Pierwszy pełny tydzień października upłynął na GPW pod zdecydowane dyktando popytu. WIG20 zyskał ponad 3 proc., mWIG40 – ponad 4 proc., a sWIG80 – 2 proc. Przy tak silnych składowych WIG nie miał wyjścia i ruszył po nowy rekord. Mowa o poziomie 73 397 pkt, który osiągnął w piątkowe popołudnie. Wrześniowa obrona średniej kroczącej z 50 sesji okazała się tym samym prorocza. Indeks wykorzystał wsparcie, by zakończyć korektę i kontynuować hossę. Co istotne – w październiku znów wróciły obroty. Normą w minionym tygodniu był dzienny „utarg" powyżej 1 mld zł. Ponadto MACD zawrócił w górę nad linią zero, co wspiera scenariusz kontynuacji trendu w najbliższych dniach.
Jak wspominam wcześniej – rynek idzie w górę szeroko. Indeks mWIG40 po raz pierwszy od 2007 r. pokonał poziom 5500 pkt, co oznacza, że do historycznego maksimum brakuje mu zaledwie 4 proc. Wskaźnik również wykorzystuje 50-sesyjną średnią jako wsparcie, a zachowanie MACD sprzyja bykom. Z kolei sWIG80 pozostaje relatywnie słabszy i swojego rekordu jeszcze nie poprawił, ale co istotne – trzyma się powyżej analizowanej tutaj średniej, a zawracające w góry oscylatory i rosnący wolumen wspierają scenariusz ruchu na szczyt.
Uczciwie trzeba jednak przyznać, że na miano bohatera minionego tygodnia zasłużył inny indeks, a konkretnie – WIG-Banki. Zyskał on bowiem ponad 8 proc., pokonał 8000 pkt i znalazł się najwyżej od początku 2018 r. Kluczowa była tutaj niespodziewana decyzja Rady Polityki Pieniężnej. Choć do niedawna jej przewodniczący – prezes NBP Adam Glapiński – zarzekał się, że podnoszenie stóp procentowych byłoby teraz błędem, to jednak na taki ruch się zdecydował. W środę podniesiono je o 40 punktów bazowych. Niby zwyżka symboliczna, ale wystarczająca, by rozbudzić oczekiwania i skłonić inwestorów do zakupów akcji banków. W czwartek aż osiem z nich wyznaczyło nowe szczyty hossy: Alior, BNP Paribas, BOŚ, Handlowy, mBank, Millennium, Santander i UniCredit. Powiedzenie, że „nie ma hossy bez banków" znów sprawdza się w praktyce.
Na koniec warto zauważyć, że pod względem siły relatywnej nasz rynek akcji wyróżniał się ostatnio pozytywnie na tle globalnej konkurencji. Gdy WIG zwyżkował w kierunku nowego ATH, S&P 500 i Nasdaq Composite szukały lokalnych dołków poniżej średnich z 50 sesji. Gdy WIG wyznaczał w piątek rekord, oba te indeksy próbowały dopiero pokonać wspomnianą średnią od dołu. Rzadki to widok, by GPW szła pod prąd globalnych trendów. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że obroty znów w Warszawie wzrosły, można postawić tezę, że zagranica szuka alternatyw i jedną z nich, przynajmniej ostatnio, znalazła nad Wisłą.