Aukcje OZE rozpoczęły się 13 listopada i potrwają do 22 listopada. W siedmiu aukcjach łącznie zakupionych zostanie ok. 88 TWh energii o wartości ok. 40,8 mld zł.
Jako pierwsze – 13 i 14 listopada – zaplanowano aukcje dla instalacji wykorzystujących biogaz składowiskowy, biogaz z oczyszczalni ścieków oraz inny biogaz, a także dla specjalnych instalacji spalania biomasy, układów hybrydowych i instalacji termicznego przekształcania odpadów. W kolejnej aukcji – 15 listopada – będą mogły wziąć udział instalacje wykorzystujące biogaz rolniczy, w tym w wysokosprawnej kogeneracji, o mocy większej niż 1 MW. Na 16 i 17 listopada zaplanowano aukcje dla źródeł wodnych, wykorzystujących biopłyny i geotermię, w koszykach dla mocy zarówno poniżej, jak i powyżej 1 MW. Z kolei 21 i 22 listopada odbędą się najistotniejsze aukcje, dla fotowoltaiki i farm wiatrowych na lądzie w dwóch koszykach: dla instalacji o mocy poniżej i powyżej 1 MW.
W opinii Bartłomieja Kielasińskiego z kancelarii prawnej Banasik Woźniak i Wspólnicy, atrakcyjność aukcyjnego systemu wsparcia OZE słabnie, a przewidziane przez URE dostępne wolumeny energii prawdopodobnie w tegorocznych aukcjach nie zostaną w pełni wykorzystane. – System aukcyjny nie jest już tak atrakcyjny i spółki powoli odchodzą od niego. Wynika to z różnicy cenowej między wciąż wysoką ceną rynkową a ceną referencyjną. Co prawda resort klimatu i środowiska koryguje tę cenę w górę, ale nadal nie jest ona tak atrakcyjna jak na rynku – mówi. Wskazuje jednak, że system aukcyjny bywa dla wielu projektów nadal bezpieczną opcją, zwłaszcza jeśli są one finansowane z kredytu. – Banki przychylnie patrzą na projekty, które mają zagwarantowane zbycie energii po stałej cenie, ale i tu rośnie konkurencja w postaci długoterminowych umów kupna-sprzedaży (PPA). Te zyskują coraz większą popularność – dodaje Kielasiński.
Sprzedawcy energii nadal zamierzają z mechanizmu korzystać. – System aukcyjny stanowi wartościowe źródło gwarancji finansowej dla potencjalnego inwestora, zainteresowanego budową instalacji OZE. Jego główną zaletą jest przewidywalna wysokość wsparcia ze środków publicznych, która ułatwi pozyskanie finansowania dłużnego, np. z banku – mówi nam rzecznik Energi Krzysztof Kopeć. Zdaniem Energi pomocne dla wzmocnienia tego systemu byłoby wprowadzenie długoterminowego planu przeprowadzanych aukcji (np. w perspektywie dziesięciu lat), co zwiększyłoby przewidywalność wsparcia w dłuższej perspektywie.
Zdaniem Energi w tegorocznych aukcjach nadal będzie dominować fotowoltaika, a wpływ liberalizacji „ustawy odległościowej” w sektorze energetyki wiatrowej może być dostrzegalny w 2024 r., kiedy powinny pojawić się pierwsze projekty będące efektem łagodzenia tzw. zasady 10H.