Wczoraj rynki surowców lizały rany po fatalnych piątku i poniedziałku, kiedy notowania runęły po słabszych danych z USA i Chin, a dodatkowo po wieściach o wybuchach na mecie maratonu w Bostonie. Traciły głównie metale szlachetne, ale również miedź oraz ropa.
– Za nami dopiero kilka dni spadków, które wywołały chaos na rynkach surowcowych. Do końca tygodnia rynek powinien się zrówonoważyć. W dłuższym terminie spadki mogą być jednak kontynuowane. Kupujący powinni się jeszcze wstrzymać przed uzupełnianiem portfeli o surowce do czasu ustabilizowania sytuacji – uważa Krzysztof Koza, analityk Admiral Markets.
– Negatywne nastroje na rynkach surowców dominują już od wielu tygodni. Najbliższe sesje prawdopodobnie przyniosą konsolidację lub delikatne odbicie cen, jednak raczej będzie ono krótkoterminowe. W dłuższym horyzoncie ceny surowców nadal mają potencjał spadkowy – twierdzi Dorota Sierakowska, analityk DM BOŚ.
Jak zauważył w TVN CNBC Marcin Billewicz, prezes Copernicus Securities, surowce generalnie są przewartościowane – ich wycena nie wynika z sytuacji fundamentalnej. Ceny kształtowali głównie inwestorzy finansowi, szukający możliwości ulokowania gotówki.
Złoto w odwrocie
Złoto (notowania spot) w ciągu dwóch dni potaniało o prawie 13 proc., do 1,37 tys. USD za uncję trojańską – poziomu najniższego od lutego 2011 roku. Wczoraj kurs rósł maksymalnie o 1,5 proc.