OKIEM HISTORYKA

W ogromnej katedrze w Uppsali przemawiają do wyobraźni freski przedstawiające Sztokholm i Kraków w czasach Jana III Wazy i jego żony Katarzyny Jagiellonki, siostry Zygmunta Augusta. Weduta Sztokholmu ukazuje ogrom rozlewisk i lasów, gdzieś pomiędzy nimi skromne domki. Panorama Krakowa nad grobowcem Katarzyny imponuje: miasto opasane jest murami, spoza nich wyzierają wysokie kamienice i wieżyce niezliczonych świątyń, a w górze, niczym obłok, płynie Wawel z potężnym zamkiem, katedrą, basztami. Niebawem prostacka Szwecja miała zuchwale porwać się na kraj, którego stolicę wyobrażono tak majestatycznie; upokorzyć go, spustoszyć, potopić w poniżeniu. Stało się tak za sprawą pretensji Zygmunta III Wazy i jego synów do korony szwedzkiej, którą cenili wyżej od polskiej. W poprzednim pokoleniu nasi z rozmachem bili siły szwedzkie i moskiewskie, kolejne zmagało się, już nie zawsze zwycięsko, z wojskami Turcji, Kozaczyzny, Moskwy, Szwecji.

OKIEM INWESTORA

W połowie XVII w. utrwaliła się formacja pochyłego drzewa, na które wdrapują się niedźwiedzie. Brakowało paliwa do zwyżek, kurs przedostał się już pod podłogę. Trwał kryzys przywództwa, akcjonariusze przestali identyfikować się z Firmą, gotowi byli oddawać walory. O sukcesji nie decydowali światli headhunterzy, tylko „przypadkowy elektorat" – wiecujący miesiącami akcjonariusze. Ospowaty Jan Kazimierz, wnuk Katarzyny Jagiellonki, był ostatnim ogniwem łączącym Firmę z przesłynną dynastią, ale awanturnicze CV nie kwalifikowało go na posadę CEO. Błąkał się po Europie, zabiegając o awanse w obcych firmach. Z kontraktem u Austriaków awanturował się w Alzacji, potem aspirował do wiceprezesury w Portugalii, lecz zanim do niej dotarł – przymknęli go Francuzi, niby za szpiegostwo dla Hiszpanów, ale chyba za afery w Austrii. Posiedział blisko dwa lata. Chyba jeszcze gorzej było mu u jezuitów, święceń nie dostąpił, ale załatwił sobie kapelusz kardynalski. Przy tym wszystkim był nieudacznikiem. Nawet żonę miał z odzysku, po przyrodnim bracie, w dodatku intrygantkę.

Dawał sobie radę z Chmielnickim, wykazał talent, prowadząc walne zgromadzenie pod Beresteczkiem, ale wobec dopustu szwedzkiego długo był bezradny. Poszło o niedorzeczne aspiracje Jana Kazimierza do prezesury w Szwecji, którą wcześniej stracił jego ojciec. W 1655 r. rosnąca w siłę Szwecja podjęła próbę przejęcia Firmy osłabionej po konfrontacjach z Kozaczyzną i Rosją. Wiele wskazywało, że wezwanie Szwedów dojdzie do skutku. Najpierw, w zawczasu umówionych po kryjomu transakcjach pozasesyjnych, Szwedzi zdołali przejąć od lokalnych dużych inwestorów znaczne pakiety walorów. Niebawem na wezwanie zgodnie odpowiedziała większość akcjonariatu. Zanosiło się na to, że wobec opornych zostanie zastosowana procedura squeeze out. Wyciskanie rozpoczęto od klasztoru jasnogórskiego, gdzie liczono na spore aktywa, ale menedżer projektu Burchard Miller, chociaż dysponował skutecznymi instrumentami, dał się poznać nie po tym, jak zaczął, ale po tym, jak żałośnie kończył, co Millerom zdarza się i teraz.

Drobni akcjonariusze skrzyknęli się nareszcie, blokując przejęcie. Szwedów odparto, lecz ogromnym kosztem, który Firma poniosła z wysiłkiem. Oznaczało to jednak wznowienie konfrontacji z Rosją, zainteresowaną przejęciem naszych aktywów na wschodzie. Jakby nie dość kłopotów, doszło jeszcze do sporów z Węgrami. Firma ponownie doznała przeogromnych szkód w substancji majątkowej, a zwłaszcza w human resources. Zabiegi żony Jana Kazimierza wokół zapewnienia sukcesji po nim kandydatowi z Francji zirytowały część akcjonariatu, na tym tle doszło do ostrego sporu z Lubomirskim, ważnym akcjonariuszem dysponującym sporymi środkami. Nazwanie go puczystą budziłoby komiczne skojarzenia z sejmowym puczem nieszczęsnego marszałka Kuchcińskiego.

Jan Kazimierz obiecywał sporo, bez umiaru, na wyrost. W obliczu niepowodzeń złożył rezygnację przed upływem kadencji i wyjechał do Francji, gdzie dla odmiany został... opatem. Od jego czasów analitycy banków inwestycyjnych seryjnie wystawiali Firmie negatywne rekomendacje, aktywów ubywało, ratingi obniżano, kurs akcji spadał i spadał.