudniu wyniosłaby 13 procent, ale patrząc racjonalnie na oczekiwane tendencje w naszej gospodarce wydaje się, że taki scenariusz jest mało prawdopodobny i bezrobocie na koniec roku wyraźnie przekroczy ten poziom.
Sytuacji na rynku pracy nie będzie pomagał fakt, że do krajowych firm zdaje się powracać marazm inwestycyjny. W II?kwartale nakłady brutto na środki trwałe wzrosły zaledwie o 1,9 procent wobec wzrostu o 6,7 procent w pierwszych trzech miesiącach. Dynamika inwestycji w gospodarce jest ważnym czynnikiem wpływającym na sytuację na rynku pracy, gdyż inwestycje w dwojaki sposób wpływają na poziom zatrudnienia. Po pierwsze, część inwestycji ma na celu powiększanie zdolności produkcyjnych, a więc także tworzenie nowych miejsc pracy, a po drugie, zatrudnienie generuje samo realizowanie procesów inwestycyjnych – prace budowlane czy produkcja dóbr o charakterze inwestycyjnym. Z badań ankietowych prowadzonych co miesiąc przez Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową wynika, że przedsiębiorcy obecnie mają niską skłonność do inwestowania i zamierzają raczej zwalniać niż zatrudniać pracowników. W lipcu jedynie co dziesiąta ankietowana firma w przemyśle deklarowała zamiar zatrudnienia nowych pracowników w ciągu kolejnych trzech miesięcy, podczas gdy redukcję etatów w tym okresie planuje co trzecie przedsiębiorstwo.
Biorąc pod uwagę prognozy makroekonomiczne oraz fakt, że rynek pracy reaguje zazwyczaj z pewnym opóźnieniem na zmiany koniunktury, wydaje się, że najgorsze na rynku pracy dopiero przed nami. W 2013 r. stopa bezrobocia będzie najpewniej nadal rosnąć, czemu, oprócz sytuacji gospodarczej, sprzyjać będzie chociażby kolejny zaplanowany wzrost płacy minimalnej. Wśród branż, których pracownicy ucierpieć mogą najbardziej, wskazać należy budownictwo, gdyż popyt na usługi tego sektora w przyszłym roku będzie najprawdopodobniej znacznie mniejszy niż obecnie.