Najpierw w połowie czerwca WIG przełamał linię trendu zwyżkowego, spadając poniżej 31 tys. pkt. W ostatnich dniach pogłębił spadek, wędrując do poziomu najniższego od ponad pięciu tygodni. Na wykresie indeksu powstała formacja przypominająca budzącą strach posiadaczy akcji głowę z ramionami (tzw. RGR). Jeśli traktować tę formację zgodnie z książkowymi schematami, to realny stał się spadek WIG-u przynajmniej do 28 tys. pkt (poziom ostatnio notowany w końcu kwietnia). Dla indeksu WIG20 analogicznym docelowym poziomem stało się 1700 pkt.
Obawy te zdaje się potwierdzać sytuacja na wykresie amerykańskiego S&P 500, gdzie formacja głowy z ramionami jest bardziej wyraźna. We wtorek indeks z impetem przebił znajdującą się w okolicy 900 pkt linię poprowadzoną do dołków z maja i czerwca, czyli tzw. linię szyi RGR. Prawdopodobna tym samym stała się zniżka przynajmniej do poziomu 850 pkt.
Czy oznacza to, że wszystko stracone? Na razie przed czarnym scenariuszem chroni kolejne wsparcie, jakie znajduje się na wysokości szczytów z początku stycznia. W przypadku S&P 500 jest to 874 pkt. Na wykresie WIG-u z kolei wsparcie leży na wysokości 28933 pkt. Niewiele powyżej jest majowy dołek (29?197 pkt). Dopiero przebicie przez indeksy tych stref wsparcia byłoby definitywnym sygnałem, że trend wzrostowy załamuje się i nadszedł czas na solidną korektę lub wręcz zniwelowanie całej zwyżki.
Najgorzej wygląda sytuacja na wykresie WIG20, ponieważ indeks już teraz jest poniżej styczniowego szczytu, a na dodatek z trudem utrzymuje się na poziomie 1800 pkt, czyli majowego dołka. Pocieszeniem jest fakt, że analiza WIG20 jest mniej wiarygodna, ponieważ indeks nie uwzględnia dywidend wypłacanych przez spółki.
Jak należałoby interpretować ewentualne przebicie poziomu wsparcia przez WIG? Byłby to sygnał, że rynek przestaje wierzyć w kontynuację zapoczątkowanych w ostatnich miesiącach pozytywnych tendencji w gospodarce, widocznych w coraz wyższych odczytach wskaźników wyprzedzających koniunktury (takich jak PMI) oraz gaśnięciu dynamiki załamania w przemyśle (największy roczny spadek produkcji przemysłowej wyrównanej sezonowo miał miejsce w styczniu, a od tego czasu jest coraz mniejszy).