Dwaj starzy, zdziwaczali bracia – magnaci finansowi, zakładają się o to, w jakim stopniu człowieka kształtuje środowisko. W wyniku ich intrygi młody menedżer Louis Winthorpe III ląduje na bruku, a jego miejsce zajmuje oszust z murzyńskiego getta – Billy Ray Valentine. Jaka sobie radzą w nowych rolach i czym kończy się ta historia, wiedzą ci, którzy obejrzeli jeden z moich ulubionych amerykańskich filmów „Nieoczekiwana zmiana miejsc" z 1983 r.
Życie pisze podobnie nieprawdopodobne i zaskakujące scenariusze. I to nie na amerykańskiej ziemi, ale na polskim rynku kapitałowym. Jeszcze kilka dni temu były prezes byłego największego nie tak dawno prywatnego towarzystwa funduszy inwestycyjnych – Altus – Piotr Osiecki cieszył się wolnością, którą odzyskał po kilku miesiącach aresztu. Natomiast więzienne powietrze smakował były szef Komisji Nadzoru Finansowego Marek Chrzanowski, czyli urzędu, który pod jego kierownictwem zgromadził materiał dowodowy przeciwko Osieckiemu i Altusowi oraz przekazał go prokuraturze. Obecnie były przewodniczący jest na wolności, a Piotr Osiecki ponownie jest za kratami, bo tak zdecydował sąd, mimo że wpłacono za niego kaucję. Do więzienia podobnie jak Osiecki w tym samym trybie powrócił Jakub Ryba, były wiceprezes Altusa. Moskiewski areszt opuściła natomiast białoruska modelka Nastia Rybka, która wcześniej przesiedziała parę miesięcy w tajlandzkim więzieniu i twierdziła, że ma dowody na ingerencję Rosji w wybory w USA. Prawdopodobnie wyszła, bo zmieniła zdanie.
Ale wracając na polskie podwórko, do tej pory nie odpowiedzieli za swoje czyny organizatorzy zamachu na życie byłego wiceprzewodniczącego KNF w 2014 r. walczącego z przestępstwami w SKOK Wojciecha Kwaśniaka. Natomiast sam Kwaśniak może wkrótce trafić za kraty, bo nie wiadomo, jak zostanie rozpatrzone zażalenie w sprawie wysokości kaucji wyznaczonej przez sąd. Były wiceprzewodniczący podejrzewany jest o sprzyjanie SKOK Wołomin. W kraju, w którym prezydentem zostaje były elektryk, a były członek zarządu Orlenu sprzed paru lat obecnie jest ochroniarzem w centrum handlowym na warszawskiej Sadybie, widać, że fortuna naprawdę kołem się toczy i niespodziewane zamiany miejsc to nic niezwykłego.
Umiejętność radzenia sobie w sytuacjach nadzwyczajnych stała się niemal tak niezbędna jak umiejętność wykonywania masażu serca. Rynek nie znosi próżni. „Przesłuchanie–zatrzymanie–przeszukanie–raportowanie" – to tematyka szkolenia organizowanego nie przez Centralne Biuro Śledcze czy inną trzyliterową służbę, ale przez Stowarzyszenie Emitentów Giełdowych. Wykładowcy? Same znamienite kancelarie prawne plus jeden z wiodących światowych audytorów. O czym? „Wspólnie z zaproszonymi ekspertami w pierwszej kolejności skoncentrujemy się na zatrzymaniu (jakie mogą być podstawy prawne zatrzymania członka władz spółki giełdowej; jak wygląda praktyka zatrzymań; jak się zachować w momencie zatrzymania i potem). Następnie omówione zostaną kwestie związane z przesłuchaniem (jakie prawa przysługują w trakcie przesłuchania; na co należy zwrócić szczególną uwagę; co powinno się znaleźć w protokole) oraz przeszukaniem (kto ma prawo dokonać przeszukania; jakie dokumenty/nośniki należy udostępnić/przekazać; przeszukanie firmy a przeszukanie mieszkania). Na koniec uczestnicy dowiedzą się wszystkiego o raportowaniu (kiedy i o czym spółka powinna zaraportować; podejmowanie i ważność decyzji korporacyjnych pod nieobecność prezesa, wykonywanie prawa głosu z »zamkniętych« akcji)" – czytamy w opisie. Brakuje tylko bloku o technikach inwigilacji i rodzajach szumideł.
Doczekaliśmy się czasów, że ciężko znaleźć coś stabilnego, trwałego i niepodważalnego. Nawet jeszcze do niedawna ostoja spokoju na wzburzonym morzu, czyli NBP, drży w posadach, i to nie przez mniejsze czy większe zarobki dyrektorów, ale przez kontrolę NIK. I tutaj były szef NBP Leszek Balcerowicz podłożył pod następców bombę w imię transparentności, bo podobno możliwość nasłania kontroli na bank centralny to wyłącznie polski wynalazek, na Zachodzie nie do pomyślenia.