Według danych GUS w czerwcu deweloperzy ruszyli z budową 8,87 tys. mieszkań – to o 43 proc. mniej niż rok wcześniej, ale baza była bardzo wyśrubowana, czerwiec 2022 r. był najlepszym miesiącem z powodu wchodzącej w życie od lipca nowelizacji ustawy deweloperskiej. Wobec maja 2023 r., w czerwcu mieliśmy tylko lekki wzrost produkcji, o 2 proc. W całym półroczu firmy rozpoczęły budowę blisko 48 tys. lokali, o jedną trzecią mniej niż w mocnej inwestycyjnie (i podkręconej w czerwcu) I połowie ub.r. To jednocześnie o prawie 10 proc. więcej niż w II połowie 2022 r., kiedy deweloperzy cięli projekty w związku z paraliżem na rynku kredytów i spadkiem popytu.
mieszkań zaczęli budować deweloperzy w czerwcu. W czasach dobrej koniunktury to co najmniej 11 tys. Popyt znów sprzyja, ale podaż blokowana jest m.in. przez drogi pieniądz.
W I połowie br. deweloperzy zdobyli pozwolenia na budowę 73,6 tys. mieszkań, o prawie 38 proc. mniej niż w intensywnym analogicznym okresie zeszłego roku. Także wobec II połowy 2022 r. notowany jest spadek o 13 proc.
Dlaczego, choć popyt się rozkręca, deweloperzy nie dociskają gazu? W niedawnym wywiadzie dla „Parkietu” Zbigniew Juroszek, prezes budującego w siedmiu aglomeracjach Atalu, powiedział, że głównym problemem jest wciąż drogi pieniądz i niechęć banków do finansowania przedsięwzięć deweloperskich. O ile duże firmy mogą korzystać ze środków własnych, emisji obligacji czy akcji, o tyle rynek średniej wielkości deweloperów zamarł.
– Spadek liczby rozpoczynanych budów jest niepokojący. W lipcu ruszył program „Bezpieczny kredyt”, a przed nami bardzo prawdopodobne cięcia stóp. Chętnych na zakup mieszkań powinno być więc coraz więcej. Deweloperzy deklarują chęć budowania, ale w statystykach jeszcze nie ma efektów.