Trzy strategie uszyte na miarę trendu bocznego

Niebawem minie rok, od kiedy WIG po pamiętnym dwutygodniowym krachu utkwił w trwającym do tej pory trendzie bocznym. Proponujemy trzy sposoby dopasowania decyzji inwestycyjnych do obecnej sytuacji.

Aktualizacja: 19.02.2017 00:11 Publikacja: 06.08.2012 10:47

Trzy strategie uszyte na miarę trendu bocznego

Foto: GG Parkiet

Jak na razie pierwsze dni sierpnia na warszawskiej giełdzie okazują się wręcz nudne w zestawieniu z tym, co na parkiecie działo się w sierpniu ubiegłego roku. W ciągu dwóch tygodni WIG runął wówczas o około 20 proc., w błyskawicznym tempie kasując zwyżkę wypracowaną z mozołem w ciągu dwóch lat.

Rok po krachu

W rocznicę tamtych wydarzeń widać, że sierpniowy krach wciąż nie odszedł na dobre do przeszłości, a jego konsekwencje inwestorzy odczuwają do dziś. Świadczy o tym, po pierwsze, fakt, że WIG nie zdołał odrobić strat sprzed roku. Nie udało się zasypać stworzonej wówczas wyrwy. Echa sierpniowych wydarzeń słychać także w gospodarce. Nie po raz pierwszy w historii kursy akcji okazały się świetną wyrocznią trendów gospodarczych, prześcigając w rankingu prognoz niejednego profesjonalnego ekonomistę. Warto w tej kwestii cofnąć się do tego, co pisałem w połowie sierpnia ub.r., już po przejściu rynkowego huraganu: „w przeszłości spadek WIG o 20 proc. od szczytów hossy zapowiadał obniżenie średnio o połowę tempa wzrostu PKB w naszym kraju w ciągu czterech kwartałów od krachu". Taka wizja, początkowo nie znajdująca raczej uznania  wśród ekspertów, stopniowo staje się rzeczywistością. O ile przed sierpniowym krachem roczna dynamika PKB wyniosła 4,3 proc., to w I kw. br. obniżyła się do 3,5 proc., a według średnich prognoz ekonomistów ankietowanych przez Bloomberga do  IV kw. dynamika spadnie do jedynie 2,4 proc. To oznaczałoby niemal idealne wypełnienie rynkowej prawidłowości, o której pisaliśmy przed rokiem. Rynek akcji, choć na krótką metę, często poddaje się niezrozumiałym, podyktowanym przez emocje skokom, to w dłuższym horyzoncie czasowym zachowuje więc miano świetnego ekonomisty.

Co z analogią z 2008 r.?

Rok po sierpniowym załamaniu widać też jednak, że dalsze wydarzenia na GPW nie potoczyły się w tak fatalny sposób, jak można było się obawiać. Wówczas wręcz narzucało się podobieństwo sytuacji technicznej do tej z przełomu lat  2007/2008. Gwałtowne skasowanie wielomiesięcznych zysków przypominało pierwszą z czterech fal bessy z początku 2008 r. To podobieństwo było podtrzymywane jeszcze przez cztery miesiące od sierpniowego krachu. WIG niemal kopiował konsolidację z okresu luty – maj 2008 r., strasząc perspektywą kolejnej fali wyprzedaży.

Na początku bieżącego roku ta złowieszcza analogia zaczęła jednak tracić aktualność. Z dzisiejszej perspektywy widać, że przynajmniej na razie wydarzenia jednak nie potoczyły się śladem bessy z 2008 r. Jak widać na powyższym wykresie, w którymś momencie WIG na szczęście dla posiadaczy akcji zdołał uciec ze ścieżki prowadzącej go do poziomów niższych o kilkadziesiąt procent.

Podobieństwo z wydarzeniami sprzed czterech lat utrzymało się z grubsza jedynie, jeśli chodzi o strukturę czasową poszczególnych krótkoterminowych fal zwyżkowych i zniżkowych – tutaj zbieżność jest ciągle zaskakująca.

Co prawda w pewnym stopniu bessa trwa na szerokim rynku, w licznym gronie małych spółek, ale jej skala jednak jest mniejsza, niż można by oczekiwać na bazie analogii z 2008 r. Na wykresie WIG zamiast kolejnych fal panicznej wyprzedaży, mamy trwający od prawie roku trend boczny.

Prognozowanie tego, czym owa przedłużająca się konsolidacja może zaowocować, to jedna sprawa. Inną kwestią jest zbudowanie konkretnych strategii pozwalających wykorzystać taki, a nie inny przyszły przebieg wydarzeń. Poniżej prezentujemy kilka sposobów praktycznego podejścia do  obecnej sytuacji.

[email protected]

STRATEGIA GRY W RAMACH TRENDU BOCZNEGO

Od czasu pamiętnego sierpniowego krachu WIG porusza się na zmianę w górę i w dół w przedziale o szerokości około 15 proc. W przypadku wielu akcji owe 15 proc. przekłada się niekiedy nawet na kilkudziesięcioprocentowe wahania. Analiza techniczna zakłada, że dopóki nie pojawią się sygnały zakończenia trendu, należy zakładać jego kontynuację. Skoro jakieś bliżej nieokreślone siły rynkowe sprawiły, że od miesięcy WIG tkwi w tym samym przedziale, to być może zasadne jest założenie, że jeszcze trochę w nim pobędzie, zanim trend na dobre się zmieni. Jak przełożyć to założenie na konkretną strategię? Odpowiedź jest bardzo prosta – wystarczy kupować akcje, kiedy WIG jest o krok od dolnej granicy trendu bocznego (czyli około 36,5 tys. pkt), i sprzedawać je stopniowo, kiedy indeks rośnie w kierunku granicy (czyli pułapu 42,2 tys. pkt). Oczywiście może się zdarzyć, że za którymś razem WIG zawróci zanim dotrze do kluczowego poziomu, więc lepiej rozłożyć operacje na nieco większy obszar poniżej górnej granicy i powyżej dolnej granicy.

Ryzyko takiej strategii polega po pierwsze na tym, że trend boczny może się wkrótce zakończyć. Rozwiązaniem jest złożenie zleceń stop-loss. W razie, gdyby WIG runął poniżej dolnej granicy, należałoby na wszelki wypadek sprzedać akcje, aby omawiana strategia nie przerodziła się w finansową katastrofę. Inna sprawa, że w takiej strategii trzeba starannie wybierać akcje, bo przecież część walorów wcale nie jest w trendzie bocznym, lecz systematycznie pogłębia dołki bessy.

STRATEGIA GRY NA WYBICIE

Trend boczny prędzej czy później musi się skończyć.

Im dłużej potrwa, tym prawdopodobnie większy będzie późniejszy ruch. Oczywiście nikt nie da gwarancji co do kierunku, w jakim nastąpi przyszłe wybicie. Być może jednak perfekcyjne zdolności prognostyczne wcale nie są konieczne do zbudowania przyzwoitej strategii.

Konieczna jest raczej cierpliwość w oczekiwaniu na odpowiedni sygnał. Takim sygnałem byłby albo wzrost WIG powyżej oporu na wysokości około 42,2 tys. pkt, albo spadek poniżej wsparcia w okolicy 36,5 tys. pkt. W tym pierwszym przypadku należałoby kupić akcje, a w drugim przedłużyć sobie wakacje lub – to rozwiązanie dla aktywnych, agresywnych traderów – otworzyć krótkie pozycje w kontraktach terminowych.

Można racjonalnie oczekiwać, że zasięg przyszłego ruchu będącego konsekwencją wybicia z trendu bocznego powinien być co najmniej taki jak szerokość tego trendu. W przypadku przełamania górnej granicy WIG miałby więc szansę urosnąć przynajmniej do 48,5 tys. pkt. Stamtąd już niewiele brakowałoby do  ubiegłorocznego szczytu (około 50,4 tys. pkt). W razie wybicia w dół otworzyłaby się droga do spadku co najmniej do 31 tys. pkt. Taki scenariusz byłby odroczoną w czasie powtórką wydarzeń z 2008 r.

Na koniec jedna uwaga – aby uniknąć pomyłki w razie fałszywego wybicia (czyli naruszenia wsparcia/oporu i późniejszego cofnięcia się w głąb trendu bocznego) warto być może zastosować pewien filtr, np. 1 proc. Czyli sygnał kupna pojawiłby się po wzroście WIG o 1 proc. względem marcowego maksimum (42 281 pkt), czyli do 42 700 pkt.

DŁUGOTERMINOWA STRATEGIA KONTRARIAŃSKA

Omówione obok strategie są przeznaczone dla aktywnych inwestorów, którzy na bieżąco uważnie obserwują sytuację i są gotowi bez zawahania nacisnąć spust w razie, gdyby pojawił się odpowiedni sygnał. Na szczęście nie jest to jedyne możliwe podejście. Przy przyjęciu odpowiednio długiego horyzontu inwestycyjnego można właściwie zapomnieć o bieżących wahaniach i skupić się na długofalowym cyklu, w ramach którego funkcjonuje rynek akcji. Wiele wskazuje na to, że jesteśmy już w dość zaawansowanej fazie spadkowej tego cyklu, po której powinna nastąpić tradycyjna fala ożywienia. Od zanotowania szczytu ostatniej hossy minęło już 16 miesięcy. Dla porównania, poprzednia bessa trwała 20 miesięcy, zaś w latach 2000–2001 od zanotowania długoterminowego maksimum do ustanowienia twardego dna minęło 18 miesięcy. To by sugerowało, że rynek niedźwiedzia jest już stosunkowo blisko końca.

Te obserwacje wspierają nasze wyliczenia sprzed tygodnia związane z historycznie niskim poziomem wycen mierzonym wskaźnikiem cena/wartość księgowa. Warto je przytoczyć jeszcze raz, bo ich wymowa jest wyjątkowo dosadna.

Otóż w przeszłości wystarczyło poczekać dwa lata, by akcje kupowane przy wycenach tak niskich jak obecnie dały zarobić średnio 76 proc. Nawet w najgorszym przypadku zysk wyniósł 45 proc. Co z tego, że po drodze do tych zysków zdarzały się jeszcze dalsze spadki (najsilniejszy wyniósł 20 proc. w ciągu 3 miesięcy), skoro później cierpliwość była sowicie wynagradzana?

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?