Od początku roku na bazie poprawiających się fundamentów gospodarczych i komparatywnej przewagi ekonomicznej strefy euro nad innymi regionami świata, euro zyskało do dolara około 12 proc. i blisko 20 proc. w relacji do koszyka walut ważonego udziałem w handlu. Aprecjacja waluty komplikuje wysiłki Europejskiego Banku Centralnego zmierzające do przywrócenia celu inflacyjnego (HICP blisko 2 proc.) oraz (niepotrzebnie) wydłuża proces wyjścia z ultrałagodnej polityki pieniężnej (QE).
Od wygranej E. Macrona w I turze wyborów prezydenckich we Francji, która znacząco zmniejszyła ryzyko polityczne w regionie, przyczyniając się do skokowego wzrostu wartości euro, EBC przy każdej nadarzającej się okazji próbuje słownie wpłynąć na powstrzymanie aprecjacji waluty.
Działania te zaczęły ocierać się o desperację po wystąpieniu M. Draghiego na konferencji w Sintrze 27 czerwca. Podkreślił on wówczas przejściowy charakter czynników wpływających na niedawny spadek dynamiki cen oraz zasugerował możliwość ograniczenia stopnia akomodacyjności polityki monetarnej. Tego dnia kurs EUR/USD wzrósł do najwyższego poziomu od roku, a do dziś przesunął się w górę łącznie o około 5,5 proc.
Widząc, co stało się po tamtej wypowiedzi, EBC pospieszył ze sprostowaniem, sugerując, że rynek źle zinterpretował słowa prezesa. Opinia miała być w założeniu neutralna i nie sugerować zmiany podejścia banku do polityki pieniężnej. W reakcji na tę publikację eurodolar spadł o około 80 pipsów, by bardzo szybko powrócić do zwyżek.
Zbliżony zabieg usiłujący wskazać jedynie słuszny kierunek kursu walutowego EBC zastosował wcześniej, 27 kwietnia, po silnym wzroście euro w reakcji na wspomnianą I turę wyborów we Francji. Wydał wówczas oświadczenie o złym zinterpretowaniu przez rynek zmian w komunikacie po posiedzeniu, które odbyło się... 8 marca.