Producent przekaźników elektromagnetycznych zamknął już nierentowne firmy dystrybucyjne na Węgrzech i w Niemczech oraz polski Relpol Holding. W ten sposób chce ograniczyć koszty działalności i poprawić efektywność całej grupy kapitałowej. Działa w niej obecnie dziewięć spółek.

Jak przekonują władze Relpolu, likwidacja firm zagranicznych nie oznacza ograniczenia eksportu, który stanowi 70 proc. przychodów grupy. Sprzedaż w krajach, w których działały nierentowne podmioty, odbywać się ma przez zewnętrzne firmy dystrybucyjne.

Efekty restrukturyzacji grupy kapitałowej widać już w wynikach Relpolu za I półrocze. Skonsolidowany zysk netto sięgnął 2,3 mln zł, podczas gdy przed rokiem Relpol zanotował ponad 2 mln zł straty. Dalsze cięcia kosztów będą możliwe dzięki przeniesieniu produkcji przekaźników z litewskiej fabryki na Ukrainę, gdzie pracownicy otrzymują niższe wynagrodzenia. Przeprowadzka już się rozpoczęła, a ukraiński zakład ruszy pełną parą jeszcze w tym kwartale. Po uruchomieniu wszystkich mocy produkcyjnych Relpol nie wyklucza całkowitej likwidacji spółki na Litwie.

Jednocześnie rośnie pozycja polskiej firmy w krajach wschodnich. Sprzedaż na tamtych rynkach wzrosła w I półroczu o 54 proc., do 17,4 mln zł. Popyt na produkty Relpolu jest coraz wyższy także w Europie. We Francji spółka zwiększyła sprzedaż o 50 proc., do prawie 2 mln zł, a na rynku niemieckim o 63 proc., do 11 mln zł. Zmniejszyły się natomiast dostawy do Włoch. W sumie skonsolidowane przychody Relpolu wyniosły w I półroczu 55,9 mln zł i były wyższe o 34 proc. niż w roku ubiegłym.

Zarząd spółki zapowiada, że II półrocze będzie równie dobre. Wpłyną na to m.in. utrzymujący się na wysokim poziomie popyt na rynkach zagranicznych oraz ograniczona podaż tanich przekaźników, wytwarzanych na Dalekim Wschodzie. Ponadto Relpol chce w drugiej połowie roku utrzymać wysoką rentowność sprzedaży.