O tym, jak wielkie pieniądze są zaangażowane w sport, najlepiej świadczy rekordowa kwota 222 mln euro, którą w lecie tego roku Paris Saint-Germain (PSG) zapłacił FC Barcelona za Neymara. Na tle tej kwoty 696 mln dolarów, jakie ma być wart w tym roku – według szacunków analityków zajmującej się grami firmy Newzoo – światowy rynek eSportu, nie zapiera tchu w piersiach.
Według analityków Newzoo, na reklamę podczas turniejów eSportu zostanie wydanych 155 mln dolarów, kolejne 266 mln to wydatki sponsoringowe, a 95 mln dolarów to pieniądze przeznaczone na zakup praw do relacjonowania tych wydarzeń. Pozostała część wpływów pochodzić ma ze sprzedaży biletów na turnieje organizowane w różnych zakątkach świata, gadżetów i opłat wnoszonych przez wydawców gier.
Newzoo szacuje, że w 2020 r. rynek eSportu wart będzie ponad dwa razy więcej niż dziś, bo 1,5 mld dolarów. Inna firma badawcza – SuperData Research – której prognozy przytacza w jednym ze swych raportów firma doradcza Deloitte, twierdzi, że już w 2018 r. wartość tego rynku osiągnie 1,1 mld dolarów, zaś wartość rynku w 2016 r. oszacowała na 893 mln dolarów.
Mimo rozbieżności w globalnych szacunkach analitycy są zgodni, że największym rynkiem eSportu jest Azja, która wyprzedza Amerykę Północną i Europę. Według SuperData w 2016 r. azjatycki rynek eSportu wart był 328 mln dolarów, a amerykański i europejski odpowiednio 275 mln dolarów i 269 mln dolarów.
eSportem zajmuje się też firma badawcza IHS Markit, który szacuje, że w Europie największym rynkami są Szwecja, Rosja i Francja. W 2016 r. przypadało na nie odpowiednio 14,3 proc., 11,6 proc. i 7,1 proc. wartości całego europejskiego rynku. Według SuperData w zeszłym roku polski rynek wart był 10,3 mln dolarów, zaś w 2018 r. sięgnie 11,4 mln dolarów. I na tle świata, i na tle Europy kwota w sumie niewielka.