Indeks popytu na kredyty mieszkaniowe, obliczany przez Biuro Informacji Kredytowej, urósł w styczniu o 18,1 proc. Oznacza to, że w przeliczeniu na dzień roboczy banki i SKOK przesłały w ubiegłym miesiącu do BIK zapytania o hipoteki na kwotę większą o 18,1 proc. niż rok wcześniej.
To duże odbicie po jesiennym cofnięciu popytu na hipoteki. Wzrost rozpoczął się w grudniu (o 6,4 proc.), po listopadowym spadku (minus 4,4 proc.). Popyt rósł też w październiku (8,1 proc.) i wrześniu (5,4 proc.), który był pierwszym od wybuchu pandemii miesiącem z dodatnią dynamiką.
W styczniu o kredyt mieszkaniowy wnioskowało łącznie 37,46 tys. klientów, o 0,3 proc. więcej niż rok wcześniej i aż o 11,5 proc. więcej niż w grudniu. Wobec dołka z kwietnia to wzrost aż o 34,7 proc. Popyt w ujęciu liczby osób wnioskujących o kredyt mieszkaniowy praktycznie odbudował się do poziomu ze stycznia 2020 r., czyli sprzed pandemii.
- Na wartość Indeksu pozytywnie wpłynął głównie wzrost średniej kwoty wnioskowanego kredytu przy praktycznie takiej samej liczbie wnioskodawców. Drugim czynnikiem była liczba dni roboczych. W tym roku w styczniu mieliśmy pięć weekendów, stąd liczba dni roboczych wyniosła tylko 19, w poprzednim roku było ich 21. W algorytmie Indeksu kwotę wnioskowanych kredytów z całego miesiąca dzielimy na liczbę dni roboczych, czyli im mniej dni, tym większa kwota na jeden dzień, a zatem wyższa wartość Indeksu.
Średnia kwota wnioskowanego kredytu wyniosła 306,5 tys. zł, o 6,6 proc. więcej niż przed rokiem oraz podobna jak w grudniu. - Na uwagę zasługuje wzrost średniej kwoty wnioskowanego kredytu. Odzwierciedla to obecną sytuację na rynku mieszkaniowym, wzrost średniej ceny PUM-u oraz zakup większych nieruchomości. Trzeba również pamiętać, że banki poluzowały wymagania odnośnie wkładu własnego (spadek wymaganego wkładu), co przekłada się na akceptowanie wyższej wartości wskaźnika LtV. Z uwagi na pandemię – mówi prof. Waldemar Rogowski, Główny Analityk Biura Informacji Kredytowej.