Złe perspektywy dla rynku pracy

Rok bieżący jest piątym, kolejnym rokiem pogarszania się sytuacji na rynku pracy. Spowolnienie gospodarcze wpływa na spadek popytu na pracę, co przy utrzymującym się wzroście jej podaży, decyduje o coraz wyższym bezrobociu.

Aktualizacja: 11.02.2017 12:02 Publikacja: 30.09.2013 06:00

Tadeusz Chrościcki, ekonomista

Tadeusz Chrościcki, ekonomista

Foto: Archiwum

W końcu 2013 r. liczba osób niemających pracy wzrośnie do prawie 2,3 mln, tj. będzie o ponad połowę większa niż w 2008 r., a stopa rejestrowanego bezrobocia, która przed sześcioma laty wynosiła 9,5 proc., w grudniu 2013 r. prawdopodobnie przekroczy 14 proc. i na tym poziomie utrzymać się może w 2014 r.

W założeniach ustawy budżetowej na następny rok  Ministerstwo Finansów ocenia, że zatrudnienie w gospodarce narodowej, po spadku o 0,2 proc. w 2012 r., w bieżącym roku zmniejszy się o dalsze 0,4 proc., a w 2014 r. o 0,1 proc.. Tendencje te potwierdzają dane dotyczące liczby zatrudnionych w sektorze przedsiębiorstw, gdzie w ciągu ośmiu miesięcy br. spadek wyniósł 1,1 proc. W naszych realiach, w przypadku kiedy PKB nie osiąga 2-procentowego wzrostu, liczba pracujących w gospodarce narodowej maleje. Tak było w latach 2001–2002, w roku 2009 i 2012, jak również będzie w 2013 r. Rację ma chyba Ministerstwo Finansów, które jako warunek poprawy sytuacji na rynku pracy przyjmuje wzrost gospodarczy przekraczający 2,5 proc. Może się to spełnić dopiero po 2014 r., kiedy skutki spodziewanego ożywienia aktywności gospodarczej w otoczeniu zewnętrznym i w związku z tym poprawa koniunktury w Polsce pozwolą na szybszy wzrost popytu na pracę. Istotne znaczenie będzie też miała likwidacja zapaści w budownictwie i przyspieszenie rozbudowy infrastruktury, stymulowane napływem środków unijnych z nowej perspektywy finansowej.

Wydatną wadą polskiego rynku pracy jest niedopasowanie strukturalne. Patrząc wyłącznie przez pryzmat wskaźnika bezrobocia, można stwierdzić, że mamy do czynienia z rynkiem pracodawców. To oni dyktują warunki, mając w zasięgu ponad 2 mln potencjalnych pracowników. Jednak sytuacja jest bardziej złożona. Przedsiębiorcy narzekają na coraz większe problemy ze znalezieniem pracowników o odpowiednich kwalifikacjach i kompetencjach. Są dwie zasadnicze tego przyczyny. Pierwsza to edukacja. Polskie szkoły i uczelnie często produkują absolwentów, którzy ze względu na niedostateczne umiejętności zmuszeni są do podejmowania pracy niemającej wiele wspólnego z wyuczonym zawodem albo zasilają szeregi bezrobotnych.

Charakterystyczne, że populacja osób z wyższym wykształceniem niemogących znaleźć zatrudnienia rośnie znacznie szybciej niż ogółu bezrobotnych. W połowie 2013 r. takich absolwentów było prawie dwukrotnie więcej niż sześć lat temu, podczas gdy liczba ogółu bezrobotnych wzrosła o około 50 proc. Absolwenci wyższych uczelni, poszukujący zatrudnienia, stanowią już 14,7 proc. wszystkich bezrobotnych, wobec 11,4 proc. w połowie 2008 r.  Druga przyczyna to emigracja zarobkowa. Korzystając z otwartego rynku pracy UE, w jej poszukiwaniu wyjeżdżają najaktywniejsi, mający największy potencjał zawodowy, młodzi ludzie, często z wyższym wykształceniem.

Pogarsza się sytuacja na rynku pracy osób najmłodszych, tj. do 25 lat. Mało, że stopa bezrobocia w tej grupie jest najwyższa (według danych BAEL 2,5 krotnie wyższa od ogólnej), to systematycznie rośnie. Pod tym względem zróżnicowanie w krajach UE jest ogromne. U nas tak liczona stopa bezrobocia wynosi 26 proc., podczas gdy w Austrii, Niemczech i Holandii nie przekracza 10 proc., ale w Grecji i Hiszpanii bliska jest 60 proc.

Spowolnienie gospodarcze ujawniło nową tendencję na rynku pracy. Znacznie mniej przedsiębiorstw decyduje się na zatrudnienie nowych pracowników, stosując zmiany w podziale obowiązków lub zwiększenie wymiaru czasu pracy już zatrudnionych pracowników. Przede wszystkim jednak firmy proponują zatrudnienie na czas określony. W konsekwencji mamy obecnie największy w Europie odsetek pracowników najemnych, mających taki rodzaj umowy o pracę. W II kwartale 2013 r. na czas określony zatrudnionych było prawie 3,3 mln osób, wobec 8,8 mln na czas określony. Ostatnio jednak zaczęło rosnąć zatrudnienie na czas nieokreślony, co może być jednym ze zwiastunów oczekiwanej poprawy koniunktury.

Piętą achillesową polskiego rynku pracy pozostaje niewydolny system  jej poszukiwania i oferowania, tworzący bariery w dotarciu do informacji o możliwościach zatrudnienia. Dominuje samodzielne poszukiwanie pracy i samodzielne poszukiwanie pracowników. Według badań ankietowych, prowadzonych przez NBP, połowa osób bezrobotnych, choć sama intensywnie szuka pracy, nie otrzymuje w ogóle ofert. Średnio mniej niż jedna na pięć osób bezrobotnych może liczyć na jakąkolwiek ofertę z urzędu pracy. W ciągu ostatnich trzech lat przeciętny czas potrzebny do znalezienia zatrudnienia wydłużył się z około dziewięciu miesięcy do roku.

Felietony
Wspólny manifest rynkowy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Felietony
Pora obudzić potencjał
Felietony
Kurs EUR/PLN na dłużej powinien pozostać w przedziale 4,25–4,40
Felietony
A jednak może się kręcić. I to jak!
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Felietony
Co i kiedy zmienia się w rozporządzeniu MAR?
Felietony
Dolar na fali, złoty w defensywie