W styczniu lepiej postawić na mniejsze spółki

Firmy z sWIG80 zazwyczaj są dobrą inwestycją w pierwszych tygodniach nowego roku i wypadają lepiej od firm z WIG20. Analitycy ostrzegają jednak, że tym razem istnieje ryzyko kontynuacji korekty – i to zarówno akcji misiów, jak i blue chips.

Publikacja: 14.12.2013 15:10

W styczniu lepiej postawić na mniejsze spółki

Foto: Bloomberg

Wiele wskazuje na to, że w tym roku nie doczekamy się Rajdu Świętego Mikołaja. Korekta na GPW zbiera obfite żniwo, a fatalny debiut Energi z pewnością zniechęcił wielu drobnych graczy do giełdy. Cechą, która wyróżnia profesjonalnych inwestorów, jest jednak to, że nie myślą tak jak tłum i w chwilach grozy zachowują zimną głowę. Wytrwali gracze liczą, że obecna korekta to naturalna kolej rzeczy i za chwilę wrócimy do zwyżek. Czy są ku temu podstawy?

Efekt czy defekt?

Przełom roku kalendarzowego to okres, w którym dużo mówi się o sezonowej anomalii nazywanej efektem stycznia. To rzekomo czas, w którym ceny akcji rosną. Ale co właściwie oznacza ten termin? Trudno przytoczyć książkową definicję. Można jednak wymienić argumenty zarówno zwolenników, jak i przeciwników tej teorii.

Entuzjaści przekonują, że w styczniu ruch na giełdzie rozkręcają grube ryby. Po prostu fundusze inwestycyjne dokonują przeglądu portfela, wdrażają nowe strategie itp. Efekt stycznia jest też pokłosiem tego, że instytucje odkupują akcje, które sprzedały w grudniu, dokonując optymalizacji podatkowej. Przeciwnicy teorii mówią natomiast, że efekt stycznia to mit i samospełniająca się przepowiednia, niemająca pokrycia w rzeczywistości. Kto ma rację?

Aby to rozstrzygnąć, można spojrzeć w przeszłość. Statystyka pokazuje, że styczeń to dla giełdowych inwestorów jeden z lepszych miesięcy w roku. W ciągu ostatnich 18 lat średnia stopa zwrotu z WIG20 w styczniu wyniosła 3,5 proc. Pod tym względem jest to trzeci najlepszy wynik w roku (wyżej na podium są tylko kwiecień i grudzień).

Maluchy biją blue chips

To praktyczna wskazówka, ale z analizą można pójść dalej. Postanowiliśmy zbadać, czy może inne indeksy są bardziej wrażliwe na „efekt stycznia". Wyniki analizy są bardzo interesujące. Okazuje się, że w ciągu ostatnich jedenastu lat indeks maluchów był zawsze lepszy od blue chips. Albo rósł mocniej w okresach hossy, albo opierał się przecenie w czasie dekoniunktury.

Andrzej Łukojć, zarządzający funduszami Skarbiec TFI, przekonuje, że to nie przypadek. – Faktycznie styczeń to miesiąc, w którym zazwyczaj można spodziewać się przewagi misiów względem blue chips. Jednak bardzo często okres, w którym maluchy zostawiają w tyle WIG20, rozciąga się na cały pierwszy kwartał – tłumaczy ekspert.

O tym, że styczeń jest wyjątkowym miesiącem, świadczą także badania przeprowadzone przez portal MarketWatch.com. Okazuje się, że zachowanie amerykańskiej giełdy w styczniu stanowi świetny barometr nastrojów na cały rok. W latach, w których styczeń zakończył się zwyżką notowań indeksu Dow Jones, aż w 67 proc. przypadków również cały rok był udany.

W górę czy w dół

Jakie są szanse, że w 2014 r. inwestorzy nad Wisłą skorzystają z efektu stycznia? Spoglądając na kilka ostatnich sesji, nie ma powodów do optymizmu. Nastroje wyraźnie siadły i na GPW panuje marazm. Korekta trwa w najlepsze, ale na razie nie ma jednak powodów do paniki. W szerszym horyzoncie czasowym nadal znajdujemy się w rynku byka. Dotyczy to zwłaszcza małych i średnich firm. Wystarczy spojrzeć na dotychczasowy bilans: od początku roku mWIG40 zyskał 32 proc., a sWIG80 ponad 37 proc. Aż 32 firmy z portfela mWIG40 oraz 58 z sWIG80 jest w tym roku na plusie. Dla porównania dotyczy to tylko 11 spółek z WIG20. Mijający rok zostanie zapamiętany jako czas, w  którym misie zdeklasowały blue chips. Hossa na GPW skoncentrowała się w głównej mierze na firmach z szerokiego rynku.

Inwestorze! Zachowaj spokój

Wbrew pozorom trwająca korekta może być dobrą okazją do tańszych zakupów i akumulowania akcji na dłuższy termin. Analitycy podkreślają, że w kolejnych miesiącach warszawskie indeksy mają potencjał do zwyżek. Czynnikiem, który wyróżnia małe firmy na tle giełdowych gigantów, jest wysoka wrażliwość na poprawę otoczenia makro.

– Moim zdaniem korekta, z jaką mamy do czynienia, będzie krótkotrwała. Akcje misiów (małych i średnich spółek – red.) nadal mają przed sobą perspektywę zwyżek. Wszystko wskazuje na to, że ożywienie gospodarcze będzie kontynuowane co najmniej do połowy przyszłego roku. W historii warszawskiej giełdy nie wydarzyło się, żeby hossa skończyła się przed szczytem dynamiki PKB – zwraca uwagę Wojciech Białek, analityk CDM Pekao.

Wsparciem dla notowań powinny być również napływy środków do TFI. Zdecydowanie największym wzięciem cieszą się właśnie fundusze misiów.

Robert Nejman, dyrektor inwestycyjny, Aggio Funds TFI

Statystycznie efekt stycznia jest zjawiskiem, które występuje na rynku akcji. Jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że początek 2014 r. będzie dla inwestorów udany. Na kogo postawić? Myślę, że zdecydowanie lepiej prezentują się mniejsze spółki. Maluchy są bardziej wrażliwe na poprawę otoczenia makro. Nasza gospodarka stopniowo wychodzi na prostą i czeka ją kilka kwartałów ożywienia.

Według mnie spółki zgromadzone w WIG20 w tym momencie nie są okazją inwestycyjną. Prawdziwy potencjał drzemie właśnie w małych podmiotach. Trwająca korekta jest bardzo potrzebna, aby stłumić hurraoptymizm wśród drobnych inwestorów. Myślę, że druga połowa grudnia to dobry czas na stopniowe akumulowanie akcji MiŚ.

Piotr Kuczyński, główny analityk, Dom Inwestycyjny Xelion

Efekt stycznia faktycznie występuje na rynkach akcji. Fundusze zatrudniają wtedy „nowe pieniądze" i po prostu wdrażają strategie inwestycyjne w życie. Historia pokazuje, że w styczniu indeksy małych spółek mają w zwyczaju zostawiać blue chips w tyle. Nie przywiązywałbym jednak do tej zależności wielkiej wagi. Moim zdaniem więcej argumentów przemawia za tym, że trwająca korekta przeciągnie się w czasie. Określiłbym to mianem „grudniowo-styczniowych zawirowań" na GPW. Chciałbym jednak zaznaczyć, że inwestorzy powinni się cieszyć z tego, że mamy korektę. Na szczęście rynek w porę osłabł. Dzięki temu  zniknął hurraoptymizm w głowach drobnych graczy. Moim zdaniem mamy teraz świetny moment do uzupełnienia portfela o nowe akcje. W średnim terminie nadal znajdujemy się w hossie.

Adam Łukojć, zarządzający funduszami, Skarbiec TFI

Na początku roku maluchy są zazwyczaj lepsze od blue chipów. Czy teraz będzie podobnie? Trwająca korekta sprawia, że będziemy w lepszym punkcie startowym. Wyceny spółek wyraźnie stopniały i mogą zachęcić do zakupów. Radziłbym jednak zachować zimną krew. Po pierwsze, maluchy mają za sobą świetny rok i po prostu rodzi się pokusa do realizacji zysków. Druga kwestia to OFE. Myślę, że zarządzający mogą zmniejszać zaangażowanie w akcjonariacie MiŚ. Trzeba pamiętać, że już za kilka tygodni pogorszy się sytuacja płynnościowa OFE i napływ nowych środków będzie ograniczony. Rynek jest nadal bardzo wysoko i jest to dobra okazja do wyjścia z inwestycji. Chciałbym jednak podkreślić, że nie wierzę w bessę. W tym momencie spodziewam się płaskiego lub lekko spadkowego stycznia na GPW.

-MBL

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?