Zdominowane przez duże spółki indeksy wykonały w ostatnich tygodniach ruch w górę uderzająco podobny do tego ze stycznia. WIG20 gwałtownie odbił się od pogłębionych w maju dołków, powracając w głąb konsolidacji trwającej?już od dziesięciu miesięcy. WIG – który jest?o tyle lepszym indykatorem, że jego wartości?nie obniżają wypłacane przez spółki dywidendy – z owej konsolidacji w maju się w ogóle nie wybił, tak więc w jego przypadku?można po prostu mówić o odbiciu od ubiegłorocznych?dołków. Niemniej w ciągu paru tygodni mieliśmy tu do czynienia z gwałtownym?przebyciem ponad połowy przedziału wielomiesięcznej konsolidacji. Udało się zatem utrzymać status quo z zachowaniem opcji na ewentualne przyszłe wybicie w górę z trendu bocznego.
Rzesza małych spółek nie może się podnieść
Niestety, WIG20 i WIG, zdominowane przez „ważące" sporo największe spółki, niezbyt trafnie oddają obecnie sytuację panującą na szerokim rynku. Niestety, nie istnieje żaden oficjalny indeks giełdowy, który byłby trafną miarą tendencji panujących na całej giełdzie, a nie tylko w poszczególnych segmentach kapitalizacji, nie mówiąc już o garstce największych firm.
Drugie półrocze będzie czasem akumulacji akcji
Z tego względu postanowiliśmy stworzyć na własną rękę tego typu wskaźnik – nieważony indeks giełdowy (NIG). O jego konstrukcji więcej można przeczytać w ramce. Wykres NIG nie pozostawia wątpliwości. Trwający od początku czerwca skok kursów dużych spółek w bardzo niewielkim stopniu przekłada się na cały rynek. NIG od dołka odbił się dotąd maksymalnie o niecałe 4 proc. Istotne jest nie tylko to, że ów wzrost stanowi mniej niż połowę skali odbicia WIG20, który urósł o ponad 11 proc. Jeszcze istotniejsze jest to, że owa korekta zwyżkowa nie stanowi wyraźnej zmiany jakościowej w stosunku do trendu spadkowego trwającego od marca. Co z tego, że NIG urósł o 4 proc., skoro wcześniej stracił 19 proc.? Tutaj obecna korekta na razie niezbyt różni się od podobnego ruchu w górę z końca kwietnia, który przecież był jedynie chwilowym przystankiem w trendzie spadkowym.
Sygnałów przełomu na szerokim rynku nie widać też z punktu widzenia analizy technicznej. Nie został bowiem przełamany żaden poziom oporu. NIG dopiero dotarł do linii trendu spadkowego i na razie nie zdołał jej przebić. Niewielki dystans, jaki dzieli indeks od dołka z początku czerwca, każe traktować jako realną groźbę przełamania tego wsparcia. Stamtąd już niewiele dzieliłoby NIG od całkowitego skasowania tegorocznych zysków.