Zwyżki dużych spółek nie otrzymały wsparcia szerokiego rynku

Dane o produkcji przemysłowej w połączeniu z najnowszymi odczytami wskaźników PMI w strefie euro pokazują, że w gospodarce nadal panuje niekorzystna tendencja. To z kolei tłumaczy, dlaczego kursy dominujących liczebnie na GPW małych spółek niechętnie odbijają się od dołków

Aktualizacja: 19.02.2017 05:24 Publikacja: 25.06.2012 14:14

Zwyżki dużych spółek nie otrzymały wsparcia szerokiego rynku

Foto: GG Parkiet

Zdominowane przez duże spółki indeksy wykonały w ostatnich tygodniach ruch w górę uderzająco podobny do tego ze stycznia. WIG20 gwałtownie odbił się od pogłębionych w maju dołków, powracając w głąb konsolidacji trwającej?już od dziesięciu miesięcy. WIG – który jest?o tyle lepszym indykatorem, że jego wartości?nie obniżają wypłacane przez spółki dywidendy – z owej konsolidacji w maju się w ogóle nie wybił, tak więc w jego przypadku?można po prostu mówić o odbiciu od ubiegłorocznych?dołków. Niemniej w ciągu paru tygodni mieliśmy tu do czynienia z gwałtownym?przebyciem ponad połowy przedziału wielomiesięcznej konsolidacji. Udało się zatem utrzymać status quo z zachowaniem opcji na ewentualne przyszłe wybicie w górę z trendu bocznego.

Rzesza małych spółek nie może się podnieść

Niestety, WIG20 i WIG, zdominowane przez „ważące" sporo największe spółki, niezbyt trafnie oddają obecnie sytuację panującą na szerokim rynku. Niestety, nie istnieje żaden oficjalny indeks giełdowy, który byłby trafną miarą tendencji panujących na całej giełdzie, a nie tylko w poszczególnych segmentach kapitalizacji, nie mówiąc już o garstce największych firm.

Drugie półrocze będzie czasem akumulacji akcji

Z tego względu postanowiliśmy stworzyć na  własną rękę tego typu wskaźnik – nieważony indeks giełdowy (NIG). O jego konstrukcji więcej można przeczytać w ramce. Wykres NIG nie pozostawia wątpliwości. Trwający od początku czerwca skok kursów dużych spółek w bardzo niewielkim stopniu przekłada się na cały rynek. NIG od dołka odbił się dotąd maksymalnie o niecałe 4 proc. Istotne jest nie tylko to, że ów wzrost stanowi mniej niż połowę skali odbicia WIG20, który urósł o ponad 11 proc. Jeszcze istotniejsze jest to, że owa korekta zwyżkowa nie stanowi wyraźnej zmiany jakościowej w stosunku do trendu spadkowego trwającego od marca. Co z tego, że NIG urósł o 4 proc., skoro wcześniej stracił 19 proc.? Tutaj obecna korekta na razie niezbyt różni się od podobnego ruchu w górę z końca kwietnia, który przecież był jedynie chwilowym przystankiem w trendzie spadkowym.

Sygnałów przełomu na szerokim rynku nie widać też z punktu widzenia analizy technicznej. Nie został bowiem przełamany żaden poziom oporu. NIG dopiero dotarł do linii trendu spadkowego i na razie nie zdołał jej przebić. Niewielki dystans, jaki dzieli indeks od dołka z początku czerwca, każe traktować jako realną groźbę przełamania tego wsparcia. Stamtąd już niewiele dzieliłoby NIG od całkowitego skasowania tegorocznych zysków.

Przemysł nie sprzyja akcjom

Pojawia się pytanie o to, dlaczego szeroki rynek jest tak słaby, mimo wyskoku kursów dużych spółek? Odpowiedź jest prosta – bo słabną fundamenty. Wystarczy sięgnąć po ostatnie dane makro. Pozornie najnowsze dane z polskiego przemysłu zrobiły ekonomistom miłą niespodziankę – w maju produkcja urosła o 4,6 proc. rok do roku. Niestety, na razie niewiele wskazuje na to, by był to sygnał przełomu. Po pierwsze, dane wyrównane sezonowo – a więc bardziej wiarygodne – pokazały roczny wzrost o 3,1 proc., co jest wynikiem najsłabszym od ponad 2,5 roku. Po drugie, jeśli wygładzimy nawet podstawowe (a więc teoretycznie bardziej optymistyczne) dane o produkcji za pomocą trzymiesięcznej średniej kroczącej, to i tak się okaże, że taka wygładzony roczny wzrost wynosi tylko 2,7 proc., czyli tyle samo co w kwietniu. O odreagowaniu lub przełomie trudno więc na razie mówić. Zwłaszcza że jak pokazał opublikowany w czwartek wstępny odczyt wskaźnika PMI dla przemysłu strefy euro, na Zachodzie pogłębiają się procesy recesyjne. Polska gospodarka nie obroni się przed nimi w pełni, nawet przy działającym jak bufor pożytecznym dla eksporterów osłabianiu się złotego.

W ostatnich tygodniach zwracałem też uwagę, że w przeszłości do odwrócenia cyklu ze spadkowego na wzrostowy dochodziło zawsze dopiero po spadku rocznej dynamiki (w wersji wygładzonej) poniżej zera. Ten cel nie został jeszcze osiągnięty.

Powrót korelacji

Ostatni odczyt zmian produkcji skłania do  jeszcze jednego wniosku. Konsekwentnie przywracana jest zaburzona wcześniej dodatnia korelacja z rynkiem akcji. Owe zaburzenie miało miejsce w okresie od sierpnia ub.r. do stycznia br., kiedy dynamika produkcji zaskakująco się podnosiła, podczas gdy roczna dynamika WIG „siadała". Teraz nie ma już wątpliwości, jaki jest właściwy kierunek – oba wskaźniki podążają w dół, do dołków powtarzającego się od lat cyklu koniunkturalnego. O ile w styczniu półroczna korelacja była niemal idealnie odwrotna (wynosiła -0,98), o tyle od tego czasu wszystko wraca do normy. Obecnie (na koniec maja) korelacja wynosiła już +0,47. Cel (który niekoniecznie musi zostać osiągnięty), to idealna dodatnia korelacja (+1).

Podsumowując, dopóki gospodarka nie osiągnie najpierw twardego dna, a potem nie zacznie się od tego dna odbijać, trudno będzie oczekiwać trwałej hossy na szerokim rynku.

Nieważony Indeks Giełdowy „Parkietu" – alternatywa dla oficjalnych indeksów

NIG to nic innego jak wskaźnik znany wśród inwestorów jako „indeks cenowy", przy czym zrezygnowaliśmy z tego popularnego określenia, gdyż jest ono bardzo nieprecyzyjne, a wręcz mylące. Indeks cenowy – w odróżnieniu od tzw. indeksu dochodowego – oznacza bowiem formalnie w terminologii giełdowej wskaźnik uwzględniający same zmiany kursów, z pominięciem innych dochodów (np. dywidend). Tymczasem istotą i sensem obliczania NIG nie jest to, że uwzględnia on tylko zmiany cen (co zresztą w przypadku NIG nie do końca jest prawdą, bo opiera się on na zmianach kursów odniesienia korygowanych przez GPW np. o prawa poboru), lecz że obrazuje średnie zmiany cen bez względu na kapitalizację spółek. Stąd właśnie określenie „nieważony" (innymi słowy każda spółka „waży" tu dokładnie tyle samo). Nasz indeks obliczamy na podstawie publikowanej codziennie przez GPW tabeli notowań. Wzór jest bardzo prosty – dzienna zmiana NIG to po prostu średnia z dziennych zmian kursów wszystkich spółek giełdowych. W odróżnieniu od dostępnej w jednym z internetowych serwisów giełdowych wersji „indeksu cenowego", z jednej strony pomijamy spółki z NewConnect, który jest zupełnie odrębnym rynkiem, a z drugiej – nie pomijamy „spółek groszowych". W końcu w czasach hossy to właśnie spółki groszowe często drożeją najbardziej, tak więc wówczas pomijanie ich automatycznie zaniża wartości indeksu. Obecnie jest na GPW blisko 80 spółek groszowych, tak więc brak ich w obliczeniach byłby kontrowersyjną praktyką.

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?