Na wykres patrz z kilku perspektyw

To tak jakby z Kasprowego Wierchu przejść się na Rysy i porównać drogę do wycieczki pieszej między Cetniewem we Władysławowie a Chałupami.

Publikacja: 02.12.2017 19:11

Piotr Neidek, analityk techniczny, DM mBanku

Piotr Neidek, analityk techniczny, DM mBanku

Cena i czas – te dwa elementy stanowią podstawę każdego wykresu obrazującego zachowanie akcji, walut, towarów, indeksów czy też instrumentów pochodnych. Wraz z upływem sekund, minut i godzin kształt wykresu ulega zmianie, mianowicie jest on wydłużany w prawo. Dopisywane są kolejne wartości liczbowe opisujące świeżo zawarte transakcje. Naszym oczom ukazują się różnorodne kształty, formacje, uwidaczniają się fale wzrostowe i spadkowe – jesteśmy naocznymi świadkami tego, że rynek finansowy ma własne życie, na które wpływają emocje inwestorów, kapitał oszczędzających oraz algorytmy robotów.

Kiedy akcje przechodzą z rąk do rąk, na wykresie powstaje tego ślad – jest to tick poparty wolumenem. Po całym dniu handlu podawana jest cena zamknięcia i powstaje świeczka o interwale 1d z takimi wartościami, jak open-high-low-close. Świeczki te łączą się niczym łańcuchy aminokwasów w większą całość, tak aby w piątek wieczorem na ekranie naszego monitora uwidocznił się ciąg świec tworzący różnorodne formacje. Wystarczy wcisnąć Ctrl+P i z drukarki wyłania się kartka pełna istotnych dla inwestorów informacji. Bierzemy ją wówczas do ręki, czujemy jej ciepło i sprawnym okiem szukamy wskazówek wspomagających nas w udzieleniu odpowiedzi na pytania: I co stanie się dalej? I po co ja w ogóle trzymam tę kartkę z wykresem, skoro dzisiaj wszystko jest eco i zamiast marnować papier, powinienem ograniczyć się do zapisu cyfrowego?

O ile odpowiedź na pierwsze pytanie wymaga wysiłku myślowego, o tyle w drugim przypadku odpowiedź jest banalna: co łatwiej obrócić do góry nogami (czy też nogą)? Może nawet nie wiedziałeś, drogi czytelniku, jak wiele wskazówek zawartych na wykresie jest widocznych tylko z jednego punktu obserwacyjnego, który akurat nie leży naprzeciw czy z dołu wykresu.

Wyobraź sobie, że idąc szeroką aleją czy też ulicą, natrafiasz na kolorową plamę na jezdni. Widzisz kształty, lecz są one nieproporcjonalnie wydłużone. Plama jest pokaźnych rozmiarów i wygląda tak, jakby została namalowana przez artystę akurat mającego okres zwątpienia w życiu. Nie tracąc więcej czasu, przechodzisz po rysunku i z lekkim niesmakiem zastanawiasz się, po co taki uliczny mural został zaprezentowany. Proces ten powtarzasz każdego dnia, z tym że za każdym razem w inny sposób, tj. z innej strony podchodzisz do malowidła i je oceniasz. I w końcu przychodzi taki moment, w którym zatrzymujesz się i podziwiasz to, co do tej pory traktowałeś jako plamę – okazuje się, że wreszcie stanąłeś w takim miejscu, w którym widzisz prawdziwe przesłanie obrazu. Street Art 3D, bo o tym mowa, to sztuka tworzenia trójwymiarowych rysunków, które do odczytania potrzebują odpowiedniego punktu obserwacyjnego. Jeżeli nie staniesz w odpowiednim miejscu, nie ujrzysz tego, co powinieneś.

Dlatego też, patrząc na wykres cen akcji czy innych instrumentów finansowych, staraj się zawsze spojrzeć na niego z kilku perspektyw. I tylko wydruk w jakże mało ekologiczny sposób pomoże ci znaleźć odpowiedzi na nurtujące cię pytanie: Co dalej?

Co by się stało, gdyby wykres przedstawiony na kartce był obrazem zachowania się cen w czasie i przestrzeni? To tak jak z mapą świata i globusem – patrząc na kartkę papieru, możemy ulec wrażeniu, że ziemia jest płaska. Idąc tym tropem, należałoby zadać sobie trud i przenieść wykres 2D w świat 3D – tylko jak to zrobić? Z racji tego, że jest to raczej niewykonalne, gdyż mamy za mało dostępnych zmiennych (cena i czas), możemy dopuścić myśl, że widoczny na kartce papieru wykres jest jedynie rzutem na płaszczyznę tego, co się dzieje w przestrzeni. To pozwala postawić tezę, iż dwie takie same fale (np. wzrost cen w styczniu z 10 zł do 20 zł oraz ponowienie wzrostu w marcu z 10 zł do 20 zł w ramach podwójnego dna) w rzeczywistości mogą być dwiema falami o zupełnie różnych długościach. O ile przyrost cen w jednostce czasu jest taki sam i na wykresie dwa odcinki są takie same, o tyle w rzeczywistości droga ich przebycia jest zupełnie inna. To tak, jakby z Kasprowego Wierchu przejść się na Rysy i porównać drogę do wycieczki pieszej między Cetniewem we Władysławowie a Chałupami. Niby odcinek na mapie podobny, ale tych dwóch tras nie pokonasz w tym samym tempie. Do tego dochodzą warunki pogodowe, pora dnia oraz to, z kim idziesz.

Tego typu sytuacja także może zaistnieć na rynkach finansowych. Ileż było przypadków, kiedy spółka z kwartału na kwartał podawała zbliżone wyniki finansowe, a kurs pomiędzy poszczególnymi publikacjami potrafił zachowywać się zupełnie nieprzewidywalnie, w sposób irracjonalny i – co ważniejsze – nieporównywalny. A przypadki, kiedy cały rynek spadał, a kurs stał w miejscu tylko po to, aby za tydzień podczas silnego wzrostu na szerokim rynku ten sam papier odnotowywał spadki? Czyli jednak koncepcja 3D wcale nie wydaje się taka zła – pytanie, czy da się na tym zarobić.

Felietony
Droga do różnorodności
Felietony
Atrakcyjność inwestycyjna krajów azjatyckich
Felietony
Dlaczego łańcuchy dostaw mogą być zmorą dyrektora finansowego?
Felietony
Obowiązek, moda czy nowy język biznesu?
Felietony
Polska jedną z najbardziej atrakcyjnych
Felietony
Nowe szaty agencji ratingowych ESG