– Każde przesunięcie niesie ze sobą straty, których nie da się odrobić w 100 proc. Obniża to marżę i choć ta obniżka nie jest znaczna (poniżej 1?proc.), to wpływa przecież na ostateczny zarobek firmy przy danym projekcie – przekonuje Marek Brejwo, prezes Remaku.
Opolska firma od lutego czeka na rozpoczęcie montażu kotłów w elektrowni Eemshaven w Holandii. Ostatecznie prace ruszą w czerwcu. To najważniejszy kontrakt Remaku – łączna wartość zleceń od Alstom Power przy tym projekcie wynosi prawie 300 mln zł.
Energoaparatura, podobnie jak Remak, poprawi wyniki dopiero w drugim półroczu. I kwartał zakończyła spadkiem przychodów o 13 proc., do 5,7 mln zł i stratą 421 tys. zł. – Pierwsze miesiące roku wypadają w naszym przypadku zawsze słabo. Wyjątkiem był 2010 rok, kiedy w I kwartale wypracowaliśmy zysk. Spodziewam się, że w tym roku uda nam się odrobić straty dopiero w drugiej połowie roku. Już w obecnym kwartale widoczny jest delikatny wzrost, a do końca roku na pewno znacząco poprawimy wyniki – zaznacza Michalik.
Firma odczuła opóźnienia przy realizacji inwestycji w Elektrowni Opole. Natomiast w ?maju udało się spółce pozyskać ważne kontrakty z Vattenfallu i Enei Operator. Zasiliły one portfel zleceń Energoaparatury wart w tym roku około 30?mln zł. – To kwota porównywalna do tej, jaką mieliśmy w roku ubiegłym – zaznacza Tomasz Michalik, prezes giełdowej spółki. – Poza tym staramy się o zlecenia przy kolejnych inwestycjach, np. w Elektrowni Bełchatów czy Jaworzno – dodaje.
Z powodu przesunięć wielu projektów energetycznych, walka o kontrakty jest jednak trudniejsza. – Nowych inwestycji jest mało, a to sprawia, że o poszczególne zlecenia walczy wiele firm, w tym także spółki o wątpliwych kompetencjach. Ponieważ o wyborze wykonawcy najczęściej decyduje cena, to rentowność tych projektów jest niska – dodaje Brejwo.