Pęknięcie baniek na rynku nieruchomości w 2007 r. rozpoczęło kryzys w USA, który szybko przekształcił się w światowe załamanie finansowe. Nieruchomościowa bańka zdemolowała też sektory bankowe Irlandii i Hiszpanii, wpędzając te kraje w ciężki kryzys gospodarczy i zadając potężne ciosy strefie euro. Wiele wskazuje, że rynek nieruchomości może jeszcze przysporzyć kłopotów eurolandowi. Analitycy dostrzegają bowiem kolejną bańkę w tym sektorze. Tym razem we Francji, drugiej pod względem wielkości gospodarce Europy.
Opowieść o dwóch miastach
– To gigantyczna bańka. Tym bardziej niebezpieczna, że obejmuje cały kraj. Osiągnęła swój szczyt w lecie 2011 r. – ostrzega Pierre Sabatier, analityk z firmy konsultingowej PrimeView. Od 1998 r. średnie ceny nieruchomości wzrosły we Francji o 160 proc. Dochody gospodarstw domowych zwiększyły się w tym czasie o 35 proc. Domy i mieszkania drożały w ostatniej dekadzie szybciej niż w Hiszpanii. W III kwartale 2011 r. ceny osiągnęły rekordowy poziom. Paryż prześcignął Nowy Jork na liście najdroższych miast świata z ceną metra kwadratowego wynoszącą aż 18 tys. euro. Od II kwartału 2009 r. do III kwartału 2011 r. średnia cena paryskiego apartamentu wzrosła o 39 proc.
W końcówce 2011 r. ceny w Paryżu się ustabilizowały i nieco spadły w pozostałej części kraju (spadały w miastach powyżej 10 tys. mieszkańców, na wsi jednak wciąż rosły).
– Ważnym pytaniem jest to, czy mamy już do czynienia z korektą na francuskim rynku nieruchomości. Kilka wskaźników sugeruje, że to może już być początek korekty. Popyt na pożyczki hipoteczne spadał w ostatnich kwartałach, a w końcówce 2011 r. spadał w podobnym tempie, co podczas kryzysu w 2008 r. Pozwolenia budowlane i liczba rozpoczętych budów zniżkowały w pierwszych miesiącach 2012 r., a banki zaostrzają standardy przyznawania pożyczek hipotecznych – wskazuje Frank Oland Hansen, ekonomista z Danske Banku.
Część analityków dokonuje historycznych porównań z pęknięciem bańki na francuskim rynku nieruchomości w latach 30. Mimo wielkiego kryzysu, ceny domów i mieszkań wówczas rosły, m.in. dlatego, że inwestorzy przerzucili się z akcji na „bezpieczniejsze" aktywa, za jakie uznawali nieruchomości. Gdy jednak w 1935 r. premier Pierre Laval obniżył limit wysokości czynszów, bańka pękła. – Zmiana polityki dokonana wówczas przez Lavala była katalizatorem kryzysu na rynku nieruchomości. To samo może nastąpić teraz, w związku z fiskalnym zaciskaniem pasa. Znikają przecież niektóre czynniki, które wspierały rynek, takie jak ulgi podatkowe, a banki ograniczają akcję kredytową, gdyż przystosowują się do wymogów Bazylei III – twierdzi Sabatier.