Według wstępnych danych spółka w I połowie 2009 r. miała 111,5 mln zł przychodów i 1,6 mln zł zysku netto. Rok wcześniej przy 120,6 mln zł sprzedaży czysty zarobek wyniósł 2,4 mln zł.

– Obniżenie przychodów wynika ze spadku popytu. Kontrahenci wstrzymują się z nowymi inwestycjami, a nawet remontami. Można się spodziewać, że przedsiębiorstwa energetyczne, które muszą zapłacić dywidendę Skarbowi Państwa, ograniczą wydatki – mówi Iwańczyk. – Jeśli chodzi o eksport, na rynkach wschodnich inwestycje stanęły. Dzięki korzystnemu kursowi euro dobrze wygląda sprzedaż na Zachód, m.in. do krajów Beneluksu – dodaje. Rentowność netto jest niższa, ponieważ zaostrzyła się konkurencja. Producenci urządzeń są gotowi znacznie obniżać ceny, byle utrzymać zbyt. Jak podkreśla prezes Iwańczyk, walka o klienta oznacza też wyższe koszty sprzedaży.

ZPUE nie zamierza zmniejszać zatrudnienia. – To nie jest dobre rozwiązanie, bo później mielibyśmy problem z odbudową kadry. Dostosowujemy produkcję do zamówień. W tej chwili dwa z sześciu wydziałów pracują w systemie czterodniowym, piątego dnia pracownicy idą na urlop – mówi Iwańczyk.

Prezes zapewnia też, że przedsiębiorstwo nie ma problemu ze ściąganiem należności. – Mamy je ubezpieczone. Jak będzie w przyszłym roku, zobaczymy. Niewykluczone, że będziemy musieli bardziej restrykcyjnie podejść do relacji z kontrahentami – przyznaje prezes. W piątek papiery ZPUE podrożały o 0,2 proc., do 85 zł.