W ostatnich dniach na łamach prasy toczy się dyskusja na temat projektu powszechnych planów kapitałowych. Podniesiono już kilka ważnych kwestii, takich jak: szybkość wprowadzanych zmian i ich wysokie koszty dla pracodawców w warunkach, gdy już obecnie borykają się oni z rosnącymi płacami, wpływ przepompowania z realnej gospodarki prawie 20 mld zł na konta w funduszach – w dużej części zapewne w papiery dłużne SP – na popyt wewnętrzny i PKB czy w sumie niewielkie korzyści dodatkowych środków z PPK dla przeciętnego obywatela, który z racji określonego już stażu pracy nie będzie partycypował w tym systemie w pełnym wymiarze lat.
Sama idea skłonienia pracowników do oszczędzania na emeryturę jest jak najbardziej słuszna, jednak zaprezentowana ustawa zdaje się pomijać kilka aspektów, które sprawiają, że może ona budzić uzasadnione wątpliwości, czy aby przyjęte rozwiązania są optymalne w długim terminie.
Pierwszym z zarzutów, które nie były jeszcze podnoszone, jest niewielki wpływ pracownika na to, gdzie zostaną zainwestowane przez niego środki. Zwróćmy uwagę, ze ustawa zakłada, że pracownik (o ile pozostanie w systemie PPK) będzie wpłacał 2 proc. wynagrodzenia, jego pracodawca dopłaci 1,5 proc. Skłaniałbym się jednak do stwierdzenia, że już w okresie kilku lat większość składki pracodawcy zostanie przerzucona na pracownika czy to w postaci ograniczenia podwyżek, czy zmiany systemów premiowych i to on na koniec będzie ponosił efektywnie cały koszt wpłat do PPK.
Obecnie w wielu branżach mamy wprawdzie rynek pracownika, ale pamiętajmy, że po okresie dobrej koniunktury przychodzi ochłodzenie i wtedy to pracodawca jest górą. W takiej sytuacji z łatwością zrekompensuje sobie to dodatkowe obciążenie kosztem pracownika. Przyjmując to założenie, wydaje się więc, że to ten ostatni powinien podejmować w większym stopniu, niż zakłada to ustawa decyzję o wyborze podmiotu, któremu chce powierzyć swoje środki (z przygotowanej w ten czy inny sposób listy dostępnych pod PPK), podobnie jak to miało miejsce w przypadku OFE. Obecny projekt zakłada natomiast, że to pracodawca podejmuje decyzję o wyborze PPK.
Taka formuła jest stosowana w przypadku PPE, jednak tworzenie PPE jest dobrowolne i przy założeniu, że jest to dodatkowa forma gratyfikacji pracodawcy w większości przez niego fundowana. W tej sytuacji nie budzi większych wątpliwości że „darczyńca" ma prawo wyboru formy czy firmy, która będzie te środki obsługiwała. W przypadku PPK mamy jednak sytuację, że pracownik ponosi wprawdzie efektywnie cały koszt, o miejscu zainwestowania środków decyduje jednak pracodawca. Nie jest to sytuacja optymalna z punktu widzenia pracownika.