Z dużym zainteresowaniem przeczytałem na portalu Bankier.pl, że w planie finansowym Funduszu Reprywatyzacji zarezerwowano specjalną transzę na nabywanie akcji spółek publicznych. Wiceminister finansów dodał, że do końca marca ma być sfinalizowana jedna z transakcji przejęcia, w wyniku której udział Skarbu Państwa osiągnie 100 proc. Logika reprywatyzacji poprzez nacjonalizację nie dla wszystkich jest widoczna, stąd warto nieco przybliżyć ten problem.
Niektórym działanie nacjonalizacyjne może się wydawać nielogiczne (zwłaszcza w kontekście reprywatyzacji), ale – wbrew pozorom – ma to głęboki sens. Otóż jeśli celem działania Funduszu Reprywatyzacji ma być wypłata odszkodowań z tytułu nacjonalizacji, to fundusz ten będzie działał tym efektywniej, im więcej takich odszkodowań będzie. Jest to oczywiste z perspektywy znanej od lat w ekonomii zasady korzyści skali – im większa skala przedsięwzięcia, tym mniejszy staje się procentowo udział kosztów stałych, a zatem tym bardziej efektywny kosztowo staje się cały proces.
Ujmując rzecz w skrócie – żeby było co reprywatyzować, to najpierw trzeba znacjonalizować i im więcej tego będzie, tym będzie to (relatywnie) tańsze. Stosowne przepisy prawne zostały już przygotowane. Zgodnie z nowymi rozwiązaniami (art. 90 ust. 4 ustawy o ofercie) regulacje dotyczące nabywania znacznych pakietów akcji nie obowiązują Skarbu Państwa, a dodatkowo niedawno wykreślono obowiązek ogłaszania tzw. małych wezwań (art. 72 ustawy o ofercie). Tym samym na boisku pojawił się nowy agresywny gracz, którego nie obowiązują reguły, a nawet gdyby było inaczej, to sędzia nie za bardzo mógłby cokolwiek odgwizdać, bo jest mianowany przez tego gracza właśnie. Kibice też nie za bardzo mogą szumieć, bo policja też jest opłacana przez tego gracza.
Skarb Państwa miał kilka etapów nadużywania swojej pozycji wobec pozostałych akcjonariuszy: polityka kadrowa, odsysanie pieniędzy poprzez różnego rodzaju „tax specialis", transferowanie pieniędzy do innych podmiotów z „grupy kapitałowej SP", a teraz wreszcie aktywnie wkracza na rynek z zamiarem dokonania zakupów. Prowadzi to do niezwykle interesujących rozważań. Jakież to akcje spółek publicznych miałby nabywać Fundusz Reprywatyzacyjny?
Pierwsze myśli idą w kierunku zwiększenia zaangażowania w akcjonariacie spółek obecnie kontrolowanych przez Skarb Państwa. Ale po co, skoro i tak mogą robić, co chcą? Druga myśl – chodzi o to, aby poprzez głosowanie grupami wróg nie wprowadził swojego przedstawiciela do rady nadzorczej. No ale do tego nie potrzeba przecież żadnych funduszy – wystarczy którejś nocy przegłosować ustawę, że ten przepis nie dotyczy spółek kontrolowanych przez Skarb Państwa.