Sprzedaż kredytów rośnie, ale wciąż jest niższa niż rok temu

Maj przyniósł wzrost sprzedaży względem dołków z dotkniętego pandemią kwietnia. Wpływ na dalsze wzrosty będzie miała nie tylko odbudowa popytu, ale i chęć banków do udzielania finansowania.

Publikacja: 18.06.2020 05:16

Sprzedaż kredytów rośnie, ale wciąż jest niższa niż rok temu

Foto: Adobestock

Po fatalnym kwietniu, najsłabszym od lat miesiącu pod względem sprzedaży kredytów (ze względu na pandemię), maj przyniósł w większości kategorii odbicie – wynika z danych Biura Informacji Kredytowej udostępnionych „Parkietowi".

Hipoteki zostają w tyle

Sprzedaż kredytów konsumpcyjnych urosła wobec kwietnia o 45 proc., ale spadek rok do roku wciąż jest duży (45 proc. wobec 62 proc. w kwietniu). Podobne trendy widać w kartach i limitach kredytowych. Jednak sprzedaż hipotek spadła względem kwietnia o 9 proc., a rok do roku o 22 proc.

Zdaniem prof. Waldemara Rogowskiego, głównego analityka BIK, wciąż słaba sprzedaż kredytów w maju ma swoje źródło po stronie popytu, jak i podaży. – Klienci obawiają się o swoje bezpieczeństwo zdrowotne i ekonomiczne. Obawy o możliwość drugiej fali pandemii na jesieni, skutki dla rynku pracy takie jak wzrost bezrobocia, obniżki wynagrodzeń, spadek dochodów gospodarstw domowych, powodują wstrzymanie decyzji zakupowych zarówno konsumpcyjnych (kredyty konsumpcyjne, karty kredytowe, limity kredytowe) jak i inwestycyjnych (hipoteki). Poza tym kredytobiorcy korzystający z wakacji kredytowych sygnalizują trudności w obsłudze już posiadanych kredytów i nie mogą zwiększać zadłużenia. Ograniczony jest więc popyt – mówi prof. Rogowski.

Także banki działają w dużej niepewności, nie wiadomo, jak szybko gospodarka wróci na normalne tory, wzrost ryzyka dotyczy obecnych portfeli kredytów. Spadek stóp procentowych ograniczył nie tylko ich dochodowość (spadek marży), ale i maksymalne oprocentowanie do 7,2 proc. – To przy szkodowości np. kredytów konsumpcyjnych rzędu 5,7 proc. i podatku 0,44 proc. od wartości aktywów stawia pod dużym znakiem zapytania opłacalność działalności kredytowej. Wzrosły też wymagania banków co do kredytobiorców: oczekiwana jest wyższa wiarygodność kredytowa, wyższy scoring i niska relacja zadłużenia do dochodów. W przypadku kredytów mieszkaniowych spadła wartość akceptowalnego wskaźnika długu do wartości nieruchomości, co wiąże się ze wzrostem wymaganego wkładu własnego – dodaje ekspert BIK.

GG Parkiet

Czemu sprzedaż hipotek pogłębiła kwietniowe dołki? Odpowiedź może kryć się w procesie ich udzielania, który jest dłuższy i bardziej złożony. – Od złożenia wniosku do udzielenia kredytu mieszkaniowego mija 1,5–2 miesiące, więc majowa sprzedaż to pokłosie wniosków z II połowy marca i kwietnia. Sytuacja na rynku tych kredytów jest też determinowana zachowaniem innych podmiotów rynkowych – mówi prof. Rogowski.

Pierwsza grupa to deweloperzy (podaż nowych nieruchomości, liczba i cena nieruchomości, koncentracja na utrzymaniu marży), druga to potencjalni kredytobiorcy chcący nabyć nieruchomość (z jednej strony strach przed bezrobociem i spadkiem dochodów, a z drugiej chęć skorzystania z okazji cenowej oraz rekordowo niskich stóp procentowych, co wspiera popyt inwestycyjny; lewarowane zakupy inwestycyjne jako alternatywa dla depozytów o ujemnym realnym oprocentowaniu). Trzecia grupa to same banki, których zaostrzona polityka kredytowa, skutkująca ograniczoną dostępnością kredytu, szczególnie w wyniku zmniejszenia akceptowalnego poziomu LtV. – Te czynniki i wyższe wymagania wobec wkładu własnego mogą stanowić istotną barierę uzyskania kredytu, szczególnie w grupie wiekowej 22–35 lat. Wszystkie te uwarunkowania będą decydowały o obliczu rynku kredytów mieszkaniowych w kolejnych miesiącach – zaznacza główny analityk BIK.

Co przyniesie przyszłość?

Instytucja obserwuje odbudowę popytu w kredytach ratalnych. Np. w tygodniu 1–7 czerwca liczba zapytań była o 15 proc. wyższa niż w analogicznym okresie zeszłego roku. Także w kredytach mieszkaniowych jest poprawa popytu, bo w tygodniu 1–7 czerwca liczba zapytań była tylko o 13 proc. niższa niż przed rokiem (w poprzednich tygodniach kwietnia i maja spadki sięgały 25 proc.). – Jednak największą niewiadomą jest zachowanie podaży. Rosną wymagania w wyniku wzrostu ryzyka przy ograniczeniu górnym oprocentowania i ograniczenie kredytowania osób zatrudnionych lub prowadzących działalność gospodarczą w niektórych branżach, np. gastronomii, turystyce, hotelarstwie, transporcie. W konsekwencji w kolejnych miesiącach rośnie ryzyko tzw. credit crunchu, czyli ryzyko dużego ograniczenia podaży kredytów – mówi prof. Rogowski.

Banki
KNF: 100 proc. zysku banków na dywidendę jeszcze nie teraz
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Banki
Prezes PKO BP: Wychodzimy daleko poza naszą strefę komfortu
Banki
Citi Handlowy: co dalej z segmentem detalicznym?
Banki
Prezes Banku Millennium: nasz bank zdejmuje ciasny krawat, ale nadal jest i będzie w garniturze
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Banki
Czy dojdzie do fuzji Pekao i Aliora? Bardzo możliwe
Banki
Rozważają nabycie akcji Alior Banku przez Pekao od PZU. Jest list intencyjny