Niespokojna sytuacja na rynkach i spowolnienie gospodarcze sprawiają, że liczba tzw. groszówek na warszawskiej giełdzie jest wyjątkowo duża. Obecnie akcje ponad 81 firm – czyli 18 proc. wszystkich notowanych – są tańsze niż 1 zł. Nieco ponad rok temu było ich niewiele ponad 60. Co więcej, przybywa spółek najtańszych – czyli tych, których akcje kosztują mniej niż 25 groszy. Latem 2012 roku było ich ok. 20, a dziś prawie dwa razy więcej.
Spore grono bankrutów
Groszówki kuszą możliwością łatwego osiągnięcia imponującej stopy zwrotu, zmiana bowiem nawet o 1 grosz przekłada się na bardzo dużą zmianę procentową. Duża zmienność oznacza jednak wyższe ryzyko. Jeśli inwestor decyduje się kupić akcje spółki groszowej, powinien odpowiedzieć sobie na pytanie, co jest przyczyną tak niskich notowań oraz sprawdzić, co się działo z kursem w przeszłości.
Wśród kilkudziesięciu groszówek mamy bowiem spore grono ewidentnych bankrutów. Przykłady? Bomi czy też Polskie Jadło. Akcje tej pierwszej firmy są wyceniane obecnie na 0,02 zł. Prawdopodobieństwo, że wyjdzie ona na prostą, jest praktycznie zerowe. Wyrok o upadłości likwidacyjnej od kilku tygodni jest już prawomocny. Podobna sytuacja ma miejsce w Polskim Jadle. Jego władze wprawdzie sygnalizowały, że powalczą o zmianę formy upadłości, ale rynek najwyraźniej w to nie wierzy. Kurs Polskiego Jadła oscyluje obecnie w okolicach 0,03 zł. Jeśli sytuacja tych dwóch firm się nie odmieni, niedługo znikną z giełdy, ponieważ minie sześć miesięcy od czasu uprawomocnienia się wyroku o upadłości likwidacyjnej. Taki los spotkał niedawno Hydrobudowę.
– Grono spółek groszowych powinno najbardziej martwić w przypadkach, gdy jest to efekt ogłoszenia przez spółkę upadłości, zwłaszcza likwidacyjnej. Inwestowanie w takie spółki może skończyć się ogromnymi problemami z wycofaniem kapitału. Aby ograniczyć ryzyko, na tego typu inwestycje gracze nie powinni przeznaczać istotnej części swojego kapitału – radzi Łukasz Rosiński, dyrektor zarządzający Infinity8.
Kto może dać zarobić?
Eksperci podkreślają, że co do zasady dla inwestora nie ma znaczenia, czy kurs danego waloru jest groszowy, czy np. powyżej 50 zł. – Liczą się wyniki, perspektywy, jakość zarządu itp. Natomiast rzeczywiście w przypadku spółek z wartością akcji poniżej 1 zł, a już najbardziej między 1 a 20 groszy da się zauważyć, że przyciągają bardziej spekulacyjny kapitał. Inwestorzy kuszeni są zarobkiem „kilku groszy", który automatycznie przekłada się na kilkunastoprocentowy zysk – mówi Rosiński.