Patrząc na to, co w tym roku dzieje się na GPW, wiele wskazuje, że dojdzie do kolejnych przetasowań na szczycie. Na razie bezkonkurencyjny okazuje się bowiem Merrill Lynch.
Instytucja ta w ciągu pół roku obróciła akcjami na kwotę 22,96 mld zł, co dało jej 11,28 proc. udziałów w rynku. Jej przewaga nad resztą stawki jest dość wyraźna. DM Banku Handlowego, który na razie zajmuje drugie miejsce, odpowiadał w I półroczu za transakcje o wartości 16,37 mld zł i zdobył 8,05 proc. rynku. Ubiegłoroczny zwycięzca, DM PKO BP, jest trzeci z wynikiem na poziomie 15,84 mld i 7,79 proc.
Postawa Merrill Lynch nie jest dziełem przypadku. Potwierdza to tylko tezę o rosnącej sile zdalnych członków GPW. Warto dodać, że w półrocznej klasyfikacji mamy jeszcze dwa takie podmioty: Morgan Stanley oraz JP Morgan. – Struktura udziału w obrotach członków GPW martwi. Jako przyczyny upatruję tu kilka czynników: wdrożenie MiFID II, mniejsze zainteresowanie rynkiem wśród inwestorów krajowych, zarówno instytucjonalnych, jak i detalicznych, ale także aktywnych zagranicznych. Z drugiej strony utrzymuje się w miarę stabilny udział inwestorów pasywnych (fundusze ETF) oraz firm z segmentu „proprietary trading groups", które w większości obsługiwane są przez globalne banki inwestycyjne mające na GPW status zdalnych członków – tłumaczy to zjawisko Bartosz Świdziński, dyrektor w Erste Securities.
Brokerzy nie spodziewają się, aby w drugiej połowie miało dojść do zmiany tego trendu.