– Mamy pewność, że pojawienie się dodatkowego popytu w maju i czerwcu 2020 r. było wydarzeniem o charakterze jednorazowym. W tej chwili obserwujemy już powrót zachowań konsumenckich do stanu jak przed pandemią. W związku z tym jest problem z porównywaniem tegorocznych wyników z tymi z 2020 r. – zauważa Piotr Mikrut, prezes Śnieżki.
Spadek aktywności remontowej będzie rzutował także na rezultaty za III kwartał, który najwięcej znaczy w wynikach Śnieżki. – Z jednej strony pogarszanie się nastrojów konsumenckich, prawdopodobne obniżenie siły nabywczej, większa skłonność do oszczędzania oraz ograniczanie większych wydatków mogą skutkować zmniejszeniem nakładów na remonty i modernizację mieszkań, które w głównej mierze decydują o popycie na wyroby dekoracyjne. Z drugiej strony trwający boom na rynku nowych mieszkań oraz przyszłe profity z automatyzacji procesów będą wspierać nasze wyniki – ocenia prezes.
Wyzwaniem w tym roku jest sytuacja na rynku surowców. – Nasze marże są pod presją drastycznego wzrostu cen surowców i opakowań. W niektórych przypadkach wzrost kosztów wynosi nawet kilkadziesiąt procent i obecnie brak jest możliwości wiarygodnego przewidywania trendów cen surowców i opakowań w długim terminie. Do tej pory nie spotkałem się z sytuacją, by ceny wszystkich surowców rosły w takim tempie jak obecnie – wskazuje prezes Śnieżki.
Jego zdaniem nie można wykluczyć dalszego wzrostu cen niektórych surowców lub opakowań, a także innych towarów. Mikrut podkreśla, że sytuacja ta nie zagraża prawidłowemu funkcjonowaniu spółek grupy, jednak przyznaje, że nadal może być źródłem presji na marże.
Śnieżka odpowiada na wzrost kosztów podwyżkami cen wyrobów. – Staramy się łagodzić skutki wzrostu cen podwyżkami cen finalnych produktów. Ostatnia, kilkuprocentowa podwyżka nastąpiła w wakacje, nie wykluczamy wprowadzenia kolejnych. Obserwujemy ruchy konkurencji – wyjaśnia Mikrut.