Skandalista Viktor Orban

Dla jednych populista, dla innych człowiek sukcesu. Działania węgierskiego premiera przez ostatni rok uderzały w rynki regionu. Czy znajdzie on naśladowców w polskim rządzie?

Aktualizacja: 25.02.2017 18:19 Publikacja: 20.05.2011 11:49

Polityka Viktora Orbana od roku budzi kontrowersje w całej Europie. Fot. r. pasterski

Polityka Viktora Orbana od roku budzi kontrowersje w całej Europie. Fot. r. pasterski

Foto: Archiwum

Mija rok, odkąd Viktor Orban i jego centroprawicowa partia Fidesz przejęli władzę na Węgrzech (wybory odbyły się 28?kwietnia). Przez ten czas kraj naszych bratanków często gościł w mediach całej Europy. A to lewica wylewała na Orbana kubły pomyj pomieszanych z jadem za jego nacjonalistyczne i antykomunistyczne poglądy, a to prawica upatrywała w nim wzór do naśladowania i niemal mesjasza. Rząd Orbana wywołał ogromne kontrowersje m.in. swoją polityką gospodarczą. Przez ostatni rok często się zdarzało więc, że reakcje inwestorów na działania ministrów Fideszu mocno wpływały na inne rynki Europy Środkowo-Wschodniej, w tym na Polskę. Co więcej, działania rządu Orbana zdają się już inspirować inne kraje regionu. Na przykład wkrótce potem jak Węgrzy zapowiedzieli faktyczną nacjonalizację funduszy emerytalnych, rząd premiera Tuska zdecydował o obniżeniu składek przesyłanych do OFE. Gdy Węgrzy wprowadzili rozwiązania prawne mające ulżyć klientom banków zadłużonych we frankach, podobny projekt zaczęli rozważać politycy PSL. Czy możemy się spodziewać więcej takich inspiracji? Co dała Węgrom jak dotąd polityka Orbana? Czy warto ją naśladować?

[srodtytul]Huśtawka nastrojów[/srodtytul]

Stosunek inwestorów do Węgier Orbana można wyraźnie podzielić na dwa okresy. Pierwszy – od maja do końcówki listopada 2010 r. – cechował się niemal paniczną nieufnością: BUX, główny indeks giełdy w Budapeszcie, spadł o 16,9 proc. i był najgorszym indeksem z naszego regionu. Rentowność węgierskich obligacji dziesięcioletnich skoczyła w tym czasie z 6,7 do 8,4 proc.

Taka reakcja rynków była efektem fatalnego sposobu komunikowania się nowego rządu. Obejmował on władzę po socjalistach, którzy choć doprowadzili gospodarkę kraju do zapaści, to pod koniec swoich rządów byli dobrze oceniani przez rynek, gdyż wdrażali radykalne cięcia fiskalne. Orban obiecywał wyborcom, że złagodzi cięcia, ale po zdobyciu władzy zobaczył, że ma małe pole manewru. – Na Węgrzech mamy przysłowie: nie zrobisz z gówna złota. Ale Orban próbuje – mówi „Parkietowi” jeden z węgierskich dziennikarzy ekonomicznych.

To właśnie te próby zaniepokoiły inwestorów. Najpierw politycy Fideszu podawali skrajnie alarmistyczne dane o sytuacji finansowej państwa, by Bruksela pozwoliła im wolniej ciąć deficyt. Później zerwali współpracę z MFW, nałożyli specjalne antykryzysowe podatki na banki, sieci hipermarketów, duże firmy farmaceutyczne i koncerny paliwowe, weszli w spór z bankiem centralnym, ograniczyli wpływ Trybunału Konstytucyjnego na budżet i przeprowadzili faktyczną nacjonalizację OFE.

Nastroje całkowicie się odmieniły jednak w listopadzie, pomimo nacjonalizacji OFE. Od tego momentu BUX zyskał blisko 18 proc. i był jednym z najszybciej rosnących indeksów giełdowych w naszym regionie. Rentowność węgierskich obligacji dziesięcioletnich obniżyła się z 8,4 proc. do nieco ponad 7 proc. Co doprowadziło do poprawy nastrojów? Rząd Orbana najpierw uchwalił kilkuletni plan konsolidacji fiskalnej, który zdołał jak na razie przekonać inwestorów, a później przeprowadził korzystne dla przedsiębiorców zmiany podatkowe. Wraz z nowym rokiem obniżył CIT z 16 proc. do 10?proc. oraz wprowadził podatek liniowy od dochodów osobistych wynoszący 16 proc.

Stopniowo też poprawia się kondycja finansowa państwa. O ile w zeszłym roku deficyt finansów publicznych był większy od przewidywań (wyniósł 4,2 proc. PKB), to rządowe prognozy mówią, że w tym roku nadwyżka finansów publicznych wyniesie 2 proc. PKB, a w 2012 r., gdy miną jednorazowe efekty związane z nacjonalizacją OFE, deficyt sięgnie 2,5?proc. PKB. Sprzyjać temu ma trwające na Węgrzech ożywienie gospodarcze, napędzane przez eksport. Według MFW węgierski PKB wzrośnie w tym roku o 2,8 proc. (gdy polski o 3,6?proc.), po wzroście o 1,2 proc. w 2010 r. oraz spadku o 6,7 proc. w 2009 r.

[srodtytul]Na krótką metę[/srodtytul]

Wielu analityków wskazuje jednak, że rządowi będzie trudno osiągnąć ten cel. Krytykują oni też ekipę Orbana, że dotychczas nie przedstawiła wystarczającego planu naprawy finansów publicznych w długim terminie. Problemem będzie też obniżenie długu publicznego wynoszącego w 2010 r. aż 80 proc. PKB. – Uważamy co prawda fiskalny program rządu za krok w dobrym kierunku, ale nie spodziewamy się, że władzom uda się zrealizować wszystkie plany. Deficyt w 2012 r. może więc wynieść 3,7 proc. PKB. Również rządowe prognozy dotyczące wzrostu gospodarczego wydają się zbyt optymistyczne. Gabinet Orbana spodziewa się, że do 2015 r. wzrost przyspieszy nawet do 6 proc. My uważamy, że przez kilka następnych lat będzie wynosił po około 3 proc. rocznie – mówi „Parkietowi” Peter Attard Montalto, strateg z banku Nomura.

– Dane o finansach publicznych stają się w krótkim terminie coraz zdrowsze. Niepokoimy się jednak o konsolidację fiskalną w długim terminie, czyli czy rząd Orbana zdoła przeprowadzić konieczne reformy. Ożywienie gospodarcze na Węgrzech jest przecież oparte na eksporcie. Gdyby doszło do spowolnienia w Niemczech, zwolniłaby również węgierska gospodarka, co pogorszyłoby stan finansów publicznych – przyznaje w rozmowie z „Parkietem” Neil Shearing, ekonomista z londyńskiej firmy badawczej Capital Economics.

Polityka Orbana może też w długim terminie być ciężarem dla węgierskiego rynku kapitałowego. Michael Buhl, prezes CEE Stock Exchange Group (właściciela giełdy w Budapeszcie), szacuje, że obroty na budapeszteńskim parkiecie mogą spaść w tym roku, z powodu faktycznej nacjonalizacji OFE, nawet o 25 proc.

– Sytuacja na giełdach będzie w tym roku zaburzona w wyniku przejęcia środków z funduszy emerytalnych. Znacznie lepiej wygląda ona jednak na rynku obligacji. Inwestorzy w ostatnich miesiącach wykazywali większe zainteresowanie papierami węgierskimi niż polskimi, gdyż widzą, że Węgry coś robią, by zmniejszyć deficyt. W przypadku działań polskiego rządu są już bardziej ostrożniejsi. W nadchodzących miesiącach prawdopodobnie trend ten będzie kontynuowany. Na razie inwestorzy dobrze przyjmują plany Orbana dotyczące finansów publicznych – uważa Montalto.

– Niepokój inwestorów dotyczący Węgier już wyraźnie opadł. Nie zapominajmy jednak, że fala niepokoju może w tym roku ponownie uderzyć w węgierski rynek. Jeśli do tego dojdzie, to jednak przyczyną nie będzie najprawdopodobniej sytuacja na Węgrzech, ale czynniki zewnętrzne, np. kryzys w strefie euro – prognozuje Shearing.

[srodtytul]Regionalny rewolucjonista[/srodtytul]

Czy rozwiązania gospodarcze wdrażane przez Orbana mogą zostać skopiowane przez polski rząd? Analitycy mocno w to wątpią. – Ekipą Fideszu kierują dwa instynkty: gospodarczy nacjonalizm, co widać m.in. w dodatkowych podatkach?nałożonych na zagraniczne koncerny, oraz twardy fiskalny konserwatyzm. Nie widać tego?u Tuska. Jest mało prawdopodobne, by polski?rząd nawet po zwycięskich wyborach zdecydował się w tym roku na podobne zdecydowanie w cięciu deficytu, co Orban. Nie zdecyduje się też również na kopiowanie populistycznej części polityki węgierskiego rządu. Przecież po pewnym czasie zaczął się nawet dystansować od pomysłów Orbana w sprawie OFE – wskazuje Montalto.

– Przejmowanie środków OFE zawsze wydaje się kuszące, gdy trzeba zmniejszać deficyt budżetowy. Ale nie wydaje mi się, by rząd Tuska podążył drogą Orbana. Mam przynajmniej taką nadzieję. Mało prawdopodobne jest również, by kopiował inne elementy jego polityki – twierdzi Shearing.

Wielu ekspertów wskazuje, że rząd Tuska nie powinien w ogóle kopiować niczego z polityki gospodarczej Orbana, gdyż jest ona niekorzystna dla gospodarki w długim terminie. – Donald Tusk ani żaden inny polski polityk nie powinien kopiować ograniczenia władzy Trybunału Konstytucyjnego nad ustawami dotyczącymi finansów publicznych. To niebezpieczne, gdyż umożliwia w przyszłości manipulacje dokonywane przez rządy lżej podchodzące do dyscypliny fiskalnej. Nie powinno się również nacjonalizować funduszy emerytalnych. Daje to co prawda krótkotrwały zastrzyk pieniędzy, ale tworzy poważne problemy dla przyszłych rządów – zwłaszcza w świetle kryzysu demograficznego. Nie powinno się też podnosić podatków ad hoc, dla kilku wybranych sektorów, bo zabija to działalność inwestycyjną. Nie wiem, czy premier Tusk chciałby coś skopiować z polityki Orbana, ale nie powinien tego robić – przekonuje w rozmowie?z „Parkietem” Michał Dybuła, strateg z BNP Paribas.

Niemal wszystkie (słusznie bądź niesłusznie) krytykowane przez analityków decyzje Orbana mają korzenie w jego gospodarczym nacjonalizmie. Ten czynnik wyklucza w dużej mierze kopiowanie węgierskich rozwiązań przez ekipę Tuska. Jak będzie on wpływał na dalszą politykę Orbana? – Inwestorzy obecnie liczą, że fiskalny konserwatyzm Orbana będzie z czasem wygrywał z jego gospodarczym nacjonalizmem. Może się to?stać w trakcie tej kadencji rządu – uważa Montalto.

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?