Spółka akcyjna w swojej konstrukcji ma zaszyty trójpodział władzy, mający w swym zamierzeniu właściwie równoważyć możliwości wpływu władzy wykonawczej, nadzorczej i właścicielskiej. Oczywiście dochodzi tu do różnych tarć, sporów kompetencyjnych, walk o wpływy – tym większych, im większych pieniędzy kwestie te dotyczą. Jeśli spółka taka jest dodatkowo notowana na giełdzie, to spory te nabierają dużo większej dynamiki ze względu na szerszy zakres zaangażowanych osób oraz z uwagi na publiczny charakter prowadzonego konfliktu.
Teoretycznie najsilniejsza powinna być władza właścicielska, ale przez wiele lat systematycznie traciła ona swoje wpływy z powodu coraz większej złożoności prowadzonego biznesu (a zatem coraz większej trudności w zrozumieniu sytuacji finansowej i perspektyw spółki) i coraz większego rozproszenia akcjonariatu (a zatem coraz mniejszego zaangażowania poszczególnych inwestorów). Coraz wyraźniej emancypowała się władza wykonawcza, co doprowadziło do wielu inicjatyw regulacyjnych mających na celu ponowne zaangażowanie władzy właścicielskiej (poprzez ułatwienia dotyczące udziału w walnym i coraz szersze obowiązki informacyjne spółek) oraz nadzorczej (poprzez definiowanie obowiązkowych aktywności tej władzy i konsekwencji niewłaściwego wykonywania swych obowiązków).
W efekcie tych zmian mamy do czynienia z coraz szerszym spektrum oddziaływania i coraz większą motywacją do wykorzystywania nowych instrumentów, co w określony sposób przełoży się na działania korporacyjne w spółkach giełdowych. Najważniejsze w tych obszarach wydają się zagadnienia możliwych roszczeń ze strony władzy właścicielskiej wobec władzy wykonawczej i nadzorczej oraz właściwego funkcjonowania pewnego rodzaju „nadzwyczajnej komisji" władzy nadzorczej, tj. komitetów audytu.
Wiadomo, że roszczenia inwestorów wobec spółek miały miejsce także wcześniej. Zmiana otoczenia regulacyjnego powoduje jednak, że zmieni się adresat tych roszczeń, ich wysokość oraz częstotliwość. Dotychczas rzadkie były roszczenia wobec osób fizycznych, a w szczególności wobec członków rad nadzorczych. Teraz jednak, wskutek bardzo precyzyjnego określenia zakresu odpowiedzialności (w tym zwłaszcza zakresu wymaganych działań) i nieprecyzyjnego określenia wysokości odpowiedzialności (kosmiczny poziom maksymalnej kary finansowej, w zupełnym oderwaniu od wartości obserwowanych na polskim rynku kapitałowym), możemy się spodziewać zmiany tego stanu rzeczy.
Zmiana w obszarze działalności roszczeniowej może być tym bardziej drastyczna, im mniejsza jest świadomość nowych obowiązków i sankcji wśród członków władz spółek giełdowych i im większe jest wynikające stąd prawdopodobieństwo naruszenia nowych przepisów. A potencjalne wysokości sankcji na spółki i osoby fizyczne będą kotwicą nominalną zarówno dla ewentualnych rozstrzygnięć sądowych, jak i dla mniej formalnych ugód z ewentualnymi szantażystami. Spółka giełdowa będzie idealnym obiektem takich ataków, gdyż – z uwagi na najwyższy poziom otwartości informacyjnej – podaje swoim potencjalnym przeciwnikom całą amunicję na tacy. A ewentualne zatajenie ważnych informacji byłoby jeszcze bardziej niebezpieczne.