Kto dobrze służy współczesności - szanuje również własną historię, która jest wielką księgą minionego czasu, wydarzeń oraz ludzi, którzy tę historię tworzą - to motto, jakie przyświecało twórcom Muzeum Ubezpieczeń w Krakowie. Placówka działa już od 1987 r. i na razie nie ma żadnej konkurencji na całym świecie. Muzeum zlokalizowane jest przy krakowskim oddziale okręgowym PZU, który ma swoją siedzibę na parterze urokliwej kamienicy przy ul. Dunajewskiego 3. Nie sposób tu nie trafić, Muzeum znajduje się bowiem kilka minut drogi od Starego Rynku. Zbiory udostępniane są zwiedzającym przez cztery dni w tygodniu (od wtorku do piątku) w godz. 9.00-11.00, choć wystarczy zadzwonić, by ustalić indywidualnie godziny zwiedzania. Kustoszem muzeum jest Marianna Halota, która nikomu nie odmówi gościny i zawsze bardzo chętnie opowie o działalności placówki. A ma o czym, bo od ponad 10 lat sprawuje nad nią pieczę.
Początki w wystawie
- Pomysł zgromadzenia pamiątek związanych z ubezpieczeniami powstał w 1978 r. przy okazji organizacji obchodów 175-lecia ubezpieczeń na ziemiach polskich - mówi Marianna Halota. - Zgłosili go przed 25 laty pracownicy oddziału krakowskiego PZU. Centrala dała zielone światło i zbiórka ruszyła w całej Polsce - dodaje. Trzeba przypomnieć, że w tym czasie w Polsce działały tylko dwa towarzystwa: PZU oraz Warta, która zajmowała się reasekuracją. Obchody miała uświetnić wystawa, dla której miejsce wybrano w Pałacu "Pod Baranami" na Starym Rynku w Krakowie. Pomysł to jedno, wykonanie drugie. - Trzeba pamiętać, że większość z ubezpieczeniowych muzealiów to dokumenty. A te, jak w każdej firmie, były zgodnie z prawem po określonym czasie niszczone - opowiada kustosz Muzeum Ubezpieczeń. Okazało się, że efekty zbiórki przeprowadzonej przez pracowników placówek terenowych PZU przeszły najśmielsze oczekiwania. W ciągu paru miesięcy zgromadzono blisko kilka tysięcy pamiątek ubezpieczeniowych. Na apel odpowiedzieli również mieszkańcy Krakowa. Część eksponatów wypożyczono z krakowskich bibliotek i muzeów, inne zostały złożone do depozytu przez osoby prywatne. Z tej liczby udało się wybrać wystarczająco dużo wartościowych, by móc urządzić interesującą wystawę. Wystawa cieszyła się tak dużym powodzeniem wśród zwiedzających, że z zaplanowanych wcześniej dwóch tygodni, przedłużono jej termin do kilku miesięcy.
Rusza Muzeum
Po jej zakończeniu zebrane w czasie zbiórki eksponaty starannie zapakowano, skrupulatnie zewidencjonowano i złożono w archiwum, gdzie przeleżały dziewięć lat. Wyglądało, że pomysł, jak wiele innych, umarł wraz z zakończeniem wystawy śmiercią naturalną. Przyszedł 1987 r. - Oddział w Krakowie zwrócił się do centrali z pytaniem, czy nie można tych zbiorów jakoś wykorzystać. Padały różne pomysły, od zorganizowania popularnej wówczas izby pamięci do placówki muzealnej z prawdziwego zdarzenia - wspomina Marianna Halota. Zdecydowano się na drugi wariant, sprawę przesądził ówczesny minister kultury, który za nic nie chciał się zgodzić na stworzenie w Krakowie ubezpieczeniowej izby pamięci. Na wieść, że w Krakowie ma powstać prawdziwe Muzeum Ubezpieczeń, ruszyła ponownie ogólnopolska kampania zbierania pamiątek ubezpieczeniowych. Liczba eksponatów szybko wzrosła do 6,5 tys. Na otwarciu zjawili się oficjele, było uroczyste przecinanie wstęgi, mimo że lokalowe początki były więcej niż skromne. - Początkowo na potrzeby muzeum przeznaczono tylko jedno pomieszczenie. Z tego powodu część eksponatów wisiała tuż pod sufitem i zwiedzający musieli mocno wyciągać szyję, aby cokolwiek zobaczyć - śmieje się kusztosz.Poszerzanie zbiorów