Damian Kaźmierczak, PZPB: Przed budownictwem wyboista droga

Branżowi liderzy weszli w rzeczywistość wyższych kosztów z mocnymi bilansami, uważam, że poradzą sobie z wyzwaniami wzmocnionymi napaścią Rosji na Ukrainę – ocenia Damian Kaźmierczak, główny ekonomista Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.

Publikacja: 04.03.2022 17:53

Gościem Adama Roguskiego był Damian Kaźmierczak, główny ekonomista Polskiego Związku Pracodawców Bud

Gościem Adama Roguskiego był Damian Kaźmierczak, główny ekonomista Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.

Foto: parkiet.com

Polski Związek Pracodawców Budownictwa przygotował zwięzły raport o krótkoterminowych potencjalnych skutkach dla polskiego rynku budowlanego po rosyjskiej napaści na Ukrainę. To m.in. fakt dużego odpływu Ukraińców z naszych placów budów – a mówimy o ponad 370 tys. zatrudnionych w 2021 r. Jak znaczący będzie to ubytek dla branży?

Chciałbym zastrzec, że dzisiaj bardzo trudno formułować jakiekolwiek prognozy długoterminowe, zdecydowaliśmy się zasygnalizować pewne kwestie mające charakter krótko- oraz średnioterminowy.

Negatywne konsekwencje związane z odpływem Ukraińców, którzy wyjeżdżają po to, żeby bronić ojczyzny i zaopiekować się rodzinami, dotkną nie tylko budownictwo, ale także inne branże, np. bardzo ważną transportową, gdzie pracuje około 100 tys. naszych sąsiadów.

Uzależnienie budownictwa od ukraińskich pracowników jest bardzo wysokie, a odpływ już bardzo poważny. Najmocniej dotyka to mniejsze firmy budowlane, które są kooperantami. Można przypuszczać, że będzie to powodowało komplikacje na budowach, opóźni oddawanie niektórych inwestycji. Jednak bardzo trudno jest dziś powiedzieć, jaka to będzie skala.

Bardzo dużo zależy teraz od reakcji zamawiających – publicznych i prywatnych. Nasza organizacja zauważa pełną mobilizację inwestorów i gotowość do rozmów.

Z rozmów z największymi generalnymi wykonawcami wynika, że wśród wykonawców udział pracowników z Ukrainy to czasami 50–80 proc. Duże firmy są w stanie zacisnąć zęby i przeczekać, a co z tymi małymi, które nagle tracą znaczną część potencjału? Czy spodziewa się pan, że dostaną wsparcie, czy jest ryzyko fali upadłości?

Większość generalnych wykonawców bardzo mocno dba o relacje z podwykonawcami, bo wszyscy jadą na jednym wózku. Szczególnie że w krótkim terminie nie ma szans zapełnienia tej luki wynikającej z odpływu pracowników ukraińskich i nikt nie wie, jak długo ta sytuacja się utrzyma.

Kolejny problem „tu i teraz" to dostępność materiałów, które firmy kupowały za wschodnią granicą, ale wojna i sankcje odcięły te rynki. Czy tutaj lukę łatwiej będzie zapełnić?

Wydaje się, że najpoważniejszym wyzwaniem jest stal. Mniej więcej 20 proc. zużycia w Polsce zapewniały Ukraina, Rosja i Białoruś. Firmy już raportują niedobory stali i z tym będzie największy problem. Dodajmy do tego, że Ukraina to duży eksporter rudy żelaza zaopatrujący polskie huty.

W przypadku dwóch kolejnych rodzajów materiałów problem jest bardziej natury organizacyjnej. Cement w bardzo dużych ilościach przyjeżdżał do nas z Białorusi – bo był po prostu tańszy. Polska branża cementowa ponosi koszty unijnej polityki klimatycznej i wielokrotnie apelowała o działania zmniejszające import z Białorusi, z którym trudno konkurować. Polscy producenci będą w stanie zapewnić odpowiednią podaż cementu, w kłopocie będą firmy budowlane, które opierały budżety inwestycyjne na tańszym cemencie białoruskim. Podobnie jest z kruszywami do budowy dróg i linii kolejowych czy produkcji betonu – one też w dużych ilościach były sprowadzane z Ukrainy i Białorusi. Ale i tu jestem pewny, że polskie firmy zasypią tę lukę.

Wojna to także rozchwianie sytuacji makro na świecie, rosną choćby ceny surowców, co przełoży się na wzrost cen materiałów...

Tak, to bardzo poważne wyzwania, szczególnie że w zeszłym roku mieliśmy do czynienia ze skokowym wzrostem cen materiałów i przedsiębiorstwa jeszcze tego nie „przetrawiły", tymczasem nadchodzi kolejna fala. Stal, miedź, aluminium – surowce energetyczne: ropa, gaz – to będzie mocno podbijało koszty. Do tego dochodzą inflacja i rosnące oczekiwania płacowe. To oznacza, że kontrakty zawarte w zeszłym roku są pod mocną presją. W umowach z publicznymi zamawiającymi są co prawda klauzule waloryzacyjne, ale one działają do pewnego stopnia.

Duże firmy weszły w tę rzeczywistość z bardzo silnymi bilansami, jestem więc przekonany, że sobie poradzą.

Niektórzy już wybiegają myślami w przyszłość, wierząc, że Rosja wycofa się z Ukrainy, chociażby premier Morawiecki mówi o konieczności utworzenia funduszu odbudowy, padają kwoty 100 mld euro. Czy polskie spółki budowlane mogłyby wziąć w tym udział, bo generalnie nie było jakiejś wielkiej ekspansji na Wschód?

Tutaj musielibyśmy spojrzeć długoterminowo, a nie wiemy, jak potoczy się sytuacja militarno-polityczna, nie wiemy, czy to kwestia tygodni, miesięcy czy lat.

Osobiście gorąco wierzę w taki scenariusz i udział polskich firm w odbudowie infrastruktury ukraińskiej, one są do tego świetnie przygotowane. Jeśli tylko będzie taka możliwość.

Budownictwo
Waldemar Wasiluk, wiceprezes Victoria Dom: Publiczna oferta obligacji w styczniu
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Budownictwo
Rynek mieszkaniowy czeka na obniżki stóp. To okazja?
Budownictwo
Huśtawka nastrojów na pierwotnym rynku mieszkaniowym
Budownictwo
BM mBanku poleca akcje czterech deweloperów mieszkaniowych
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Budownictwo
Ministra funduszy nie odpuszcza deweloperom. Wniosek do UOKiK
Budownictwo
Adamietz zbuduje hotel Marvipolu w Gdańsku