Problem w tym, że cena emisyjna została ustalona sztywno – na 4 zł. Po NWZA z marca 2011 roku, które uchwaliło emisję, nastąpił krótkotrwały wzrost kursu – do 5,7 zł w maju. Ale od tamtej pory notowania Cognora są w trendzie spadkowym, przerywanym korektami wzrostowymi. Ostatni raz 4 zł za akcję płacono w marcu tego roku – po czym do końca września kurs spadł aż o 44 proc., do 2,24 zł. W piątek papiery kosztowały 2,48 zł.

To nie wszystko – większość warrantów objął pośrednio główny udziałowiec, prezes Przemysław Sztuczkowski, który kontroluje 65,4 proc. akcji. Gdyby zdecydował się objąć przysługujące walory nowej emisji, jego udział wzrósłby do 78 proc., co w związku z przekroczeniem progu 66 proc. głosów wiązałoby się z ogłoszeniem wezwania na wszystkie pozostałe akcje. Dlatego przed konwersją Sztuczkowski musi sprzedać część pakietu.

Tak zresztą było w poprzednich latach – nabywcami były fundusze. Zapewne teraz trudno byłoby je zachęcić do inwestycji. Cognor jednocześnie zabiega o ich względy, chcąc zrolować obligacje o wartości 0,5 mld zł z terminem wykupu w lutym 2014 roku.

Oprócz prezesa Sztuczkowskiego, pozostałe 536 warrantów objęli inwestorzy indywidualni.