Właśnie dlatego regulatorzy podejmują działania mające na celu zwiększenie przejrzystości w tym obszarze. Szczególnie interesująco zapowiada się batalia na rynku finansowym. I szczególne znaczenie mogą mieć olbrzymie różnice mentalne dotyczące skłonności płacenia za doradztwo na poszczególnych rynkach.
W wielu obszarach życia coraz trudniej nam się poruszać bez wskazań ekspertów w danej dziedzinie. Niezależnie od tego, czy jest to wynik obiektywnych procesów, czy celowych działań samych ekspertów, to poziom złożoności w poszczególnych obszarach staje się coraz większy. Oczywiście od lat możemy te procesy obserwować także na rynku finansowym, więc zainteresowali się nimi regulatorzy i nadzorcy. Przedmiotem zainteresowania jest przede wszystkim konflikt interesów i możliwości jego minimalizacji.
Z punktu widzenia emitentów rezultatem tego zainteresowania jest świeżo wprowadzony dość restrykcyjny podział usług, które mogą świadczyć biegli rewidenci: na badanie sprawozdania finansowego i doradztwo, przy czym nie można łączyć świadczenia tych dwóch typów usług na rzecz jednej spółki. Z jednej strony ogranicza to oczywiście konflikt interesów, z drugiej jednak – podnosi koszty, bo uniemożliwia wykorzystanie „darmowej" wiedzy nabytej przez biegłego podczas badania sprawozdania finansowego spółki.
Przedstawiona powyżej zmiana, choć bardzo poważna dla rynku, jawi się jak lekka bryza w porównaniu z huraganem, jaki czeka nas po wejściu w życie regulacji MiFID II, czyli już za dwa miesiące. Jedną z ciekawostek wynikających z nowych przepisów jest bowiem właśnie wydestylowanie doradztwa z bukietu innych usług. Wcześniej doradztwo było niejako „zaszyte" w szerszej usłudze, co powodowało powstawanie konfliktu interesów. Mogło się zdarzyć, że proponowany jest instrument finansowy najlepszy nie tyle dla klienta, co dla pośrednika. Tym bardziej że im większa prowizja od sprzedaży, tym większa skłonność do „upychania" danego produktu, a jednocześnie tym mniej korzystna transakcja dla inwestora (bo przecież to właśnie on musi tę prowizję pokryć).
Rozwiązanie tego problemu jest bardzo trudne. Po trwającej dwa lata analizie na rynku brytyjskim (tzw. retail distribution review) jedyny sensowny wniosek był taki, że dla uniknięcia konfliktu interesów konieczne jest uniknięcie pokrywania kosztów pośredników przez beneficjentów decyzji inwestorów. Innymi słowy – pośrednik nie może być finansowany przez instytucje finansowe, do których kieruje on swoich klientów. Z czego zatem ma żyć? Z opłat uiszczanych przez klientów.