W 24. konferencji Organizacji Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu (COP24) weźmie udział blisko 30 tys. delegatów z całego świata. Wiadomo już jednak, że do Katowic nie przyjadą m.in. prezydent USA Donald Trump, prezydent Rosji Władimir Putin, prezydent Francji Emmanuel Macron czy kanclerz Niemiec Angela Merkel. Podczas szczytu planowane jest przyjęcie pełnego pakietu wdrażającego tzw. porozumienie paryskie, w którym 195 krajów zobowiązało się do działań mających ograniczyć globalne ocieplenie do poziomu znacznie poniżej 2 st. Celsjusza.
– Dopiero porozumienie, które uzyskamy w Katowicach, uruchomi tak naprawdę działania suwerennych państw. Przed nami mniej politycznie spektakularne negocjacje niż te paryskie, ale to one są tak naprawdę fundamentalne. Bez Katowic nie będzie można już mówić o sukcesie Paryża – przekonywał ostatnio Michał Kurtyka, wiceminister środowiska i prezydent COP24.
Duże nadzieje
Według ekspertów obok przygotowania procedur i decyzji, by porozumienie paryskie mogło być wdrażane w praktyce, jest jeszcze kilka czynników, które decydować będą o powodzeniu lub porażce katowickiej konferencji. – Sukcesem szczytu byłoby także określenie terminów, w których państwa dokonają rewizji swoich zobowiązań i je ewentualnie zaostrzą. To oczekiwanie wynika z tego, że według ostatnich badań naukowych obecne zobowiązania nie są wystarczające, by powstrzymać globalne ocieplenie do znacznie poniżej 2 st. C – twierdzi Zbigniew Karaczun, prof. SGGW i ekspert Koalicji Klimatycznej. – Trzecim zaś ważnym elementem, choć pewnie najtrudniejszym, będzie ustalenie zasad finansowania działań związanych z ochroną klimatu w krajach najuboższych – dodaje.
Z kolei Janusz Steinhoff, były wicepremier i minister gospodarki, zwraca uwagę, że ochrona klimatu jest problemem globalnym, który powinien zmobilizować do działania wszystkie kraje. Na razie jednak najbardziej ambitne zamierzenia ma Unia Europejska. – Mam nadzieję, że UE pociągnie za sobą cały świat. Jeśli tak się nie stanie, to musimy szukać kompromisu. Nie możemy sami płacić za ograniczanie emisji CO2, bo to oznaczałoby utratę konkurencyjności europejskiej gospodarki. Świat powinien opierać się na wspólnych standardach pracy i ochrony środowiska – przekonuje Steinhoff.
Polski przekaz
Komisja Europejska przyjedzie do Katowic z dokumentem, który zakłada neutralność UE dla klimatu do 2050 r. Tymczasem stanowisko resortu energii na szczyt klimatyczny, jak i przedstawiony niedawno projekt krajowej polityki energetycznej, nie pozostawiają złudzeń – węgiel pozostanie ważną częścią polskiej energetyki jeszcze przez długie lata. Resort energii proponuje też, by dyskusję wokół problemu ograniczania szkodliwych emisji skierować na dialog o zwiększeniu zagospodarowania i pochłaniania CO2 – np. poprzez wzrost pochłaniania gazów cieplarnianych przez gleby rolne, leśne, lasy i torfowiska.