Ostatnie wydarzenia na parkiecie sugerują, że analizując wykres WIG20 warto zwracać uwagę nie tylko na poziomy zamknięcia, ale też na kursy intraday. Jeśli na sytuację techniczną patrzeć wyłącznie w tym pierwszym ujęciu, to jeszcze?w połowie maja należało uznać, że WIG20 wybił się w dół z 9-miesięcznego trendu bocznego. Taka diagnoza była jednak nieuzasadniona, biorąc pod uwagę dzienne minima.
W takim ujęciu wrześniowy dołek indeksu leży dopiero na wysokości 2019 pkt. W maju wsparcie to zostało naruszone jedynie na chwilę, po czym byki zaczęły mobilizować siły. Dynamiczne zwyżki z ostatnich dni można interpretować właśnie jako konsekwencję odbicia od tego wsparcia. Walka o utrzymanie WIG20 w szerokim trendzie bocznym nie jest więc jeszcze przegrana.
W tym miejscu powracamy do różnic między analizą według kursów zamknięcia i intraday. O ile w tym pierwszym ujęciu trend boczny najwyraźniej przybrał postać lekko nachylonego w dół kanału, to w drugim można raczej mówić o trójkącie prostokątnym.
Wszystkie te rozważania, choć ważne np. dla traderów na rynku kontraktów terminowych, mogą się wydawać nieco abstrakcyjne dla inwestorów interesujących się mniejszymi spółkami. Nic nie wskazuje bowiem na to, że ostatni wystrzał WIG20 w jakiś znaczący sposób przekłada się na sytuację na szerokim rynku. W dzisiejszej analizie po raz pierwszy wprowadzamy obliczany przez nas nieważony indeks giełdowy, który odzwierciedla średnie zmiany kursów wszystkich spółek z GPW z pominięciem ich kapitalizacji (co oznacza, że każda firma ma taki sam wpływ na wskaźnik). Na wykresie takiego indeksu szerokiego rynku trudno dopatrzyć się większego odreagowania, a pogłębienie dołków trwającego od marca trendu spadkowego jest realną perspektywą.