Połowa maja to okres, kiedy powinna się rozpocząć planowana przez rząd debata nad zmianami w OFE. Ja jednak zajmę się tym w kolejnym komentarzu, bo do końca roku zostało jeszcze ponad sześć miesięcy i wiele w planach rządu może się zmienić. Zmiany mogą wynikać zarówno z debaty, jak i wyniku wyborów. Wbrew pozorom to ostatnie może mieć bardzo duży wpływ na decyzje rządu.
Warto jednak powiedzieć, że tuż po konferencji prasowej premiera Morawieckiego uważałem, że rządowe plany są doskonałe dla budżetu, neutralne dla Polaków i bardzo złe dla GPW. Teraz twierdzę (po poznaniu szczegółów), że dla budżetu rozwiązanie jest nadal dobre (ale nie doskonałe), dla Polaków słabe, a dla GPW niedobre (bardzo się tu różnię opinią od Marka Dietla, szefa GPW), a może być fatalne (jeśli wielu Polaków wybierze ZUS).
Na razie jednak giełda przymiera. Prezes PFR Paweł Borys powiedział w jednym z wywiadów, że „rynek akcji przyjął propozycje zmian w OFE bardzo spokojnie, z lekkim optymizmem, a rynek obligacji znacząco się umocnił". Niestety, nie jest to prawda. Owszem, ceny obligacji delikatnie spadły, ale potem szybko wzrosły, a biorąc pod uwagę skutki dla budżetu reformy OFE, powinny spaść zdecydowanie mocniej.
O reakcji GPW może lepiej nie mówić, bo 15 kwietnia (po konferencji premiera) WIG20 nieco stracił, a w kolejnych dniach po informacji premiera GPW była słaba, a na tle innych giełd europejskich bardzo słaba (WIG20 stracił około 10 proc.). To prawda, że podobnie zachował się skompilowany indeks rynków rozwijających się, ale przecież, gdyby propozycja rządowa była dla GPW taka doskonała, to nasz rynek powinien być wyraźnie silniejszy.
I tutaj dochodzimy do sytuacji na globalnych rynkach akcji. Tam od początku maja rozpoczęła się przecena (na wielu rynkach niewielka) wynikająca z działań prezydenta Trumpa. Jak już pewnie wszyscy wiemy, postanowił on przed rozpoczęciem kolejnej fazy rozmów z Chinami obłożyć dodatkowymi cłami (skok z 10 do 25 proc.) części importu i zapowiedział, że zrobi to w stosunku do całej reszty importu.