Powody ograniczania finansowania branży węglowej tych banków są typowo ideowe – chodzi o ochronę środowiska. Jednak przyczyny zakręcania przez banki kurków z kredytami dla poszczególnych branż bywają też typowo biznesowe. Firmy pożyczkowe i windykacyjne mają trudności z finansowaniem bankowym, bo stanowią konkurencję wobec banków albo kupują od nich portfele niespłacanych kredytów. Z kredytów na początkowych etapach projektów (zakup gruntów) nie mogą korzystać zazwyczaj także deweloperzy (na dalszym etapie takie inwestycje są już zwykle finansowane przez banki).
– Przy obecnym wyposażeniu banków w kapitał i depozyty mają one duże apetyty i możliwości, aby rosnąć szybciej. Daleki jestem od stwierdzenia, że całe branże będą miały problemy z finansowaniem, mogą się jednak zdarzyć pojedyncze banki ograniczające finansowanie poszczególnym branżom ze względu m.in. na obawy o ich kondycję, dojście do wewnętrznych limitów zaangażowania w danej branży czy słabej jakości tych kredytów – uważa Michał Sobolewski, analityk DM BOŚ.
Limity i jakość portfela to jedne z kluczowych parametrów określających chęć banków do finansowania poszczególnych branż. W zakresie limitów trudno o jednoznaczne wnioski, bo poszczególne banki różnie klasyfikują branże. Dane Komisji Nadzoru Finansowego dotyczące całego sektora pokazują, że największy udział w finansowaniu ma handel (19,2 proc.). Dwa i pół roku temu był on jednak nawet większy (20,2 proc.), więc prawdopodobnie sam limit problemem nie jest, a jakość tych kredytów jest dobra (udział nieregularnych to 7,1 proc.). Wzrósł za to udział w finansowaniu obsługi nieruchomości do 15,6 proc., co też nie oznacza jeszcze, że sektor jest już „na limicie" (tym bardziej że jakość tego portfela też jest dobra). Widać za to, że banki zmniejszają udział w finansowaniu budownictwa – przez 2,5 roku zmalał do 7,5 proc., z 10,2 proc. Nic dziwnego, bo jakość tych kredytów jest na trzecim miejscu od końca w segmencie firmowym i udział złych kredytów dla budowlanki sięga aż 18,1 proc. (zmalał przez 2,5 roku z 26,3 proc.). Najgorszą jakością charakteryzują się kredyty dla górnictwa właśnie (24,1 proc. to te nieregularne) oraz hoteli i gastronomii (20,3 proc.). Dla sektora nie jest to jednak problem pod względem stabilności finansowej, bo udział tych dwóch branż w finansowaniu firm jest bardzo nieduży i wynosi odpowiednio 1,8 proc. i 2,4 proc. Dla poszczególnych banków, mających sporą ekspozycję w tych branżach, kłopoty tych firm objawią się w wyższych odpisach, co negatywnie wpłynie na wyniki. Stosunkowo spory udział w całkowitym finansowaniu i dość wysoki wskaźnik złych kredytów ma natomiast branża zaopatrywania w energię, gaz i wodę (odpowiednio 4 proc. i 12 proc.). To „zasługa" wysokich odpisów na kredyty dla producentów energii ze źródeł odnawialnych (głównie farm wiatrowych), co było spowodowane pogorszeniem ich kondycji finansowej po spadku cen tzw. zielonych certyfikatów wskutek zmian w prawie. Dla całego sektora nie jest to problem – kredyty na farmy wiatrowe są warte niecałe 11 mld zł – ale finansowanie to skupiło się tylko w kilku bankach (pokaźny portfel kredytów z inwestycjami w zieloną energetykę, głównie wiatrową, mają PKO BP, BOŚ, Alior, BG BNP Paribas czy DNB Bank Polska). Ich wyniki mogą być z tego powodu obciążone, bo jak wskazuje NBP, dotychczas tylko na niewielką część zagrożonych kredytów na farmy wiatrowe utworzono odpisy.
Ogólnie jakość firmowych kredytów w skali sektora jest niezła (udział tych złych to 8,2 proc. całego portfela). Problemy mają niektóre firmy z niektórych sektorów. – Nie widzę powodów, aby przy rosnącej gospodarce pojawiały się istotne luki w finansowaniu poszczególnych branż. Musiałoby się zdarzyć coś niepokojącego w gospodarce, jakiś istotny negatywny impuls, aby niektóre banki faktycznie chciały gwałtownie odciąć nowe finansowanie niektórym branżom – uważa analityk DM BOŚ.
Jak nie w polskich, to w zagranicznych?
Jeśli biznes jest rentowny i z punktu widzenia banku bezpieczny, bank powinien udzielić mu finansowania. – Ale firmy nie są skazane tylko na polskie banki, bo przecież mocno rozwija się rynek obligacji korporacyjnych, z którego korzystają szczególnie te firmy, które zostały „wypchnięte" z różnych powodów z finansowania bankowego. Alternatywą są też banki z zagranicy, które ostatnio wyraźnie się uaktywniły i konkurują z polskimi – dodaje Sobolewski.