Gospodarka w ślad za rynkiem

Potwierdzeniem nie najgorszych perspektyw światowej gospodarki oraz tego, że wzrosty indeksów na Wall Street czy w Szanghaju nie były „papierowe" jest symultaniczne odbicie cen kluczowych towarów przemysłowych.

Publikacja: 01.04.2019 05:00

Damian Rosiński makler papierów wartościowych, DM AFS

Damian Rosiński makler papierów wartościowych, DM AFS

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Świetny początek roku w wykonaniu światowych rynków akcji pozostawał w I kw. w całkowitej sprzeczności z doniesieniami napływającymi z realnej gospodarki. Indeksy na Wall Street wzrosły w trzy miesiące o ponad 20 proc., podczas gdy kwartalne tempo wzrostu PKB było na początku roku symboliczne. Według szacunków oddziału Fedu w Atlancie (GDPNow) wyniesie zaledwie 0,3 proc. wobec 2,6 proc. podawanych wstępnie za IV kw. i 3,4 proc. z III kw. ub.r.

Giełdy do końca 2018 r. dyskontowały pogorszenie koniunktury, które obecnie uwidacznia się w twardych danych, publikowanych z 1–3-miesięcznym opóźnieniem. Bardzo szybko jednak przeszły do kontynuowania dominujących, wieloletnich trendów oddających choćby to, że w maju amerykańska gospodarka wyrówna rekord długości trwania ożywienia (120 miesięcy, równe dziesięć lat).

Z różnych regionów świata pojawia się coraz więcej sygnałów sugerujących, że rynek miał rację, szybko negując oznaki kryzysu. Skłaniają mnie one do postawienia tezy, że mimo podtrzymywania obaw, fali obniżek prognoz PKB, a być może i ratingów, niepewności i „ściany strachu", światowa gospodarka będzie w tym roku mieć się dobrze.

Wszystko wskazuje na to, że spowolnienie z II poł. 2018 r. miało przejściowy, „subiektywny" charakter. Wywołały je niepewność i negatywne wizje, co do tego, co przyniesie wojna handlowa. Było też wynikiem ułomności lokalnych rynków czy sektorów (kryzys w niemieckim przemyśle samochodowym, spadek sprzedaży półprzewodników), ale nie było powodowane czynnikami o głębszym podłożu.

W efekcie zwiększenia protekcjonizmu rzeczywiście miał miejsce spadek obrotów handlowych, który na przełomie roku przyjął dość niepokojące rozmiary. Jednak podpisane nowe (USMCA) i planowane umowy, które mają zmniejszyć restrykcje w wymianie, w tym przede wszystkim oczekiwane porozumienie USA–Chiny, powinny te tendencje powstrzymać.

Do obniżenia poziomu strachu wśród graczy na rynkach i niepewności w działaniu menedżerów firm przyczyniły się zdecydowane działania władz centralnych w Chinach oraz zmiana nastawienia w polityce pieniężnej najważniejszych banków centralnych świata, z Rezerwą Federalną na czele. Fed, który od 2017 r. dokonał dziewięciu podwyżek stóp procentowych oraz zredukował sumę bilansową do poziomu sprzed trzeciej rundy łagodzenia ilościowego (QE3) w relacji do PKB, zapowiedział dłuższą pauzę w normalizacji. W tym roku oprocentowania już nie podniesie. Od maja zmniejszy tempo redukcji bilansu (QT), a we wrześniu całkowicie zatrzyma ten proces.

Z kolei Chiny, poza decyzjami podjętymi jeszcze w tamtym roku, ustaliły ostatnio szereg działań aktywujących gospodarkę zarówno w ramach polityki monetarnej (cięcia stóp rezerw obowiązkowych), jak i fiskalnej (obniżki podatków, wzrost wydatków). Wprowadzone zmiany dają wymierne korzyści i szybko przekładają się na sferę realną.

Potwierdzeniem nie najgorszych perspektyw światowej gospodarki oraz tego, że wzrosty indeksów na Wall Street czy w Szanghaju nie były „papierowe" jest symultaniczne odbicie cen kluczowych towarów przemysłowych. Przemawia za tym również umocnienie chińskiego juana, które w mojej ocenie tylko częściowo zostało sztucznie wykreowane, by nie zakłócać negocjacji handlowych. Wzrost udziału Chin w indeksie MSCI Emerging Markets (m.in. kosztem Polski) oraz prawdopodobne podwyższenie przez władze limitu zaangażowania kapitałowego w tamtejsze spółki da chińskiej walucie dodatkowy impuls, pozwalając lepiej stabilizować jego wartość, gdyby decydowano się jeszcze mocniej obniżać stopy. Stabilny lub umacniający się juan to dla mnie dowód niezakłóconego funkcjonowania światowego handlu.

Symptomy odradzania aktywności zaczynają pojawiać się w Europie. Przykładem tej rodzącej się nieśmiało, ale, jak uważam, trwałej tendencji, są marcowe odczyty wskaźników nastrojów ZEW i Ifo z Niemiec. Odbiciu mocno uzależnionej od handlu europejskiej gospodarki dobrze służy, dość uporczywa już, słabość wspólnej waluty. To właśnie te czynnik wraz z ogłoszoną już nową rundą tanich pożyczek z banku centralnego (TLTRO) będą w tym roku podbijać na bieżące wyniki makro.

Jakkolwiek w krótkim terminie (maksymalnie kilku miesięcy) na rynki wciąż napływać mogą opóźnione informacje pokazujące słabość pewnych sektorów czy całych gospodarek, sądzę, że w perspektywie II połowy roku odczyty makro zaczną trwale się poprawiać. Na bazie obaw po pogorszeniu „twardych danych" w II kw. na rynkach może mieć miejsce ponowne straszenie, co z czasem ustąpi miejsca synchronizacji wzrostów na giełdach i w światowej gospodarce. Aż do momentu, kiedy rynki ponownie zaczną z wyprzedzeniem dostrzegać przyszłe trendy.

Damian Rosiński makler papierów wartościowych, DM AFS

Felietony
Wspólny manifest rynkowy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Felietony
Pora obudzić potencjał
Felietony
Kurs EUR/PLN na dłużej powinien pozostać w przedziale 4,25–4,40
Felietony
A jednak może się kręcić. I to jak!
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Felietony
Co i kiedy zmienia się w rozporządzeniu MAR?
Felietony
Dolar na fali, złoty w defensywie