Szybki rozwój nowych technologii sprawia, że ciągle powstają nowe obszary, w których – przynajmniej na razie – nie ma lidera czy też liderów, a to oznacza, że potencjalnie każdy, kto ma pomysł i pieniądze, może szukać tam przyszłych zysków.
Firmy technologiczne, w tym te produkujące sprzęt, nie raz i nie dwa przekonały się, że nic nie jest dane na zawsze oraz że zignorowanie nowych obszarów może być przyczyną kłopotów. Problemy mogą się też pojawić, gdy postawi się na złego konia. Podręcznikowym przykładem jest Nokia, która kiedyś była największym producentem telefonów komórkowych i smartfonów na świecie. Kilka lat później została zdetronizowana przez Samsunga i Apple'a, a potem pozbyła się działu produkującego komórki. O ile utrata rynku telefonów komórkowych i smartfonów ewidentnie wynikała z błędów strategicznych, o tyle sprzedaż działu można uznać za dobrą decyzję. Problemu pozbyto się za żywą gotówkę potrzebną do rozwoju firmy w obszarach, w których nadal była mocna.
Nowym obszarem dla Nokii, a także dla wszystkich producentów sprzętu do budowy sieci komórkowych, jest 5G. Dziś trudno powiedzieć, kto zgarnie największą część tortu, na który wszyscy ostrzą sobie zęby. Pierwszych silniejszych wskazówek można oczekiwać za kilka miesięcy, gdy operatorzy zaczną podpisywać z dostawcami pierwsze umowy na sieci 5G.
Rynek rozwiązań do budowy sieci mobilnych dziś w praktyce podzielony jest między cztery firmy. Dwie europejskie – Nokia i Ericsson – i dwie chińskie – Huawei i ZTE. Kiedyś istniały na nim także np. Siemens i Alcatel (obie przejęte przez Nokię), a także np. Motorola.
Przez cały czas sprzęt produkuje też koreański Samsung, ale nie odnosi większych sukcesów. Koreańczycy przegapili 3G, a w przypadku 4G początkowo postawili na złego konia, czyli nie na LTE, ale na technologię WiMax. W 5G Samsung uznawany jest za czarnego konia. Z powodzeniem testował technologię – zarówno w wersji mobilnej, jak i stacjonarnej – z operatorami w Korei (SK Telecom i KDDI), Wielkiej Brytanii (Arqiva) i USA (Charter Communications i Verizon). Testy oczywiście nie świadczą, że zostanie wybrany na dostawcę, ale pokazują, że liczy się w grze.