Niższy od oczekiwań, ale wciąż wysoki, wzrost dynamiki wynagrodzeń w krajowym sektorze przedsiębiorstw we wrześniu – 6 proc. rok do roku, wobec spodziewanych przez rynek 6,3 proc. – stawia na porządku dziennym pytanie o wpływ rosnących płac na inflację. Tendencje na rynku pracy raczej nie pozostawiają wątpliwości co do tego, iż wynagrodzenia w kolejnych miesiącach będą w dalszym ciągu wzrastać. Wynika to choćby z malejącej podaży pracowników na rynku. Równocześnie inflacja od lipca br. wzrosła z poziomu 1,5 proc. do 2,2 proc. obecnie (dane za wrzesień). Czy zatem szybko rosnące wynagrodzenia zaczynają faktycznie skutkować przyspieszeniem tempa wzrostu cen?
Podstawy teoretyczne ku takim wnioskom wydają się oczywiste. Rosnące płace powodują wzrost kosztów u przedsiębiorców, co przekłada się na wzrost cen wyrobów finalnych. Z kolei rosnące ceny produktów powodują wzrost presji na podwyżki wynagrodzeń, szczególnie ułatwiony w warunkach niskiego bezrobocia. Gdyby zatem taki proces faktycznie występował, mielibyśmy do czynienia z tzw. efektem drugiej rundy.
Trzeba jednak mieć na uwadze fakt, iż w przeszłości wzrost wynagrodzeń w naszym kraju był raczej „umiarkowany". W ciągu ostatnich pięciu lat średnie tempo wzrostu gospodarczego wynosiło w Polsce 2,8 proc., a średnia dynamika wynagrodzeń w firmach sięgała 3,6 proc. Jak z tego wynika mimo przyzwoitej dynamiki wzrostu aktywności gospodarczej trudno mówić o jakiejś znaczącej presji płacowej. Obecnie wzrost gospodarczy znacznie przyspieszył, a w sposób naturalny w ślad za nim przyspieszyły również wynagrodzenia. W II kwartale wzrost PKB wyniósł 3,9 proc., a średnia dynamika wzrostu płac to 5,2 proc. W kolejnych kwartałach wzrost gospodarczy będzie zapewne znacznie wyższy – prognozy rynkowe wskazują nawet na poziom 4,5–4,7 proc., a wzrost płac ustabilizuje się na poziomie bliskim 6 proc. W projekcie budżetu na przyszły rok rząd przyjął średni wzrost płac na poziomie 5,3 proc. Taki wzrost nie powinien jeszcze oznaczać silnej presji inflacyjnej wywołanej wspomnianym efektem drugiej rundy.
Z mocno rosnącymi płacami mamy do czynienia nie tylko w Polsce, ale również w wielu krajach naszego regionu. Jeśli spojrzymy na Węgry, to zobaczymy kilkunastoprocentową dynamikę wzrostu wynagrodzeń. Przy czym takie przyspieszenie w płacach widoczne jest już od początku bieżącego roku. Tymczasem inflacja pomimo tendencji wzrostowej, wciąż pozostaje poniżej 3 pkt proc. W Rumunii płace rosną w tempie dwucyfrowym od końca 2015 r., czyli już prawie dwa lata, a z deflacją cen konsumenckich pożegnano się dopiero w styczniu br. Podobne trendy, aczkolwiek w mniejszej skali, widoczne są na Chorwacji. Tam również obserwuje się przyspieszenie dynamiki wynagrodzeń w warunkach relatywnie niskiej inflacji. Tak więc na razie nie widać przełożenia szybko rosnących płac na inflację. Jeśli w kolejnych miesiącach tendencje się nie zmienią, może to oznaczać, iż być może mamy do czynienia z procesem konwergencji wynagrodzeń w „nowych krajach Unii" w stosunku do starych państw unijnych, co w warunkach rosnącej w ostatnich latach wydajności pracy w naszym regionie niekoniecznie musi prowadzić to szybkiego wzrostu inflacji. W takim przypadku jeszcze długo wyższe płace nie powinny powodować wzrostu inflacji.