Budimex oczekuje, że przyszły rok będzie również trudny dla branży. Zdaniem prezesa Dariusza Blochera, po kilkunastoprocentowym spadku w 2016 r., rynek w przyszłym roku może urosnąć o 3-4 proc. Co prawda przetargi infrastrukturalne nabierają tempa, ale efekty w wynikach przedsiębiorstw pojawią się dopiero w 2018 r.
Wojna cenowa
- W 2017 r. postaramy się o uzyskanie wzrostu sprzedaży, nadal chcemy być lepsi niż rynek, dynamika powinna być jednocyfrowa - powiedział Blocher.
Po trzech kwartałach grupa miała 4,12 mld zł przychodów, czyli o 10 proc. więcej niż rok wcześniej. W tym czasie produkcja budowlano-montażowa skurczyła się o kilkanaście procent – w sierpniu spadek sięgnął 20 proc. To głównie efekt opóźnień w rozpisywaniu przetargów infrastrukturalnych.
Dobra kondycja Budimeksu na tle rynku to zasługa zbudowanego wcześniej portfela zamówień. Bieżąca wartość backlogu to 8,7 mld zł wobec rekordowego poziomu na koniec czerwca: 9,3 mld zł. Budimex przyznaje, że utrzymanie tak wysokiej wartości portfela będzie wyzwaniem.
- GDDKiA ma rozpisywać cztery–pięć przetargów drogowych miesięcznie liczymy że spełni zapowiedzi - powiedział prezes Blocher. Inwestycyjny poślizg powoduje, że konkurencja o zlecenia jest ostra - ceny w ofertach często nie mają marginesu na spodziewany wzrost kosztów materiału i pracowników. Przez wojnę cenową bardzo wysokie marże Budimeksu są pod presją. Po trzech kwartałach marża brutto ze sprzedaży w segmencie budowlanym wyniosła 10,9 proc. wobec 8,7 proc. rok wcześniej.