Przypowiastki z morałem

O współczesnej korporacji zebrał i umoralnił Andrzej S. Nartowski OSTRZEGACZ: Czytelniku, lepiej daruj sobie lekturę, bo a nuż zobaczysz siebie w zwierciadle prawdy?!

Publikacja: 03.01.2018 03:27

Przypowiastki z morałem

Foto: Archiwum

NAGRODA

Istnieją dwie wersje, co prawdziwy Szkot ma pod kiltem. Jedna głosi, że nie ma nic. Dlatego żołnierz szkockiego regimentu, nim wyjdzie na przepustkę, staje w rozkroku na lustrze, by sierżant szef mógł rzucić okiem i zdecydować, czy zucha można wypuścić z koszar. Druga wersja głosi, że Szkot pod kiltem ma wszystko w porządku, co jest zresztą zgodne z pierwszą wersją.

Ujrzawszy ogromnego Szkota, który w stanie wskazującym na opilstwo spał smacznie na trawniku, dwie młode cudzoziemki postanowiły rzecz sprawdzić. Uniosły przeto rąbek sukna i przekonały się, że owszem, bielizny Szkot nie nosi, lecz niczego mu nie brakuje. Przejęte tym odkryciem, na pamiątkę związały Szkotowi na łuku Erosa błękitną wstążkę.

Przywołany do przytomności potrzebą natury, wstał Szkot i udał się pod drzewo, kiedy zaś spojrzał na swą maszynerię cmoknął z zachwytu i rzekł:

– No, kolego, nie pamiętam, gdzieś ty bywał, ale gratuluję ci nagrody!

MORAŁ: Menedżerowie też lubią szczycić się nagrodami, bywają nawet skłonni je kupować, a często one mniej warte niż wstążka u Szkota.

DROGA NA SZCZYT

W samochodzie starszy pan odbiera telefon od żony: – Bronku, proszę cię, uważaj! Bo w radiu cały czas mówią, że na autostradzie jakiś wariat pędzi niewłaściwym pasem.

– Helenko, żeby to jeden! Tu setki wariatów tak jeździ.

MORAŁ: Podręczniki przywództwa uczą, że droga do sukcesu prowadzi pod prąd. Więc dodaj gazu!

KRRRACH!

Wypadek! Ofiary, trzej mężczyźni w sile wieku, meldują się w Niebiosach. Lecz okazuje się, że zanim zostaną przyjęci, muszą przejść testy psychologiczne. Teraz tak wszędzie...

Pierwsze zadanie brzmi: Wyobraź sobie, że leżysz już w trumnie, nad którą gromadzą się pogrążeni w żałobie twoi najbliżsi, rodzina i przyjaciele. Co chciałbyś, by o tobie zostało powiedziane?

Pierwsza z ofiar wypadku nie waha się z odpowiedzią. – Chciałbym – mówi – by powiedziano coś w tym stylu: „Był znakomitym lekarzem, ofiarnym społecznikiem, wzorowym ojcem rodziny".

– A ja – powiada drugi nieszczęśnik – pragnąłbym zostać pożegnany takim oto wspomnieniem: „Był dobrym człowiekiem, nadzwyczajnym mężem i ojcem, wyśmienitym pedagogiem, a pełną wartość jego nauczania poznamy, gdy dorosną pokolenia jego wychowanków".

– Natomiast ja – wyznaje trzeci – wolałbym usłyszeć okrzyk: „Zobaczcie, on się porusza!".

MORAŁ: Nawet jeżeli poniesiesz niepowodzenie w biznesie, polegniesz i wszystko stracisz, pozostań z nadzieją, że podniesiesz się z upadku.

CHOROBOWE

Ogłoszono zlot orłów. Zgromadziły się na skalnej grani. Przyfrunął także wróbel.

– A ty czego tutaj szukasz? – zapytał orzeł biały.

– Ja... chorowałem – wyjaśnił wróbelek.

MORAŁ: Pracownik idzie na zwolnienie za zwolnieniem, robota leży, a on nie traci dobrego samopoczucia i uważa się za orła.

NETWORKING

Networking to po prostu układ. Kompetentni płynnie współdziałają, niekompetentni zielenieją z zazdrości i sypią piasek w tryby.

Dwaj mężczyźni rozgrywają partię golfa na polu z osiemnastoma dołkami. Gra toczy się ospale, bo podążające przed nimi panie guzdrzą się niebywale i coraz to gubią piłeczkę, raz w stawie, raz w piasku... Etykieta wymaga, by w takiej sytuacji przepuściły one graczy postępujących za nimi. Jeden z mężczyzn postanawia więc podejść do pań i poprosić je o ustąpienia pola. Lecz w połowie drogi zatrzymuje się, przygląda uważnie sylwetkom zawodniczek – i nieoczekiwanie zawraca.

– Panie kolego – wyjaśnia swojemu partnerowi – cóż za zdumiewający zbieg okoliczności! Jedna z tych kobiet jest moją żoną. Druga jest moją kochanką. Nie miałem pojęcia, że one w ogóle się znają. Pan rozumie, że w tej sytuacji nie mogę do nich podejść. Może pan spróbuje?

Drugi mężczyzna udaje się z misją, ale z połowie drogi zatrzymuje się, przygląda się uważnie sylwetkom zawodniczek – i nieoczekiwanie zawraca, kręcąc głową z niedowierzaniem.

– Rety, ależ ten świat jest mały!

MORAŁ: Bywa, że twój golf buddy* jest z tobą związany nie tylko za sprawą okazjonalnych spotkań na murawie. Im więcej was łączy, tym większe korzyści możesz wynieść z takiego kontaktu.

* Golf buddy (amer.) – koleś, z którym grywa się w golfa, załatwia interesy, buduje trampoliny wzajemnego poparcia.

 

CV

CV (łac. curriculum vitae) to po prostu życiorys, ale „si wi" brzmi bardziej pompatycznie – i o to chodzi.

Kuchnia wojskowa z natury odbiega od standardów cordon bleu. Lecz w tej jednostce karmili nad wyraz podle. Rezerwista powołany na ćwiczenia postanowił wybadać, w czym rzecz. Zagadnął zatem kucharza, żołnierza służby zasadniczej: – Co ty robiłeś w cywilu?

– Pytali mnie już o to w Komisji Poborowej – wyjaśnia kucharz.

– I co im powiedziałeś?

– Powiedziałem prawdę. Że w cywilu gotowałem.

– A gdzie gotowałeś?

– O to też mnie pytali w komisji.

– I co im powiedziałeś?

– Powiedziałem prawdę. Że gotowałem w szpitalu.

– A co tam gotowałeś?

– O to już nie pytali.

– Więc?

– Smołę gotowałem. Na remont dachu papą.

MORAŁ: Informacje, nawet najprawdziwsze, są wręcz bezużyteczne, póki nie będą kompletne. W CV wszyscy piszą prawdę, lecz niepełną. Pisz przeto tylko o tym, co dla ciebie korzystne. Mało kto wpadnie na pomysł, żeby zadać ci jakieś sensowne pytanie.

DEMASKACJA

Państwo pojechali na przyjęcie i dali służbie wolne. Atoli pani poczuła się źle i oznajmiła, że wraca do domu. Szofer odwiezie ją zaraz, a potem wróci po pana.

W domu pani nieoczekiwanie ujrzała Jana, kamerdynera. Bawił w buduarze, rozsiadły w ulubionym fotelu gospodyni. Pani nie wierzyła własnym oczom. Poprosiła:

– Niech Jan zdejmie moją suknię.

Jan suknię zdejmował powoli, zmysłowo. Następnie pani poprosiła:

– Niech Jan zdejmie moje pończoszki.

Kiedy Jan zdejmował pończoszki, ręce mu drżały. A pani miała kolejne życzenie. I zanosiło się, że na tym nie poprzestanie:

– Niech teraz Jan zdejmie mój biustonosz.

Co też Jan uczynił. Wtedy pani, nie kryjąc już emocji, powiedziała cichutko:

– Niech Jan jeszcze zdejmie moje majteczki.

A kiedy Jan zdjął majteczki, pani powiedziała:

– I niech Jan zapamięta raz na zawsze: jeżeli jeszcze raz ujrzę Jana w mojej sukni, w mojej bieliźnie, pończoszkach, natychmiast Jana zwolnię i nie wydam Janowi referencji!

MORAŁ: Małoż to menedżerów stroi się w cudze szaty? W togę mędrca, w doświadczenia weterena? Kiedy którego zdemaskujesz, że nie ma kwalifikacji, do których posiadania pretenduje, nie dawaj mu drugiej szansy, bo wyjdziesz na tym źle. Lepiej zerwij współpracę od razu.

STARANNOŚĆ SUMIENNEGO KUPCA

Zapyziały port lotniczy w Trzecim Świecie. Odlot opóźnia się. W ciasnej, nieprzewiewnej poczekalni siedzą obok siebie Amerykanin i Anglik. Amerykanin wierci się, głośno narzeka, urządza awantury personelowi naziemnemu, co chwilę sięga po nową butelkę coli, wypija, poci się i złości z tego powodu. Anglik zastygł w fotelu. Czyta książkę. Jego kamienny spokój działa Jankesowi na nerwy. Wreszcie Amerykanin zaczepia sąsiada:

– Wam, Anglikom, to wydaje się, że jesteście lepsi od reszty brudnego świata. A wy pacany jesteście, ot co! Obnosicie dumnie tę waszą wyniosłą pogardę dla wszystkich. Uważacie, że wystarczy wydąć górną wargę, by demonstrować odrębność od innych. A spójrz na mnie, sztywniaku. Mam w sobie włoską krew, krew irlandzką, no i latynoską, trochę francuskiej, plus domieszki szwedzkiej i słowiańskiej. A ty, co na to?

Nareszcie Anglik uniósł wzrok znad książki. Spojrzał sąsiadowi w oczy i odpowiedział, starannie dobierając słowa: – Well, twoja matka bardzo się starała, czyż nie?

MORAŁ: Nie poprzestawaj na zadowoleniu jednego klienta. Staraj się usatysfakcjonować wszystkich.

KONKURENCJA

W barze na plaży na Riwierze Majów przypadkiem zeszli się trzej przedsiębiorcy.

– Miałem fabrykę – mówi pierwszy. – Szło świetnie, aż wybuchł kocioł. Mało brakowało, bym wybuchł i ja, ze wściekłości. Straty były ogromne. Na szczęście miałem dobre ubezpieczenie. Mógłbym z pieniędzmi z polisy zacząć od nowa, ale zostawiłem firmę na głowie asystentki, niech zwija budę, a sam przyleciałem tu, na Karaiby.

– Miałem fabrykę – mówi drugi. – Szło świetnie, aż doszło do pożaru. Straty ogromne, sfajczyło się wszystko. Na szczęście miałem doskonałe ubezpieczenie. Mógłbym z pieniędzmi z polisy zacząć od nowa, ale czuję się wypalony. Zabrałem asystentkę i przyleciałem tu, na Karaiby.

– Miałem fabrykę – mówi trzeci. – Szło świetnie, aż przyszła powódź. Woda wszystko zalała, zabrała. Mało brakowało, by mnie z wściekłości zalała krew. Na szczęście byłem nawyubezpieczany powyżej uszu. Mógłbym z pieniędzmi z polisy zacząć wszystko od nowa, nawet na większą skalę, ale już mi się nie chce. Zabrałem dwie asystentki i przyleciałem tu, na Karaiby.

– Mistrzostwo świata! – skomentował pierwszy.

– No właśnie – dodał drugi. – Ale jak też się panu udało sprokurować powódź?

MORAŁ: Walka konkurencyjna toczy się bezustannie, na lądzie i na wodzie. Aby odnieść sukces, musisz niezmiennie być innowacyjnym.

Felietony
Wspólny manifest rynkowy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Felietony
Pora obudzić potencjał
Felietony
Kurs EUR/PLN na dłużej powinien pozostać w przedziale 4,25–4,40
Felietony
A jednak może się kręcić. I to jak!
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Felietony
Co i kiedy zmienia się w rozporządzeniu MAR?
Felietony
Dolar na fali, złoty w defensywie