Zasadne jest pytanie, jak to? Dynamika tego samego rodzaju wyniosła 3,1 proc. w III kwartale, więc wydawałoby się, że gospodarka ostro hamuje.
Byłby to pochopny wniosek. Czasami trzeba wejrzeć głębiej. Przyczyny tak słabego wyniku są dwie: redukcja wydatków rządu i ograniczenie zapasów. Ten pierwszy czynnik odebrał 1,3 pkt proc. dynamice PKB. Nastąpił bezprecedensowy, bo największy od czasu wojny w Wietnamie, spadek wydatków militarnych równy 22 proc. w przeliczeniu na rok.
Zmniejszyły się zapasy głównie w przemyśle przetwórczym i odebrały kolejne 1,3 pkt proc. dynamice PKB. Paradoksalnie, przyczynił się do tego skok popytu konsumpcyjnego i inwestycyjnego w powiązaniu z efektami huraganu Sandy, który zniszczył wiele samochodów na wybrzeżu New Jersey i Nowego Jorku, więc wzrósł na nie popyt. Unieruchomił również wiele firm na pewien czas. Zapewne w obecnym kwartale czeka nas odbicie zapasów. Na razie jednak mamy łącznie już minus 2,6 pkt proc. wkładu w dynamikę PKB.
A powiększa go jeszcze dynamika eksportu netto, który wypadł na lekkim minusie z powodu wyższego spadku eksportu niż importu. Jego ujemny wkład w tempo PKB wyniósł niecałe 0,3 pkt proc. w porównaniu z plusowym w podobnej skali w III kwartale.
Po stronie pozytywów najlepiej wypadają nakłady w środki trwale, które zwiększyły się o 8,4 proc. w IV kwartale w porównaniu ze spadkiem o 1,8 proc. w III kwartale w przeliczeniu na rok, dodając tym samym prawie 1,2 pkt proc. do dynamiki PKB. Zwiększyły się nakłady na wyposażenie i oprogramowanie (12,4 proc.), obniżyły się inwestycje komercyjne w budynki (-1,1 proc.) i wzrosły inwestycje mieszkaniowe (15,3 proc.). Ten ostatni wskaźnik pokazuje, że długotrwały kryzys na rynku nieruchomości gospodarka USA ma wreszcie za sobą dzięki silnemu oddłużeniu się gospodarstw domowych i głębokiemu spadkowi cen domostw. Budownictwo mieszkaniowe przestało być jej obciążeniem, zaczyna wracać do normy, choć z niskiego poziomu. A przecież dla wzrostu PKB znaczenie ma dynamika, a nie poziom.