Przyszłości Rafako ponownie nie poznamy

Kluczowe walne zgromadzenie firmy miało dać odpowiedź, czy spółka ma szanse na przeżycie. Rozstrzygnięć na razie nie będzie.

Publikacja: 13.11.2023 21:00

Przyszłości Rafako ponownie nie poznamy

Foto: materiały prasowe

Akcjonariusze Rafako zdecydują na walnym zgromadzeniu, zwołanym na 14 listopada br., o emisji akcji bez prawa poboru, skierowanej do wierzycieli układowych. Na to musi się zgodzić główny udziałowiec, a więc obligatariusze PBG, a z tym łatwo nie będzie. Wszystko wskazuje na to, że może dojść do przerwy w zaplanowanych obradach. Jak wynika z naszych rozmów, sama konwersja długu na akcje niewiele spółce może dać.

Będzie przerwa

Rafako podkreśla, że dla ratowania firmy najważniejszą kwestią pozostaje decyzja akcjonariuszy o zgodzie na bezwarunkową konwersję wierzytelności na akcje, która powinna być podjęta w listopadzie. – Rafako posiada biznesplan. Zakładamy, że w 2024 r. odbudujemy portfel zamówień i wejdziemy na ścieżkę poprawy rentowności działalności. Plan na 2024 r. zakłada oddłużenie spółki, uzyskanie dodatnich kapitałów i dostępu do linii gwarancyjnych, co będzie możliwe po przeprowadzeniu konwersji wierzytelności na akcje – zapewnia Rafako.

Nie stanie się to jednak na najbliższym walnym spółki. – Biorąc pod uwagę aktualny status uzyskiwania zgody w formie wspólnego stanowiska obligatariuszy, od której zależy sposób głosowania przez PBG nad zaproponowanymi przez zarząd Rafako projektami uchwał, PBG zamierza zgłosić na NWZA propozycję ogłoszenia przerwy w obradach. W tej sytuacji jest to jedyne rozwiązanie – mówi Bartosz Sierakowski, zarządca PBG, właściciela największego pakietu akcji firmy (26,4 proc.). Poza uchwałami konwersyjnymi i zmianą w zakresie emisji obligacji zamiennych, w porządku obrad NWZA Rafako znalazł się również punkt dotyczący zmian w Radzie Nadzorczej. – Do chwili obecnej nie zgłoszono żadnych kandydatur na członka rady nadzorczej RAFAKO – dodaje Bartosz Sierakowski.

Podkreśla, że podstawowym warunkiem przetrwania jest zapewnienie spółce dokapitalizowania i dofinansowania i pozyskanie stabilnego inwestora, a także przygotowanie strategii pozwalającej na odbudowę jej wartości.  – PBG dokłada wszelkich starań, aby proces inwestorski zakończył się pozytywnie. Wierzymy, że powrót Rafako na rynek jest możliwy. Niemniej zdajemy sobie sprawę, że jedynie jednoczesne przeprowadzenie wszystkich założonych w procesie inwestorskim działań, a więc: dokapitalizowanie w wysokości 50 mln PLN i dofinansowanie w wysokości 150 mln PLN, konwersja długu układowego na nowe akcje Rafako, zamiana obligacji objętych przez ARP na nowe akcje Rafako, przyniosą oczekiwany efekt i pozwolą spółce Rafako na niezakłóconą kontynuację działalności. Zwracamy uwagę, że dotychczas nie otrzymaliśmy żadnych projektów uchwał dotyczących transakcji inwestorskiej, które na wniosek PBG znalazły się w porządku obrad NWZA zwołanym na dzień 14 listopada br., pomimo zapewnienia inwestora o dołożeniu wszelkich starań, w celu uzgodnienia i przygotowana treści takich uchwał. Tym bardziej uważamy, że podejmowanie na tym etapie wyłącznie proponowanych uchwał konwersyjnych w oderwaniu od procesu inwestorskiego i pozostałych elementów procesu restrukturyzacji spółki jest przedwczesne – komentuje Bartosz Sierakowski, Zarządca PBG.

Inaczej niż Rafako podkreśla on, że decyzja obligatariuszy PBG będzie oparta o przedstawione przez spółkę Rafako uzasadnienie dotyczące uchwał konwersyjnych, które jednoznacznie wskazuje, że sama konwersja długu na akcje Rafako nie spowoduje odzyskania przez spółkę dodatnich kapitałów i jest jedynie jednym z elementów wdrożenia docelowego rozwiązania dla spółki, jakim jest pozyskanie inwestora strategicznego. – Obligatariusze PBG, tak samo jak inni interesariusze Rafako - główni wierzyciele - dotychczas uzależniali swoje zgody od realizacji procesu inwestorskiego w Rafako, będącego gwarancją przetrwania spółki a docelowo także wzrostu wartości objętych w ramach konwersji akcji. Można to potwierdzić w komunikatach giełdowych Rafako, jak na przykład tym dotyczącym tzw. umowy standstill z instytucjami finansującymi – dodaje.

Jak już wielokrotnie podkreślaliśmy podstawowym warunkiem przetrwania Rafako jest zapewnienie spółce dokapitalizowania i dofinansowania oraz pozyskanie stabilnego inwestora, który będzie miał wpływ na pozytywne postrzeganie spółki i jej wiarygodność, a także przygotuje strategię pozwalającą na odbudowę jej wartości w przyszłości.

Konieczny inwestor

Podobnie sprawę stawia były prezes Rafako Maciej Stańczuk. – Jeszcze przed wyborami chciałem doprowadzić, aby Polski Fundusz Rozwoju (posiada 7,8 proc. akcji Rafako), nie czekając na wynik wyborów, uruchomił finansowanie pomostowe dla spółki, tak aby mogła przetrwać do momentu realizacji warunków zawieszających prowadzony proces inwestorski. Zamiast tego spotkała mnie dymisja, a powołano nowy zarząd bliski PFR – mówi. Jak wskazuje, finansowania nie uruchomiono do tego momentu, a w obiegu medialnym są deklaracje dotyczące promesy od PFR rzędu 15 mln zł i od Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych (Grupa PFR) rzędu 50 mln w formie gwarancji z zastrzeżeniem spełnienia warunków. – Te w mojej opinii w chwili obecnej nie są do spełnienia przez Rafako – mówi Stańczuk. Jego zdaniem trwający od kilku miesięcy proces inwestorski był pozorowany. – Teraz szukany jest kozioł ofiarny – dodaje. Zdaniem naszego rozmówcy mogą nim być obligatariusze PBG.

Czytaj więcej

Największy właściciel akcji Rafako stawia zarządowi pytania o przyszłość

Mimo przedłużającego się procesu inwestorskiego – jak wynika z informacji, które przekazał nam Maciej Stańczuk, Paweł Gricuk – prezes PG Energy – przedstawił nową ofertę przejęcia Rafako, na zmienionych warunkach. Złożył ją w ubiegłym tygodniu. – Zakładam, że na tym etapie oferta ta nie została nawet kierunkowo zaakceptowana – mówi. Na czym polegają zmienione warunki? Stańczuk nie podaje szczegółów, jednak inne źródła nieoficjalnie przyznają, że oferta zakłada cenę za akcję kilkukrotnie niższą od tego, co poprzednio uzgodniono i czego oczekują obligatariusze PBG. Pikanterii dodaje fakt, że Gricuk był członkiem komitetu inwestycyjnego PFR.

W opinii Stańczuka konwersja niczego nie zmieni, bo jest tylko jednym z warunków otrzymania wsparcia od PFR i KUKE. – Kolejny to sensowny biznesplan. Jaki może być biznesplan w spółce, która finalizuje ledwie dwa kontrakty. Listami intencyjnymi kasy się nie zapełni, podobnie jak kontraktami za kilkadziesiąt czy nawet kilkaset tysięcy – mówi były prezes. Rafako natomiast informuje, że spółka pracuje nad tym, aby spełnić warunki wymagane przez PFR TFI i KUKE. – Dopiero po ich wypełnieniu możliwe będzie skorzystanie ze wsparcia oferowanego przez te instytucje – zapewnia Rafako.

Były prezes nie widzi łatwego wyjścia z sytuacji

Zarząd Rafako i PFR tłumaczą, że kluczowa dla przyszłości spółki będzie konwersja długu firmy na akcje spółki. Jednak w opinii Macieja Stańczuka to niczego nie załatwi. Spółka musi być dokapitalizowana kwotą kilkudziesięciu mln zł. Zresztą to samo mówili od dawna obligatariusze PBG. – Kto w obecnej sytuacji zmiany władzy podejmie taką decyzję? Nikt. Zdawał sobie z tego sprawę P. Gricuk, który wielokrotnie podkreślał, że proces inwestorski powinien zamknąć się przed wyborami, albo nie zamknie się wcale. Tu się z Gricukiem zgadam. Proces inwestorski nie zakończy się moim zdaniem pozytywnie. Nikt z PFR nie da teraz kwoty na przetrwanie Rafako, a potencjalny inwestor mówi, że dokapitalizuje spółkę, tylko jeśli PFR udostępni 50 mln PLN dodatkowego finansowania a Agencja Rozwoju Przemysłu kolejne 100 mln PLN na wykup wierzycieli. Opinie obecnego Zarządu, że bezwarunkowa konwersja uratuje firmę, wprowadzają rynek w błąd, bo tak nie jest – mówi.

Podkreśla, że problemem spółki jest brak płynności i zamówień. – Spółka ma ujemne kapitały 450 mln zł. Pełna konwersja wszystkich wierzycieli, spowoduje że ten kapitał nadal będzie ujemny rzędu 50 mln – wskazuje. Jego zdaniem gdyby była realna szansa na uruchomienie tego finansowania to prawdopodobnie już by tak się stało. – Teraz, w momencie zmiany władzy w Polsce, która potrwa dobre kilka – kilkanaście tygodni, PFR nie podejmie żadnych kluczowych decyzji dot. przeznaczenia grubych milionów złotych. Stary prezes odchodzi, a nowego możemy poznać najwcześniej na początku przyszłego roku. Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy, Spółka na ten moment nie jest do uratowania, choć wynegocjowana jeszcze przeze mnie ugoda z Energą, dała jej środki na przetrwanie kolejnego miesiąca lub dwóch. Mimo to Rafako zmierza w stronę niekontrolowanej upadłości – mówi wprost. W opinii Stańczuka, konwersja niczego nie zmieni bo jest tylko jednym z warunków otrzymania wsparcia od PFR i KUKE. – Kolejny to wspominany wyżej biznesplan.

Zdaniem Stańczuka zresztą do konwersji i tak nie dojdzie, a przynamniej na najbliższym walnym zgromadzeniu spółki 14 listopada. – Spodziewam się przerwy w posiedzeniu, aby ew. uzyskać zgody od wszystkich obligatariuszy. Trudno mi jednak, uwierzyć, aby obligatariusze zgodzili na zmienione warunki. Teraz idzie gra o to, na kogo zostanie zrzucona odpowiedzialność za upadek spółki. Obligatariusze mogą zrzucać winę na zarząd i PFR, a ten na obligatariuszy – co już w mediach próbuje czynić - za to, że nie zgodzili się na konwersje zadłużenia na akcje. Konwersja jest moim zdaniem nie do przeprowadzenia ze względu na brak perspektyw finalizacji procesu inwestorskiego, co zawsze było warunkiem sine qua non wszystkich interesariuszy tego skomplikowanego procesu – mówi były prezes.

Rafako może przetrwać do końca roku, dzięki kwocie blisko 15 mln zł, którą jak wspomniano, poprzedni zarząd wynegocjował, kończąc spór z Energą dot. prac modernizacyjnych w elektrowni w Ostrołęce. – Co z początkiem roku? Nowy Zarząd PFR będzie miał problem odziedziczony po poprzednikach w postaci upadającej z początkiem roku spółki – mówi Stańczuk. Trudno wyobrazić sobie w obecnej sytuacji Rafako bezwarunkowe dokapitalizowanie spółki, a to jest konieczne dla jej przetrwania. – Ratunkiem dla tej spółki jest racjonalne zachowanie, a więc złożenie wniosku o upadłość, ale kontrolowaną, ze wskazaniem inwestora. Tym inwestorem może być np. Fundusz Inwestycyjny MS Galleon, który już chciał przejąć wcześniej Rafako, ale odmówił obawiając się wówczas wielkości zadłużenia tej spółki. Kontrolowana upadłość pozbawiłaby inwestora tych problemów. A to jest poważny inwestor, z którym Rafako może naprawdę wróci na rynek, i w takiej opcji zdecydowanie najlepszy dla przyszłości Spółki i Pracowników. Niestety w takim scenariuszu akcjonariusze i obligatariusze zostają jednak z niczym. Inaczej, aby oddłużyć spółkę trzeba byłoby przeznaczyć co najmniej 100 mln PLN na spłatę historycznego zadłużenia i istotnie ją dofinansować. W obecnej sytuacji można zakładać, że nikt takich pieniędzy nie da – mówi.

Pomimo, że takie jednoznaczne deklaracje dotyczące dofinansowania Rafako składały podmioty z Grupy PFR i przy takim założeniu proces inwestorski z udziałem PG Energy miał szansę się zrealizować, do czego będąc w Zarządzie dążyłem – dodaje. Maciej Stańczuk przyznaje, że w każdym wypadku akcjonariusze Rafako są na straconej pozycji. – Mamy jednak do wyboru kontrolowaną upadłość albo niekontrolowaną i chaotyczną, gdzie wchodzi syndyk i spółka jest sprzedawana po kawałku, tracąc majątek. W momencie kontrolowanej upadłości spółka mogłaby jednak przetrwać, a pracownicy zachować miejsca pracy. Dla akcjonariuszy nie ma moim zdaniem dobrego i pozytywnego scenariusza – kończy.

Rafako deklaruje nadal chęć walki o spółkę

Jak nas zapewnia zarząd, spółka pracuje nad tym, aby spełnić warunki wymagane przez PFR TFI i KUKE. – Dopiero po ich wypełnieniu możliwe będzie skorzystanie ze wsparcia oferowanego przez te instytucje. Współpraca w tym sprawach przebiega sprawnie, choć nie da się ukryć, że są to trudne rozmowy. Jesteśmy dobrej myśli, ale tempo spełniania warunków i powodzenie całego procesu zależy od pragmatycznego i odpowiedzialnego podejścia wszystkich stron, w tym przede wszystkim głównego akcjonariusza Rafako, czyli spółki PBG – informuje nas Rafako.

Dostęp do linii gwarancyjnych KUKE jest uzależniony m.in. od oddłużenia Rafako. –Z kolei, warunkiem wypłaty pożyczki przez PFR TFI jest możliwość zabezpieczenia się funduszu np. na udziałach w spółkach zależnych, czy przepływach z kontraktu z JSW Koks. Obecnie PFR TFI nie może się na niczym zabezpieczyć, gdyż instytucje finansowe mają zastaw m.in. na nieruchomościach – argumentuje Rafako. Prowadzone są rozmowy z instytucjami gwarantami na Jaworznie. –Prowadzimy też rozmowy z JSW Koks na temat zlecenia dodatkowych zakresów oraz waloryzacji kontraktu. Ponadto pracujemy nad docelowym rozwiązaniem kapitałowym dla Spółki tj. restrukturyzacją istniejącego zadłużenia i dokapitalizowaniem – dodaje firma, nie podając jednak żadnych szczegółów.

Rafako zastrzega, że jeśli do końca listopada nie będzie decyzji o możliwości przeprowadzenia konwersji wierzytelności na akcje, to realnym scenariuszem stanie się konieczność złożenia wniosku o upadłość. –Wierzymy, że wszyscy akcjonariusze zagłosują za możliwością konwersji. Konwersja wierzytelności na akcje była warunkiem każdego inwestora, z którym Spółka była w rozmowach w ostatnim czasie – kończy Rafako. Jeśli jednak wsłuchać się w głosy obligatariuszy i spojrzeć na inne warunki konieczne do spełnienia faktycznie konwersja jest tylko pierwszym krokiem, który wcale nie przesądzić może o dalszej egzystencji tej firmy.

Energetyka
Spółki energetyczne zyskują. Powstaje zespół odpowiedzialny za wydzielanie węgla
Energetyka
Towarowa Giełda Energii ma nowy zarząd
Energetyka
Miliardy w planach spółek na sieci i magazyny
Energetyka
Enea poprawia wyniki
Energetyka
Lepsze dane Polenergii za pierwszy kwartał
Energetyka
Po burzliwej dyskusji węglowa zgoda spółek z rządem