Na to pozytywne zaskoczenie składają się trzy czynniki widoczne w danych kwartalnych po korekcie sezonowej. To te dane odzwierciedlają aktualne trendy w gospodarce, a nie dane roczne. Szkoda, że słabo przebijają się do mediów. Należy jednak zastrzec, że ich częste rewizje przez GUS wstecz i to po cichu utrudniają interpretację tendencji zachodzących w gospodarce.
Po pierwsze, zaskoczenie polega na przyspieszeniu dynamiki PKB z kwartału na kwartał. Stało się to jednak dzięki rewizji danych za II kwartał w dół z 0,4 proc. do 0,2 kw./kw., więc pod względem statystycznym, tak naprawdę, mamy do czynienia z przestawieniem w czasie. Po drugie, spadek popytu krajowego w III kwartale był niższy niż w poprzednim kwartale (0,2 proc. wobec 0,6 proc.). Niemniej był to drugi kwartał z rzędu jego kurczenia się, zatem popyt krajowy znalazł się w tzw. technicznej recesji. To stało się trzeci raz z rzędu po 2000 roku i również po raz trzeci dodatni wkład eksportu netto ratuje wzrost gospodarczy. W III kwartale, tak jak w poprzednich okresach osłabienia 2001–2002 i 2009, pojawiło się zjawisko, że eksport spada wolniej niż import, dzięki czemu dynamika eksportu netto była na plus. Przypuszczalnie, amortyzatorem jest, tak jak i wtedy, trwałe osłabienie złotego z powodu globalnej niechęci do ryzyka przy jednoczesnej poprawie efektywności gospodarowania w przemyśle przetwórczym, którą sygnalizuje wzrost wartości dodanej w II kw., o czym niżej. Mimo wzmocnienia złotego w III kw. w porównaniu z II kw., zmniejszył się odsetek firm deklarujących, że kurs walutowy stanowi barierę opłacalności złotego, według cokwartalnych badań koniunktury przedsiębiorstw przez NBP. Różnice między kursami rynkowymi a granicznymi euro i dolara były na tyle duże, że?nie stanowiło to problemu.
U źródeł kwartalnego spadku popytu krajowego leży obniżenie wydatków na konsumpcję prywatną oraz akumulacji. Rozpatrując elementy popytu krajowego można zauważyć, że spożycie indywidualne stanęło w miejscu, a to pasuje do danych o spadku siły nabywczej wynagrodzeń przy stabilnym bezrobociu według BAEL w III kw. Spadek stopy oszczędności gospodarstw domowych nie był w stanie zrekompensować tego ubytku, szczególnie że obniżyła się dynamika kredytów konsumpcyjnych. Realne wydatki na spożycie prywatne nie rosną praktycznie już od czterech kwartałów, bo nie mają z czego. Z kolei akumulacja obniża się z kwartału na kwartał już piąty?kwartał z rzędu. Drążąc głębiej można dostrzec, że o ile w III i IV kw. 2011 r. odpowiadał za to spadek zapasów (firmy, zwłaszcza budowlane, zaczęły je redukować po okresie wzrostu, gdyż przeliczyły się z popytem), natomiast inwestycje w środki trwale rosły nadal, o tyle od I kw. obniżają się także i one. Wygasły inwestycje związane z Euro 2012 r. i rząd ogranicza inwestycje publiczne, aby zbić deficyt w finansach publicznych. To będzie szczególnie widoczne w IV kw.
Wreszcie, po trzecie, pozytywnie zaskoczyła mnie szybsza dynamika kwartalna wartości dodanej (0,7 proc.) niż PKB; świadczy to o poprawie efektywności w gospodarce. Co ciekawsze, dynamika ta przyspiesza od I kwartału 2012 r., podczas gdy tempo wzrostu PKB słabnie. Po dwóch kwartałach spadku dodatni wkład zaznaczył przemysł, a to sugerowałoby, że zaczyna kontrolować koszty produkcji. Zapewne odbywa się to kosztem redukcji liczby pracowników, na co wskazuje statystyka GUS.
Roczna dynamika zajmuje mnie już mniej z podanych na wstępie względów. Skoro jednak to nimi głównie zajmują się media i publiczność, wypada odnotować, że potwierdziły spadkowy trend ciągle dodatniej dynamiki rocznej PKB, który w dodatku uległ przyspieszeniu w III kwartale. Dane roczne odbijają zjawisko omówione podczas analizy danych kwartalnych; pozytywny wkład eksportu netto był wyższy niż spadek popytu krajowego i dlatego ta dynamika ciągle przekraczała zero. Nie jestem pewien, czy taki „stosunek sił" da się utrzymać w IV kw., gdyż postępuje wyhamowanie inwestycji, które w związku z ich szczytem w IV kw. 2011 r. ściągnie w dół roczną dynamikę PKB, konsumpcja zaś nie ma z czego rosnąć z opisanych wcześniej przyczyn. Jedyną pociechą mogą być miesięczne dane o aktywności gospodarczej za październik,?w których nie widać pogłębienia negatywnych trendów z III kwartału, ale jeden miesiąc kwartału nie przesądza, że gospodarka osiadła już na dnie; wyhamowanie inwestycji publicznych w IV kwartale będzie rzutowało bardzo źle na dane o PKB w tym okresie. Wydatki na konsumpcję też raczej spadną, bo podtrzymać mógłby je w tej chwili głównie przypływ optymizmu, ale musiałby nastąpić wyraźnie wcześnie?przed świętami. Na razie na nastrojach nie tylko konsumentów ciąży brak uzgodnienia budżetu unijnego i wizja cięć funduszy dla Polski w relacji do życzeń.