Kwartalnie ciut szybciej

Dane PKB zaskoczyły mnie pozytywnie, co nie znaczy, że były korzystne. Bynajmniej nie oznacza to również, że dno już za nami.

Aktualizacja: 13.02.2017 03:04 Publikacja: 14.12.2012 05:00

Maciej Krzak, Uczelnia Łazarskiego

Maciej Krzak, Uczelnia Łazarskiego

Foto: Archiwum

Na to pozytywne zaskoczenie składają się trzy czynniki widoczne w danych kwartalnych po korekcie sezonowej. To te dane odzwierciedlają aktualne trendy w gospodarce, a nie dane roczne. Szkoda, że słabo przebijają się do mediów. Należy jednak zastrzec, że ich częste rewizje przez GUS wstecz i to po cichu utrudniają interpretację tendencji zachodzących w gospodarce.

Po pierwsze, zaskoczenie polega na przyspieszeniu dynamiki PKB z kwartału na kwartał. Stało się to jednak dzięki rewizji danych za II kwartał w dół z 0,4 proc. do 0,2 kw./kw., więc pod względem statystycznym, tak naprawdę, mamy do czynienia z przestawieniem w czasie. Po drugie, spadek popytu krajowego w III kwartale był niższy niż w poprzednim kwartale (0,2 proc. wobec 0,6 proc.). Niemniej był to drugi kwartał z rzędu jego kurczenia się, zatem popyt krajowy znalazł się w tzw. technicznej recesji. To stało się trzeci raz z rzędu po 2000 roku i również po raz trzeci dodatni wkład eksportu netto ratuje wzrost gospodarczy. W III kwartale, tak jak w poprzednich okresach osłabienia 2001–2002 i 2009, pojawiło się zjawisko, że eksport spada wolniej niż import, dzięki czemu dynamika eksportu netto była na plus. Przypuszczalnie, amortyzatorem jest, tak jak i wtedy, trwałe osłabienie złotego z powodu globalnej niechęci do ryzyka przy jednoczesnej poprawie efektywności gospodarowania w przemyśle przetwórczym, którą sygnalizuje wzrost wartości dodanej w II kw., o czym niżej. Mimo wzmocnienia złotego w III kw. w porównaniu z II kw., zmniejszył się odsetek firm deklarujących, że kurs walutowy stanowi barierę opłacalności złotego, według cokwartalnych badań koniunktury przedsiębiorstw przez NBP. Różnice między kursami rynkowymi a granicznymi euro i dolara były na tyle duże, że?nie stanowiło to problemu.

U źródeł kwartalnego spadku popytu krajowego leży obniżenie wydatków na konsumpcję prywatną oraz akumulacji. Rozpatrując elementy popytu krajowego można zauważyć, że spożycie indywidualne stanęło w miejscu, a to pasuje do danych o spadku siły nabywczej wynagrodzeń przy stabilnym bezrobociu według BAEL w III kw. Spadek stopy oszczędności gospodarstw domowych nie był w stanie zrekompensować tego ubytku, szczególnie że obniżyła się dynamika kredytów konsumpcyjnych. Realne wydatki na spożycie prywatne nie rosną praktycznie już od czterech kwartałów, bo nie mają z czego. Z kolei akumulacja obniża się z kwartału na kwartał już piąty?kwartał z rzędu. Drążąc głębiej można dostrzec, że o ile w III i IV kw. 2011 r. odpowiadał za to spadek zapasów (firmy, zwłaszcza budowlane, zaczęły je redukować po okresie wzrostu, gdyż przeliczyły się z popytem), natomiast inwestycje w środki trwale rosły nadal, o tyle od I kw. obniżają się także i one. Wygasły inwestycje związane z Euro 2012 r. i rząd ogranicza inwestycje publiczne, aby zbić deficyt w finansach publicznych. To będzie szczególnie widoczne w IV kw.

Wreszcie, po trzecie, pozytywnie zaskoczyła mnie szybsza dynamika kwartalna wartości dodanej (0,7 proc.) niż PKB; świadczy to o poprawie efektywności w gospodarce. Co ciekawsze, dynamika ta przyspiesza od I kwartału 2012 r., podczas gdy tempo wzrostu PKB słabnie. Po dwóch kwartałach spadku dodatni wkład zaznaczył przemysł, a to sugerowałoby, że zaczyna kontrolować koszty produkcji. Zapewne odbywa się to kosztem redukcji liczby pracowników, na co wskazuje statystyka GUS.

Roczna dynamika zajmuje mnie już mniej z podanych na wstępie względów. Skoro jednak to nimi głównie zajmują się media i publiczność, wypada odnotować, że potwierdziły spadkowy trend ciągle dodatniej dynamiki rocznej PKB, który w dodatku uległ przyspieszeniu w III kwartale. Dane roczne odbijają zjawisko omówione podczas analizy danych kwartalnych; pozytywny wkład eksportu netto był wyższy niż spadek popytu krajowego i dlatego ta dynamika ciągle przekraczała zero. Nie jestem pewien, czy taki „stosunek sił" da się utrzymać w IV kw., gdyż postępuje wyhamowanie inwestycji, które w związku z ich szczytem w IV kw. 2011 r. ściągnie w dół roczną dynamikę PKB, konsumpcja zaś nie ma z czego rosnąć z opisanych wcześniej przyczyn. Jedyną pociechą mogą być miesięczne dane o aktywności gospodarczej za październik,?w których nie widać pogłębienia negatywnych trendów z III kwartału, ale jeden miesiąc kwartału nie przesądza, że gospodarka osiadła już na dnie; wyhamowanie inwestycji publicznych w IV kwartale będzie rzutowało bardzo źle na dane o PKB w tym okresie. Wydatki na konsumpcję też raczej spadną, bo podtrzymać mógłby je w tej chwili głównie przypływ optymizmu, ale musiałby nastąpić wyraźnie wcześnie?przed świętami. Na razie na nastrojach nie tylko konsumentów ciąży brak uzgodnienia budżetu unijnego i wizja cięć funduszy dla Polski w relacji do życzeń.

Mógłby je poprawić lepszy wynik szczytu państw UE w połowie grudnia na temat unii bankowej, którego wynik zostałby odczytany jako zwrot w przebiegu kryzysu w strefie euro. Oczekiwania są niskie, więc przywódcom byłoby względnie łatwo zaskoczyć rynki i szeroką publiczność, gdyby tylko chcieli. Także porozumienie opozycji i rządu w USA usunęłoby naczelną niepewność o najbliższych perspektywach gospodarki światowej. A w Polsce?

Nastroje mogłaby poprawić RPP, tnąc wyraźnie stopy procentowe. Ale już raczej i tak jest zbyt późno, aby powstrzymać dalsze spowolnienie w Polsce. Dno zatem jeszcze przed nami.

Felietony
Tantiemy – sztuka zarabiania na cudzej kreatywności
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Felietony
Najgorętsza dekada od wojny
Felietony
Ślimacze tempo transpozycji
Felietony
Deregulacja? To nie takie proste
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Felietony
Omnibus – zamrażanie czasu
Felietony
Fundusze mogą rozwiązać dylematy inwestorów