Urząd interweniował po tym, jak zebrał skargi na wysokość opłat windykacyjnych pobieranych przez banki, firmy pożyczkowe i SKOK. – Nie ulega wątpliwości, że długi trzeba spłacać, dlatego gdy konsument spóźnia się z uregulowaniem raty, firmy mają prawo przypomnieć mu o zaległościach. Jednak opłaty, które pobierają za czynności windykacyjne, mają odpowiadać kosztom faktycznie ponoszonym. Bez względu na branżę. Takie działania muszą być podejmowane stopniowo – od najmniej kosztownych do tych najdroższych. Poza tym muszą być rozłożone w czasie, żeby konsument mógł się zapoznać z monitem i uregulować zaległość – stwierdził prezes UOKiK Marek Niechciał.
Urząd podjął tzw. działania miękkie wobec firm – zapytał jakimi kosztami obciążają klientów za wysłanie upomnienia czy wizytę windykatora oraz w jakiej kolejności stosują te środki i jak często. Potem UOKiK opisał swoje wątpliwości i dał przedsiębiorcom czas na zmianę.
W efekcie Alior Bank zrezygnował z pobierania opłat za windykację terenową (która wynosiła 85 zł) oraz opłat za upomnienie wysłane listem zwykłym (wcześniej 25 zł).
Bank BPH przestał pobierać opłatę za wezwanie do zapłaty i zmienił postanowienia wzorców umów w tym zakresie. Wcześniej opłaty wynosiły: 30 zł za list i 35 zł za telefon. Bank Handlowy przestał pobierać opłaty za monity klientów posiadających karty kredytowe i usunął opłaty za czynności windykacyjne. Wynosiły one: 25 zł za list, 35 zł za telefon.
Bank PKO BP ustalił wysokość opłat za windykacje na poziomie: 4 zł za list polecony bądź list polecony za zwrotnym potwierdzeniem odbioru oraz 0 zł za telefoniczne poinformowanie konsumenta o zaległości w spłacie. Ponadto bank zaprzestał pobierania opłat za informacje o zaległościach przekazywane w pisemnych wezwaniach wysyłanych listem zwykłym. Wynosiły one: 15 zł za monit pisemny, 10 zł za monit telefoniczny.